książka-kryminał-ostatni-dom-na-zapomnianej-ulicy-autorka-atriona-ward-wydawnictwo-czwarta-strona-kryminału

Ostatni dom na zapomnianej ulicy

Autorka: Catriona Ward

Przekład: Martyna Tomczak

Lektor: Tomasz Sobczak

Czas trwania: 10 godzin 26 minut

Format: MP3

Rozmiar pliku: 430 MB

Dane podstawowe

  • Data premiery: 2021-07-28
  • ISBN: 9788366839847
Przesłuchaj fragment
0:00
 / 
0:00
Cena:
23,94 zł 39,90 zł
Produkt dostępny
Cena:
39,90 zł
Produkt dostępny

Opis książki Ostatni dom na zapomnianej ulicy

Oto historia seryjnego mordercy, ale nie tylko. To także opowieść o porwanym dziecku, zemście i śmierci. Oraz o pewnym zwyczajnym domu na końcu zupełnie przeciętnej ulicy.
Wszystkie te historie są prawdziwe, a jednocześnie w każdej z nich kryje się kłamstwo…
Jedno jest pewne – pod ciemnym lasem na końcu zapomnianej ulicy czają się z dawna pogrzebane tajemnice.
Być może uznaliście już, że dobrze wiecie, co mieści się w ostatnim domu na tamtej zwyczajnej ulicy. Myślicie, że znacie już tę historię.
I tu się mylicie.

Niesamowita… Nie przypominam sobie, aby w ostatnich latach ukazała się druga
tak odważna i udana książka.

A.J. FINN

Ta książka rzuciła mnie na kolana.
Nie czytałem nic równie ekscytującego od czasu „Zaginionej dziewczyny”.

STEPHEN KING

Mrożące krew, a przy tym przepięknie napisane arcydzieło suspensu. Zupełnie przepadłem!

JOE HILL

Niewątpliwie, wręcz zuchwale innowatorska. Raz za razem będziecie przy niej tracili grunt pod nogami.

GUARDIAN

Wspaniale skonstruowana, niejednoznaczna i głęboko poruszająca.

OBSERVER

Wybitna. Zapierająca dech. I przerażająca. Arcydzieło, które przeczytacie na własne ryzyko.

ALMA KATSU

Ta iście mistrzowska powieść grozy wzbudzi w was emocje, które nieprędko opadną.

PUBLISHERS WEEKLY

Oto nowe oblicze mrocznej strony literatury.

SARAH PINBOROUGH

Tego typu książki nie ukazują się zbyt często. Dogłębnie przemyślana, rewelacyjnie napisana, ze znakomicie uplecioną fabułą i niesamowitym wręcz zakończeniem.

JOANNE HARRIS

O autorce

Dane szczegółowe

Data premiery: 2021-07-28
ISBN: 9788366839847

Opinie o książce Ostatni dom na zapomnianej ulicy, Catriona Ward

5

papierowaoaza

17.10.2022

„Dziś jest rocznica Dziewczynki z Lodem na Patyku. To się zdarzyło nad jeziorem, jedenaście lat temu – była tam, a
zaraz potem jej nie było. Więc tak czy inaczej mam zły dzień, kiedy odkrywam, że jest wśród nas Morderca.” _____________ WOW co to było! Historia miejscami dziwna, nieoczywista, niepokojąca, oniryczna, poplątana, jednocześnie intrygująca i wciągająca niczym gęsty las w swoje mroczne zakamarki, a dokładniej do ostatniego domu na ulicy Mgielnej. Do tego narracja z perspektywy kilku postaci (w tym kota!). Widać, że autorka włożyła ogrom pracy w napisanie tej książki, aby była jak najbardziej przemyślana i dopracowana. Wystarczy spojrzeć na bibliografię na końcu. Gdy zaczniecie czytać ,,Ostatni dom na zapomnianej ulicy’’, będziecie mieli wrażenie, że wszystko jest oczywiste - zaginiona dziewczynka, porwanie, podejrzany mężczyzna. Ta książka jednak szybko udowodni Wam, że nic nie jest takie, jakie się wydaje. Praktycznie do samego końca nie wiadomo co jest jawą a co urojeniem. To nie tylko opowieść o mordercy i porwanej dziewczynce. To także opowieść o traumie, trudnym dzieciństwie, cierpieniu oraz złożoności ludzkiej psychiki i próbie radzenia sobie z duchami przeszłości. Budzi w czytelniku strach, niesmak, wstręt, a na końcu smutek i żal. Jeden z najlepszych thrillerów jakie w życiu przeczytałam! Totalnie mój klimat. Bardzoo polecam. PS Przeczytajcie posłowie dopiero na zakończenie, bo inaczej zepsujecie sobie całą radochę z czytania.
5

Bebeautybooks

17.10.2022

To najbardziej zakręcona histotia po jaką można sięgnąć. Miałam wrażenie że przed 3/4 książki nie wiedziałam co czytam i dokąd
zmierza ta historia. Autorka tworzy prawdziwe majstersztyki bo jak można nie wiedzieć co się czyta a jednocześnie chcieć czytać dalej? Jesteśmy wręcz wciągnięci w tą książkę. Nic dookoła nie istnieje tylko dom na zapomnianej ulicy. Zakończenie? Najlepsze z możliwych bo nie przewidywalne. Tak bardzo zakochałam się w tej ksiazce że kupuje każdemu na jakąkolwiek okazję. Pozdrawiam mamę która dostała na urodziny i po przeczytaniu zapytała czy wszystko u mnie w porządku że czytam takie pokręcone książki ❤
4

Magdalena Głowienka

16.05.2022

Historię poznajemy z perspektywy trzech postaci. Napisałabym, że osób, ale jedną z nich jest kot. Kot! Nieźle, co? Trochę dziwnie,
ale proszę nie zniechęcajcie się! Dodaje to pewnej oryginalności i a z biegiem stron sensu. Kogo poznajemy? Ojca wychowującego samotnie córkę, który za jedyną przyjaciółkę ma kotkę oraz kobietę, która swoje życie poświęciła, aby odszukać zaginioną siostrę. A jak jest w rzeczywistości? Czytając miałam wrażenie, że nic się nie dzieje. A z drugiej strony siedziałam w napięciu i pochłaniałam zdania. Bo jednak coś się działo. Przepadłam! Poprzez poznawanie historii oczami różnych bohaterów tworzyło się nie małe napięcie. I powstawało pytanie: O co tu się rozchodzi? Co jest prawdą? A co tylko ułudą? „Być może uznaliście już, że dobrze wiecie, co mieści się w ostatnim domu na tamtej zwyczajnej ulicy. Myślicie, że znacie już tę historię. I tu się mylicie.” Powiem tyle. Ta książka jest mocno zaskakująca!
4

Magdalena Głowienka

16.05.2022

Historię poznajemy z perspektywy trzech postaci. Napisałabym, że osób, ale jedną z nich jest kot. Kot! Nieźle, co? Trochę dziwnie,
ale proszę nie zniechęcajcie się! Dodaje to pewnej oryginalności i a z biegiem stron sensu. Kogo poznajemy? Ojca wychowującego samotnie córkę, który za jedyną przyjaciółkę ma kotkę oraz kobietę, która swoje życie poświęciła, aby odszukać zaginioną siostrę. A jak jest w rzeczywistości? Czytając miałam wrażenie, że nic się nie dzieje. A z drugiej strony siedziałam w napięciu i pochłaniałam zdania. Bo jednak coś się działo. Przepadłam! Poprzez poznawanie historii oczami różnych bohaterów tworzyło się nie małe napięcie. I powstawało pytanie: O co tu się rozchodzi? Co jest prawdą? A co tylko ułudą? „Być może uznaliście już, że dobrze wiecie, co mieści się w ostatnim domu na tamtej zwyczajnej ulicy. Myślicie, że znacie już tę historię. I tu się mylicie.” Powiem tyle. Ta książka jest mocno zaskakująca!
5

zaczytana.karo

14.05.2022

Tajemnicza ulica, stary dom, las, zaginiona dziewczynka, pewien podejrzany mężczyzna i kot…historia o przetrwaniu, zemście i śmierci. Początkowo fabuła wydawała się
mało skomplikowana, kolejny thriller o uprowadzeniu…w kontekście całej powieści jest to ogromne niedopowiedzenie. Im mniej wiecie o fabule, tym lepiej, bo tutaj każdy element jest ważny, a najciekawiej będzie odkrywać wszystko samemu. Pierwsze, co ogromnie mnie urzekło to sam styl autorki, bardzo przyjemny, łatwy w odbiorze, a jednocześnie piękny. Początkowo czułam się trochę zagubiona, wydarzenia i działania, jakie podejmowali bohaterowie, wprawiały mnie w duży dyskomfort, było w tym wszystkim troszkę chaosu i dziwności (ale spokojnie, jest to zabieg przemyślany). Bardzo trudno było mi oderwać się od lektury, bo napięcie budowane od początku sprawiało, że musiałam wiedzieć co dalej! Ciągle snułam różne przypuszczenia, stwarzałam w głowie teorie (z których jedna nawet trochę się sprawdziła), ale końcowo i tak książka wywarła na mnie duże wrażenie. Przede wszystkim sprawiła, że zaczęłam rozważać pewne kwestie dotyczące ludzkiej psychiki. Myślę, że każdy po skończeniu zacznie rozmyślać o losach osób podobnych do bohaterów tej książki. Dawno nie czytałam czegoś tak unikatowego, oryginalnego, a jednocześnie bardzo mojego! Jeśli lubicie mroczny klimat i czytacie historie z dreszczykiem, to koniecznie musicie sięgnąć po ten tytuł.
5

zaczytana.karo

14.05.2022

Tajemnicza ulica, stary dom, las, zaginiona dziewczynka, pewien podejrzany mężczyzna i kot…historia o przetrwaniu, zemście i śmierci. Początkowo fabuła wydawała się
mało skomplikowana, kolejny thriller o uprowadzeniu…w kontekście całej powieści jest to ogromne niedopowiedzenie. Im mniej wiecie o fabule, tym lepiej, bo tutaj każdy element jest ważny, a najciekawiej będzie odkrywać wszystko samemu. Pierwsze, co ogromnie mnie urzekło to sam styl autorki, bardzo przyjemny, łatwy w odbiorze, a jednocześnie piękny. Początkowo czułam się trochę zagubiona, wydarzenia i działania, jakie podejmowali bohaterowie, wprawiały mnie w duży dyskomfort, było w tym wszystkim troszkę chaosu i dziwności (ale spokojnie, jest to zabieg przemyślany). Bardzo trudno było mi oderwać się od lektury, bo napięcie budowane od początku sprawiało, że musiałam wiedzieć co dalej! Ciągle snułam różne przypuszczenia, stwarzałam w głowie teorie (z których jedna nawet trochę się sprawdziła), ale końcowo i tak książka wywarła na mnie duże wrażenie. Przede wszystkim sprawiła, że zaczęłam rozważać pewne kwestie dotyczące ludzkiej psychiki. Myślę, że każdy po skończeniu zacznie rozmyślać o losach osób podobnych do bohaterów tej książki. Dawno nie czytałam czegoś tak unikatowego, oryginalnego, a jednocześnie bardzo mojego! Jeśli lubicie mroczny klimat i czytacie historie z dreszczykiem, to koniecznie musicie sięgnąć po ten tytuł.
5

Liliia

10.05.2022

Czytam ostatnie strony, nie wierząc w to, co tam się dzieje. Docieram do ostatniego słowa, do kropki, zamykającej całą historię.
Kończę książkę, odsuwam ją na bok. I patrzę nieobecnym wzrokiem przed siebie. 🌷"Ostatni dom na zapomnianej ulicy"🌷 Skończyłam ją, czując potrzebę rozmowy. Z kimś, kimkolwiek. Druga osoba nie musiała nic mówić, ja opowiem wszystko. I opowiedziałam. Od samego początku. Opowiedziałam o tym, że na początku uważałam tę książkę za dziwną. Opowiedziałam o perspektywie kota, psychicznie chorym człowieku i kobiecie, która obsesyjnie próbowała znaleźć osobę, która porwała jej siostrę. Opowiedziałam o swoim wahaniu podczas czytania. O niezdecydowaniu, podoba mi się to poprowadzenie historii czy nie. I wreszcie opowiedziałam o drugiej połowie książki. O momencie, kiedy zaczęłam patrzeć na nią inaczej. O chwili, kiedy wszystkie wątki nabrały sensu i połączyły się w jedną, genialną całość. Opowiedziałam o swoich uczuciach, o chaosie, który został w moich myślach po jej skończeniu. O zrozumieniu, że ta książka nie jest dziwna. Jest smutna. Tak bardzo, bardzo smutna. Nigdy nie przeczytałam książki podobnej do tej. Nie poznałam wcześniej tak nietypowej narracji, tak zawiłej historii. Historii, która wraz z końcem wypełniła mi umysł tysiącem myśli, a jednocześnie zostawiła po sobie pustkę. Wyparowała nienawiść, jaką czułam, wyparował niesmak. Zostało tylko współczucie. I podziw. Podziw dla ludzkiego umysłu. Genialna. Ona była tak genialna.
5

Liliia

10.05.2022

Czytam ostatnie strony, nie wierząc w to, co tam się dzieje. Docieram do ostatniego słowa, do kropki, zamykającej całą historię.
Kończę książkę, odsuwam ją na bok. I patrzę nieobecnym wzrokiem przed siebie. 🌷"Ostatni dom na zapomnianej ulicy"🌷 Skończyłam ją, czując potrzebę rozmowy. Z kimś, kimkolwiek. Druga osoba nie musiała nic mówić, ja opowiem wszystko. I opowiedziałam. Od samego początku. Opowiedziałam o tym, że na początku uważałam tę książkę za dziwną. Opowiedziałam o perspektywie kota, psychicznie chorym człowieku i kobiecie, która obsesyjnie próbowała znaleźć osobę, która porwała jej siostrę. Opowiedziałam o swoim wahaniu podczas czytania. O niezdecydowaniu, podoba mi się to poprowadzenie historii czy nie. I wreszcie opowiedziałam o drugiej połowie książki. O momencie, kiedy zaczęłam patrzeć na nią inaczej. O chwili, kiedy wszystkie wątki nabrały sensu i połączyły się w jedną, genialną całość. Opowiedziałam o swoich uczuciach, o chaosie, który został w moich myślach po jej skończeniu. O zrozumieniu, że ta książka nie jest dziwna. Jest smutna. Tak bardzo, bardzo smutna. Nigdy nie przeczytałam książki podobnej do tej. Nie poznałam wcześniej tak nietypowej narracji, tak zawiłej historii. Historii, która wraz z końcem wypełniła mi umysł tysiącem myśli, a jednocześnie zostawiła po sobie pustkę. Wyparowała nienawiść, jaką czułam, wyparował niesmak. Zostało tylko współczucie. I podziw. Podziw dla ludzkiego umysłu. Genialna. Ona była tak genialna.
4

izzi.79

19.11.2021

Przyznam się wam szczerze, że początkowo nie mogłam połapać się w tej historii i czytanie jej szło mi ciężko. Ogarniał
mnie chaos i trochę gubiłam się w zagadnieniach. Jednak, gdy dobrze się skupiłam, przechodząc dalej kartka po kartce, pewne obrazy i treści opisane w powieści zaczynały układać się w mojej głowie w całość. Podziwiam autorkę za jej styl, pomysłowość i umiejętne mącenie w głowie, podsuwająca nam coraz to nowe, nieraz fałszywe tropy oraz narrację pierwszo- i trzecioosobową. Przyznaję, że prawie do końca książki, nie miałam pojęcia kto jest winny a kto ofiarą. Owszem podejrzewałam co nieco, ale niczego nie byłam pewna. Zakończenie zaskoczyło mnie, czegoś takiego to się totalnie nie spodziewałam. Ostrzegam, że lektura wciąga, pobudza szare komórki do analizowania tego co przeczytaliśmy, w głowie huczy od natłoku myśli i zadawanych pytań. Emocji też tu nie brakuje od tych łagodnych aż po te skrajne. Nieraz przez natłok emocji miałam gęsią skórkę a włoski na rękach stały na baczność. Z zapartym tchem śledziłam poczynania bohaterów, fascynowało mnie to co działo się w ich umysłach. Jest to recenzja przedpremierowa, więc nie będę za dużo się rozpisywać o treści. Jednak jest ona ciekawa, intrygująca i niezwykle zagmatwana. Tak jak tytuł wskazuje akcja rozgrywa się w niewielkim, zaniedbanym domku, gdzie mieszka Ted. Kim jest ten mężczyzna, dlaczego żyje tak a nie inaczej, jaki wpływ miały na niego przeżycia z dzieciństwa? Kim jest Lauren i Oliwia? Co jest prawdą a co jest kłamstwem? Tego moi kochani musicie dowiedzieć się sami czytając tę książkę. Naprawdę uważam, że warto i polecam gorąco. Jest to perełka dla fanów mocnych thrillerów psychologicznych, ale twierdzę, że i omijający ten gatunek fani czytania, też będą mieli ucztę dla umysłu. Nie da się nudzić przy takiej powieści, do końca niczego tutaj nie możemy być pewni. Jeśli wydaje się wam, że już wiecie o co chodzi, wtedy następuje zwrot o 180 stopni i trzeba od nowa odkrywać tajemnicę. Nie brakuje tu mroku, tajemniczości, niedomówień. Ludzka psychika jest niezbadana do końca i nikt nie ma pojęcia co się w niej skrywa na samym dnie. Polecam!
4

izzi.79

19.11.2021

Przyznam się wam szczerze, że początkowo nie mogłam połapać się w tej historii i czytanie jej szło mi ciężko. Ogarniał
mnie chaos i trochę gubiłam się w zagadnieniach. Jednak, gdy dobrze się skupiłam, przechodząc dalej kartka po kartce, pewne obrazy i treści opisane w powieści zaczynały układać się w mojej głowie w całość. Podziwiam autorkę za jej styl, pomysłowość i umiejętne mącenie w głowie, podsuwająca nam coraz to nowe, nieraz fałszywe tropy oraz narrację pierwszo- i trzecioosobową. Przyznaję, że prawie do końca książki, nie miałam pojęcia kto jest winny a kto ofiarą. Owszem podejrzewałam co nieco, ale niczego nie byłam pewna. Zakończenie zaskoczyło mnie, czegoś takiego to się totalnie nie spodziewałam. Ostrzegam, że lektura wciąga, pobudza szare komórki do analizowania tego co przeczytaliśmy, w głowie huczy od natłoku myśli i zadawanych pytań. Emocji też tu nie brakuje od tych łagodnych aż po te skrajne. Nieraz przez natłok emocji miałam gęsią skórkę a włoski na rękach stały na baczność. Z zapartym tchem śledziłam poczynania bohaterów, fascynowało mnie to co działo się w ich umysłach. Jest to recenzja przedpremierowa, więc nie będę za dużo się rozpisywać o treści. Jednak jest ona ciekawa, intrygująca i niezwykle zagmatwana. Tak jak tytuł wskazuje akcja rozgrywa się w niewielkim, zaniedbanym domku, gdzie mieszka Ted. Kim jest ten mężczyzna, dlaczego żyje tak a nie inaczej, jaki wpływ miały na niego przeżycia z dzieciństwa? Kim jest Lauren i Oliwia? Co jest prawdą a co jest kłamstwem? Tego moi kochani musicie dowiedzieć się sami czytając tę książkę. Naprawdę uważam, że warto i polecam gorąco. Jest to perełka dla fanów mocnych thrillerów psychologicznych, ale twierdzę, że i omijający ten gatunek fani czytania, też będą mieli ucztę dla umysłu. Nie da się nudzić przy takiej powieści, do końca niczego tutaj nie możemy być pewni. Jeśli wydaje się wam, że już wiecie o co chodzi, wtedy następuje zwrot o 180 stopni i trzeba od nowa odkrywać tajemnicę. Nie brakuje tu mroku, tajemniczości, niedomówień. Ludzka psychika jest niezbadana do końca i nikt nie ma pojęcia co się w niej skrywa na samym dnie. Polecam!
4

izzi.79

19.11.2021

Przyznam się wam szczerze, że początkowo nie mogłam połapać się w tej historii i czytanie jej szło mi ciężko. Ogarniał
mnie chaos i trochę gubiłam się w zagadnieniach. Jednak, gdy dobrze się skupiłam, przechodząc dalej kartka po kartce, pewne obrazy i treści opisane w powieści zaczynały układać się w mojej głowie w całość. Podziwiam autorkę za jej styl, pomysłowość i umiejętne mącenie w głowie, podsuwająca nam coraz to nowe, nieraz fałszywe tropy oraz narrację pierwszo- i trzecioosobową. Przyznaję, że prawie do końca książki, nie miałam pojęcia kto jest winny a kto ofiarą. Owszem podejrzewałam co nieco, ale niczego nie byłam pewna. Zakończenie zaskoczyło mnie, czegoś takiego to się totalnie nie spodziewałam. Ostrzegam, że lektura wciąga, pobudza szare komórki do analizowania tego co przeczytaliśmy, w głowie huczy od natłoku myśli i zadawanych pytań. Emocji też tu nie brakuje od tych łagodnych aż po te skrajne. Nieraz przez natłok emocji miałam gęsią skórkę a włoski na rękach stały na baczność. Z zapartym tchem śledziłam poczynania bohaterów, fascynowało mnie to co działo się w ich umysłach. Jest to recenzja przedpremierowa, więc nie będę za dużo się rozpisywać o treści. Jednak jest ona ciekawa, intrygująca i niezwykle zagmatwana. Tak jak tytuł wskazuje akcja rozgrywa się w niewielkim, zaniedbanym domku, gdzie mieszka Ted. Kim jest ten mężczyzna, dlaczego żyje tak a nie inaczej, jaki wpływ miały na niego przeżycia z dzieciństwa? Kim jest Lauren i Oliwia? Co jest prawdą a co jest kłamstwem? Tego moi kochani musicie dowiedzieć się sami czytając tę książkę. Naprawdę uważam, że warto i polecam gorąco. Jest to perełka dla fanów mocnych thrillerów psychologicznych, ale twierdzę, że i omijający ten gatunek fani czytania, też będą mieli ucztę dla umysłu. Nie da się nudzić przy takiej powieści, do końca niczego tutaj nie możemy być pewni. Jeśli wydaje się wam, że już wiecie o co chodzi, wtedy następuje zwrot o 180 stopni i trzeba od nowa odkrywać tajemnicę. Nie brakuje tu mroku, tajemniczości, niedomówień. Ludzka psychika jest niezbadana do końca i nikt nie ma pojęcia co się w niej skrywa na samym dnie. Polecam!
4

izzi.79

19.11.2021

Przyznam się wam szczerze, że początkowo nie mogłam połapać się w tej historii i czytanie jej szło mi ciężko. Ogarniał
mnie chaos i trochę gubiłam się w zagadnieniach. Jednak, gdy dobrze się skupiłam, przechodząc dalej kartka po kartce, pewne obrazy i treści opisane w powieści zaczynały układać się w mojej głowie w całość. Podziwiam autorkę za jej styl, pomysłowość i umiejętne mącenie w głowie, podsuwająca nam coraz to nowe, nieraz fałszywe tropy oraz narrację pierwszo- i trzecioosobową. Przyznaję, że prawie do końca książki, nie miałam pojęcia kto jest winny a kto ofiarą. Owszem podejrzewałam co nieco, ale niczego nie byłam pewna. Zakończenie zaskoczyło mnie, czegoś takiego to się totalnie nie spodziewałam. Ostrzegam, że lektura wciąga, pobudza szare komórki do analizowania tego co przeczytaliśmy, w głowie huczy od natłoku myśli i zadawanych pytań. Emocji też tu nie brakuje od tych łagodnych aż po te skrajne. Nieraz przez natłok emocji miałam gęsią skórkę a włoski na rękach stały na baczność. Z zapartym tchem śledziłam poczynania bohaterów, fascynowało mnie to co działo się w ich umysłach. Jest to recenzja przedpremierowa, więc nie będę za dużo się rozpisywać o treści. Jednak jest ona ciekawa, intrygująca i niezwykle zagmatwana. Tak jak tytuł wskazuje akcja rozgrywa się w niewielkim, zaniedbanym domku, gdzie mieszka Ted. Kim jest ten mężczyzna, dlaczego żyje tak a nie inaczej, jaki wpływ miały na niego przeżycia z dzieciństwa? Kim jest Lauren i Oliwia? Co jest prawdą a co jest kłamstwem? Tego moi kochani musicie dowiedzieć się sami czytając tę książkę. Naprawdę uważam, że warto i polecam gorąco. Jest to perełka dla fanów mocnych thrillerów psychologicznych, ale twierdzę, że i omijający ten gatunek fani czytania, też będą mieli ucztę dla umysłu. Nie da się nudzić przy takiej powieści, do końca niczego tutaj nie możemy być pewni. Jeśli wydaje się wam, że już wiecie o co chodzi, wtedy następuje zwrot o 180 stopni i trzeba od nowa odkrywać tajemnicę. Nie brakuje tu mroku, tajemniczości, niedomówień. Ludzka psychika jest niezbadana do końca i nikt nie ma pojęcia co się w niej skrywa na samym dnie. Polecam!
4

izzi.79

19.11.2021

Przyznam się wam szczerze, że początkowo nie mogłam połapać się w tej historii i czytanie jej szło mi ciężko. Ogarniał
mnie chaos i trochę gubiłam się w zagadnieniach. Jednak, gdy dobrze się skupiłam, przechodząc dalej kartka po kartce, pewne obrazy i treści opisane w powieści zaczynały układać się w mojej głowie w całość. Podziwiam autorkę za jej styl, pomysłowość i umiejętne mącenie w głowie, podsuwająca nam coraz to nowe, nieraz fałszywe tropy oraz narrację pierwszo- i trzecioosobową. Przyznaję, że prawie do końca książki, nie miałam pojęcia kto jest winny a kto ofiarą. Owszem podejrzewałam co nieco, ale niczego nie byłam pewna. Zakończenie zaskoczyło mnie, czegoś takiego to się totalnie nie spodziewałam. Ostrzegam, że lektura wciąga, pobudza szare komórki do analizowania tego co przeczytaliśmy, w głowie huczy od natłoku myśli i zadawanych pytań. Emocji też tu nie brakuje od tych łagodnych aż po te skrajne. Nieraz przez natłok emocji miałam gęsią skórkę a włoski na rękach stały na baczność. Z zapartym tchem śledziłam poczynania bohaterów, fascynowało mnie to co działo się w ich umysłach. Jest to recenzja przedpremierowa, więc nie będę za dużo się rozpisywać o treści. Jednak jest ona ciekawa, intrygująca i niezwykle zagmatwana. Tak jak tytuł wskazuje akcja rozgrywa się w niewielkim, zaniedbanym domku, gdzie mieszka Ted. Kim jest ten mężczyzna, dlaczego żyje tak a nie inaczej, jaki wpływ miały na niego przeżycia z dzieciństwa? Kim jest Lauren i Oliwia? Co jest prawdą a co jest kłamstwem? Tego moi kochani musicie dowiedzieć się sami czytając tę książkę. Naprawdę uważam, że warto i polecam gorąco. Jest to perełka dla fanów mocnych thrillerów psychologicznych, ale twierdzę, że i omijający ten gatunek fani czytania, też będą mieli ucztę dla umysłu. Nie da się nudzić przy takiej powieści, do końca niczego tutaj nie możemy być pewni. Jeśli wydaje się wam, że już wiecie o co chodzi, wtedy następuje zwrot o 180 stopni i trzeba od nowa odkrywać tajemnicę. Nie brakuje tu mroku, tajemniczości, niedomówień. Ludzka psychika jest niezbadana do końca i nikt nie ma pojęcia co się w niej skrywa na samym dnie. Polecam!
4

izzi.79

19.11.2021

Przyznam się wam szczerze, że początkowo nie mogłam połapać się w tej historii i czytanie jej szło mi ciężko. Ogarniał
mnie chaos i trochę gubiłam się w zagadnieniach. Jednak, gdy dobrze się skupiłam, przechodząc dalej kartka po kartce, pewne obrazy i treści opisane w powieści zaczynały układać się w mojej głowie w całość. Podziwiam autorkę za jej styl, pomysłowość i umiejętne mącenie w głowie, podsuwająca nam coraz to nowe, nieraz fałszywe tropy oraz narrację pierwszo- i trzecioosobową. Przyznaję, że prawie do końca książki, nie miałam pojęcia kto jest winny a kto ofiarą. Owszem podejrzewałam co nieco, ale niczego nie byłam pewna. Zakończenie zaskoczyło mnie, czegoś takiego to się totalnie nie spodziewałam. Ostrzegam, że lektura wciąga, pobudza szare komórki do analizowania tego co przeczytaliśmy, w głowie huczy od natłoku myśli i zadawanych pytań. Emocji też tu nie brakuje od tych łagodnych aż po te skrajne. Nieraz przez natłok emocji miałam gęsią skórkę a włoski na rękach stały na baczność. Z zapartym tchem śledziłam poczynania bohaterów, fascynowało mnie to co działo się w ich umysłach. Jest to recenzja przedpremierowa, więc nie będę za dużo się rozpisywać o treści. Jednak jest ona ciekawa, intrygująca i niezwykle zagmatwana. Tak jak tytuł wskazuje akcja rozgrywa się w niewielkim, zaniedbanym domku, gdzie mieszka Ted. Kim jest ten mężczyzna, dlaczego żyje tak a nie inaczej, jaki wpływ miały na niego przeżycia z dzieciństwa? Kim jest Lauren i Oliwia? Co jest prawdą a co jest kłamstwem? Tego moi kochani musicie dowiedzieć się sami czytając tę książkę. Naprawdę uważam, że warto i polecam gorąco. Jest to perełka dla fanów mocnych thrillerów psychologicznych, ale twierdzę, że i omijający ten gatunek fani czytania, też będą mieli ucztę dla umysłu. Nie da się nudzić przy takiej powieści, do końca niczego tutaj nie możemy być pewni. Jeśli wydaje się wam, że już wiecie o co chodzi, wtedy następuje zwrot o 180 stopni i trzeba od nowa odkrywać tajemnicę. Nie brakuje tu mroku, tajemniczości, niedomówień. Ludzka psychika jest niezbadana do końca i nikt nie ma pojęcia co się w niej skrywa na samym dnie. Polecam!
4

izzi.79

19.11.2021

Przyznam się wam szczerze, że początkowo nie mogłam połapać się w tej historii i czytanie jej szło mi ciężko. Ogarniał
mnie chaos i trochę gubiłam się w zagadnieniach. Jednak, gdy dobrze się skupiłam, przechodząc dalej kartka po kartce, pewne obrazy i treści opisane w powieści zaczynały układać się w mojej głowie w całość. Podziwiam autorkę za jej styl, pomysłowość i umiejętne mącenie w głowie, podsuwająca nam coraz to nowe, nieraz fałszywe tropy oraz narrację pierwszo- i trzecioosobową. Przyznaję, że prawie do końca książki, nie miałam pojęcia kto jest winny a kto ofiarą. Owszem podejrzewałam co nieco, ale niczego nie byłam pewna. Zakończenie zaskoczyło mnie, czegoś takiego to się totalnie nie spodziewałam. Ostrzegam, że lektura wciąga, pobudza szare komórki do analizowania tego co przeczytaliśmy, w głowie huczy od natłoku myśli i zadawanych pytań. Emocji też tu nie brakuje od tych łagodnych aż po te skrajne. Nieraz przez natłok emocji miałam gęsią skórkę a włoski na rękach stały na baczność. Z zapartym tchem śledziłam poczynania bohaterów, fascynowało mnie to co działo się w ich umysłach. Jest to recenzja przedpremierowa, więc nie będę za dużo się rozpisywać o treści. Jednak jest ona ciekawa, intrygująca i niezwykle zagmatwana. Tak jak tytuł wskazuje akcja rozgrywa się w niewielkim, zaniedbanym domku, gdzie mieszka Ted. Kim jest ten mężczyzna, dlaczego żyje tak a nie inaczej, jaki wpływ miały na niego przeżycia z dzieciństwa? Kim jest Lauren i Oliwia? Co jest prawdą a co jest kłamstwem? Tego moi kochani musicie dowiedzieć się sami czytając tę książkę. Naprawdę uważam, że warto i polecam gorąco. Jest to perełka dla fanów mocnych thrillerów psychologicznych, ale twierdzę, że i omijający ten gatunek fani czytania, też będą mieli ucztę dla umysłu. Nie da się nudzić przy takiej powieści, do końca niczego tutaj nie możemy być pewni. Jeśli wydaje się wam, że już wiecie o co chodzi, wtedy następuje zwrot o 180 stopni i trzeba od nowa odkrywać tajemnicę. Nie brakuje tu mroku, tajemniczości, niedomówień. Ludzka psychika jest niezbadana do końca i nikt nie ma pojęcia co się w niej skrywa na samym dnie. Polecam!
4

izzi.79

19.11.2021

Przyznam się wam szczerze, że początkowo nie mogłam połapać się w tej historii i czytanie jej szło mi ciężko. Ogarniał
mnie chaos i trochę gubiłam się w zagadnieniach. Jednak, gdy dobrze się skupiłam, przechodząc dalej kartka po kartce, pewne obrazy i treści opisane w powieści zaczynały układać się w mojej głowie w całość. Podziwiam autorkę za jej styl, pomysłowość i umiejętne mącenie w głowie, podsuwająca nam coraz to nowe, nieraz fałszywe tropy oraz narrację pierwszo- i trzecioosobową. Przyznaję, że prawie do końca książki, nie miałam pojęcia kto jest winny a kto ofiarą. Owszem podejrzewałam co nieco, ale niczego nie byłam pewna. Zakończenie zaskoczyło mnie, czegoś takiego to się totalnie nie spodziewałam. Ostrzegam, że lektura wciąga, pobudza szare komórki do analizowania tego co przeczytaliśmy, w głowie huczy od natłoku myśli i zadawanych pytań. Emocji też tu nie brakuje od tych łagodnych aż po te skrajne. Nieraz przez natłok emocji miałam gęsią skórkę a włoski na rękach stały na baczność. Z zapartym tchem śledziłam poczynania bohaterów, fascynowało mnie to co działo się w ich umysłach. Jest to recenzja przedpremierowa, więc nie będę za dużo się rozpisywać o treści. Jednak jest ona ciekawa, intrygująca i niezwykle zagmatwana. Tak jak tytuł wskazuje akcja rozgrywa się w niewielkim, zaniedbanym domku, gdzie mieszka Ted. Kim jest ten mężczyzna, dlaczego żyje tak a nie inaczej, jaki wpływ miały na niego przeżycia z dzieciństwa? Kim jest Lauren i Oliwia? Co jest prawdą a co jest kłamstwem? Tego moi kochani musicie dowiedzieć się sami czytając tę książkę. Naprawdę uważam, że warto i polecam gorąco. Jest to perełka dla fanów mocnych thrillerów psychologicznych, ale twierdzę, że i omijający ten gatunek fani czytania, też będą mieli ucztę dla umysłu. Nie da się nudzić przy takiej powieści, do końca niczego tutaj nie możemy być pewni. Jeśli wydaje się wam, że już wiecie o co chodzi, wtedy następuje zwrot o 180 stopni i trzeba od nowa odkrywać tajemnicę. Nie brakuje tu mroku, tajemniczości, niedomówień. Ludzka psychika jest niezbadana do końca i nikt nie ma pojęcia co się w niej skrywa na samym dnie. Polecam!
4

izzi.79

19.11.2021

Przyznam się wam szczerze, że początkowo nie mogłam połapać się w tej historii i czytanie jej szło mi ciężko. Ogarniał
mnie chaos i trochę gubiłam się w zagadnieniach. Jednak, gdy dobrze się skupiłam, przechodząc dalej kartka po kartce, pewne obrazy i treści opisane w powieści zaczynały układać się w mojej głowie w całość. Podziwiam autorkę za jej styl, pomysłowość i umiejętne mącenie w głowie, podsuwająca nam coraz to nowe, nieraz fałszywe tropy oraz narrację pierwszo- i trzecioosobową. Przyznaję, że prawie do końca książki, nie miałam pojęcia kto jest winny a kto ofiarą. Owszem podejrzewałam co nieco, ale niczego nie byłam pewna. Zakończenie zaskoczyło mnie, czegoś takiego to się totalnie nie spodziewałam. Ostrzegam, że lektura wciąga, pobudza szare komórki do analizowania tego co przeczytaliśmy, w głowie huczy od natłoku myśli i zadawanych pytań. Emocji też tu nie brakuje od tych łagodnych aż po te skrajne. Nieraz przez natłok emocji miałam gęsią skórkę a włoski na rękach stały na baczność. Z zapartym tchem śledziłam poczynania bohaterów, fascynowało mnie to co działo się w ich umysłach. Jest to recenzja przedpremierowa, więc nie będę za dużo się rozpisywać o treści. Jednak jest ona ciekawa, intrygująca i niezwykle zagmatwana. Tak jak tytuł wskazuje akcja rozgrywa się w niewielkim, zaniedbanym domku, gdzie mieszka Ted. Kim jest ten mężczyzna, dlaczego żyje tak a nie inaczej, jaki wpływ miały na niego przeżycia z dzieciństwa? Kim jest Lauren i Oliwia? Co jest prawdą a co jest kłamstwem? Tego moi kochani musicie dowiedzieć się sami czytając tę książkę. Naprawdę uważam, że warto i polecam gorąco. Jest to perełka dla fanów mocnych thrillerów psychologicznych, ale twierdzę, że i omijający ten gatunek fani czytania, też będą mieli ucztę dla umysłu. Nie da się nudzić przy takiej powieści, do końca niczego tutaj nie możemy być pewni. Jeśli wydaje się wam, że już wiecie o co chodzi, wtedy następuje zwrot o 180 stopni i trzeba od nowa odkrywać tajemnicę. Nie brakuje tu mroku, tajemniczości, niedomówień. Ludzka psychika jest niezbadana do końca i nikt nie ma pojęcia co się w niej skrywa na samym dnie. Polecam!
4

izzi.79

19.11.2021

Przyznam się wam szczerze, że początkowo nie mogłam połapać się w tej historii i czytanie jej szło mi ciężko. Ogarniał
mnie chaos i trochę gubiłam się w zagadnieniach. Jednak, gdy dobrze się skupiłam, przechodząc dalej kartka po kartce, pewne obrazy i treści opisane w powieści zaczynały układać się w mojej głowie w całość. Podziwiam autorkę za jej styl, pomysłowość i umiejętne mącenie w głowie, podsuwająca nam coraz to nowe, nieraz fałszywe tropy oraz narrację pierwszo- i trzecioosobową. Przyznaję, że prawie do końca książki, nie miałam pojęcia kto jest winny a kto ofiarą. Owszem podejrzewałam co nieco, ale niczego nie byłam pewna. Zakończenie zaskoczyło mnie, czegoś takiego to się totalnie nie spodziewałam. Ostrzegam, że lektura wciąga, pobudza szare komórki do analizowania tego co przeczytaliśmy, w głowie huczy od natłoku myśli i zadawanych pytań. Emocji też tu nie brakuje od tych łagodnych aż po te skrajne. Nieraz przez natłok emocji miałam gęsią skórkę a włoski na rękach stały na baczność. Z zapartym tchem śledziłam poczynania bohaterów, fascynowało mnie to co działo się w ich umysłach. Jest to recenzja przedpremierowa, więc nie będę za dużo się rozpisywać o treści. Jednak jest ona ciekawa, intrygująca i niezwykle zagmatwana. Tak jak tytuł wskazuje akcja rozgrywa się w niewielkim, zaniedbanym domku, gdzie mieszka Ted. Kim jest ten mężczyzna, dlaczego żyje tak a nie inaczej, jaki wpływ miały na niego przeżycia z dzieciństwa? Kim jest Lauren i Oliwia? Co jest prawdą a co jest kłamstwem? Tego moi kochani musicie dowiedzieć się sami czytając tę książkę. Naprawdę uważam, że warto i polecam gorąco. Jest to perełka dla fanów mocnych thrillerów psychologicznych, ale twierdzę, że i omijający ten gatunek fani czytania, też będą mieli ucztę dla umysłu. Nie da się nudzić przy takiej powieści, do końca niczego tutaj nie możemy być pewni. Jeśli wydaje się wam, że już wiecie o co chodzi, wtedy następuje zwrot o 180 stopni i trzeba od nowa odkrywać tajemnicę. Nie brakuje tu mroku, tajemniczości, niedomówień. Ludzka psychika jest niezbadana do końca i nikt nie ma pojęcia co się w niej skrywa na samym dnie. Polecam!
4

izzi.79

19.11.2021

Przyznam się wam szczerze, że początkowo nie mogłam połapać się w tej historii i czytanie jej szło mi ciężko. Ogarniał
mnie chaos i trochę gubiłam się w zagadnieniach. Jednak, gdy dobrze się skupiłam, przechodząc dalej kartka po kartce, pewne obrazy i treści opisane w powieści zaczynały układać się w mojej głowie w całość. Podziwiam autorkę za jej styl, pomysłowość i umiejętne mącenie w głowie, podsuwająca nam coraz to nowe, nieraz fałszywe tropy oraz narrację pierwszo- i trzecioosobową. Przyznaję, że prawie do końca książki, nie miałam pojęcia kto jest winny a kto ofiarą. Owszem podejrzewałam co nieco, ale niczego nie byłam pewna. Zakończenie zaskoczyło mnie, czegoś takiego to się totalnie nie spodziewałam. Ostrzegam, że lektura wciąga, pobudza szare komórki do analizowania tego co przeczytaliśmy, w głowie huczy od natłoku myśli i zadawanych pytań. Emocji też tu nie brakuje od tych łagodnych aż po te skrajne. Nieraz przez natłok emocji miałam gęsią skórkę a włoski na rękach stały na baczność. Z zapartym tchem śledziłam poczynania bohaterów, fascynowało mnie to co działo się w ich umysłach. Jest to recenzja przedpremierowa, więc nie będę za dużo się rozpisywać o treści. Jednak jest ona ciekawa, intrygująca i niezwykle zagmatwana. Tak jak tytuł wskazuje akcja rozgrywa się w niewielkim, zaniedbanym domku, gdzie mieszka Ted. Kim jest ten mężczyzna, dlaczego żyje tak a nie inaczej, jaki wpływ miały na niego przeżycia z dzieciństwa? Kim jest Lauren i Oliwia? Co jest prawdą a co jest kłamstwem? Tego moi kochani musicie dowiedzieć się sami czytając tę książkę. Naprawdę uważam, że warto i polecam gorąco. Jest to perełka dla fanów mocnych thrillerów psychologicznych, ale twierdzę, że i omijający ten gatunek fani czytania, też będą mieli ucztę dla umysłu. Nie da się nudzić przy takiej powieści, do końca niczego tutaj nie możemy być pewni. Jeśli wydaje się wam, że już wiecie o co chodzi, wtedy następuje zwrot o 180 stopni i trzeba od nowa odkrywać tajemnicę. Nie brakuje tu mroku, tajemniczości, niedomówień. Ludzka psychika jest niezbadana do końca i nikt nie ma pojęcia co się w niej skrywa na samym dnie. Polecam!
4

Aleksandra Górna

03.11.2021

To chyba jedyna moja recenzja, która będzie podzielona na kilka części w innym stylu niż zazwyczaj. Bo piszę te słowa,
będąc na pięćdziesiątej stronie książki. Obiecuję postarać się ograniczyć spoilery do minimum. Ale ta książka jest po prostu inna i już teraz, bez względu na to, co wydarzy się za sto czy dwieście stron, uważam, że zasługuje na to, by o niej mówić. Dawno nie czułam tak wielkiego niepokoju, czekając na książkę, a następnie po nią sięgając. “Ostatni dom na zapomnianej ulicy” jednak robił dwa miesiące temu taką furorę, że ta książka musiała znaleźć się na mojej półce. A skusiłam się już najmocniej po odsłuchaniu części recenzji @okon_w_sieci. Etap 1 - po pięćdziesięciu stronach: Narracja pierwszosobowa jest fajna - lubię w 95% przypadków. Mało jest dobrych książek, które wprowadzają narracją pierwszoosobową z perspektywy kilkorga bohaterów. Tutaj jeden z narratorów jest naprawdę oryginalną postacią. Sprawa zaginięcia sprzed kilkunastu lat to nie jest wybitnie oryginalny pomysł, ale jestem bardziej niż pewna, że rozwinie się diabelnie interesująco. Etap 2, strona sto trzynasta: nie wiem, co się dzieje, ale na siłę odrywam się od książki. Nawet mruganie wydaje się być tu stratą czasu. Etap 3, koniec: Przydałoby się robienie notatek. To tak na gorąco. A na chłodno - to z pewnością najbardziej zagmatwana historia, jaką w tym roku przeczytałam. To zagmatwanie funkcjonuje tutaj na wielu poziomach - samej fabuły, jak również zabiegu w postaci wprowadzenia kilku bohaterów - narratorów opisujących sytuację. I to może zmylić. Kilkukrotnie zastanawiałam się, co się w tej książce dzieje. Czy Olivia to Olivia, Lauren to Lauren… a może Lauren to Olivia, a Olivia to Lauren? Potem przychodziły kolejne strony i totalnie poplątało mi się w głowie - może Ted nie istnieje, a Olivia i Lauren to jedynie czyjeś wytwory? Do ostatnich linijek walczyłam o uzyskanie odpowiedzi. I odpowiedź, którą otrzymałam, w pełni mnie satysfakcjonuje. Niesamowicie ciekawa jest warstwa powiedziałabym...psychologiczna tej powieści. Za wiele nie zdradzę, bo tutaj jedno słowo za dużo może zepsuć radość czytania, ale widać, że Autorka naprawdę przyłożyła się do zresearchowania tematu. Przez ostatnie osiemdziesiąt stron naprawdę prawie nie mrugałam, chcąc jak najszybciej poznać zakończenie. Po złożeniu w głowie wszystkich puzzli powstała naprawdę zgrabna układanka, która na pewno zostanie w głowie na długo. Mocniutko polecam fanom naprawdę popapranych historii!
4

Aleksandra Górna

03.11.2021

To chyba jedyna moja recenzja, która będzie podzielona na kilka części w innym stylu niż zazwyczaj. Bo piszę te słowa,
będąc na pięćdziesiątej stronie książki. Obiecuję postarać się ograniczyć spoilery do minimum. Ale ta książka jest po prostu inna i już teraz, bez względu na to, co wydarzy się za sto czy dwieście stron, uważam, że zasługuje na to, by o niej mówić. Dawno nie czułam tak wielkiego niepokoju, czekając na książkę, a następnie po nią sięgając. “Ostatni dom na zapomnianej ulicy” jednak robił dwa miesiące temu taką furorę, że ta książka musiała znaleźć się na mojej półce. A skusiłam się już najmocniej po odsłuchaniu części recenzji @okon_w_sieci. Etap 1 - po pięćdziesięciu stronach: Narracja pierwszosobowa jest fajna - lubię w 95% przypadków. Mało jest dobrych książek, które wprowadzają narracją pierwszoosobową z perspektywy kilkorga bohaterów. Tutaj jeden z narratorów jest naprawdę oryginalną postacią. Sprawa zaginięcia sprzed kilkunastu lat to nie jest wybitnie oryginalny pomysł, ale jestem bardziej niż pewna, że rozwinie się diabelnie interesująco. Etap 2, strona sto trzynasta: nie wiem, co się dzieje, ale na siłę odrywam się od książki. Nawet mruganie wydaje się być tu stratą czasu. Etap 3, koniec: Przydałoby się robienie notatek. To tak na gorąco. A na chłodno - to z pewnością najbardziej zagmatwana historia, jaką w tym roku przeczytałam. To zagmatwanie funkcjonuje tutaj na wielu poziomach - samej fabuły, jak również zabiegu w postaci wprowadzenia kilku bohaterów - narratorów opisujących sytuację. I to może zmylić. Kilkukrotnie zastanawiałam się, co się w tej książce dzieje. Czy Olivia to Olivia, Lauren to Lauren… a może Lauren to Olivia, a Olivia to Lauren? Potem przychodziły kolejne strony i totalnie poplątało mi się w głowie - może Ted nie istnieje, a Olivia i Lauren to jedynie czyjeś wytwory? Do ostatnich linijek walczyłam o uzyskanie odpowiedzi. I odpowiedź, którą otrzymałam, w pełni mnie satysfakcjonuje. Niesamowicie ciekawa jest warstwa powiedziałabym...psychologiczna tej powieści. Za wiele nie zdradzę, bo tutaj jedno słowo za dużo może zepsuć radość czytania, ale widać, że Autorka naprawdę przyłożyła się do zresearchowania tematu. Przez ostatnie osiemdziesiąt stron naprawdę prawie nie mrugałam, chcąc jak najszybciej poznać zakończenie. Po złożeniu w głowie wszystkich puzzli powstała naprawdę zgrabna układanka, która na pewno zostanie w głowie na długo. Mocniutko polecam fanom naprawdę popapranych historii!
4

Aleksandra Górna

03.11.2021

To chyba jedyna moja recenzja, która będzie podzielona na kilka części w innym stylu niż zazwyczaj. Bo piszę te słowa,
będąc na pięćdziesiątej stronie książki. Obiecuję postarać się ograniczyć spoilery do minimum. Ale ta książka jest po prostu inna i już teraz, bez względu na to, co wydarzy się za sto czy dwieście stron, uważam, że zasługuje na to, by o niej mówić. Dawno nie czułam tak wielkiego niepokoju, czekając na książkę, a następnie po nią sięgając. “Ostatni dom na zapomnianej ulicy” jednak robił dwa miesiące temu taką furorę, że ta książka musiała znaleźć się na mojej półce. A skusiłam się już najmocniej po odsłuchaniu części recenzji @okon_w_sieci. Etap 1 - po pięćdziesięciu stronach: Narracja pierwszosobowa jest fajna - lubię w 95% przypadków. Mało jest dobrych książek, które wprowadzają narracją pierwszoosobową z perspektywy kilkorga bohaterów. Tutaj jeden z narratorów jest naprawdę oryginalną postacią. Sprawa zaginięcia sprzed kilkunastu lat to nie jest wybitnie oryginalny pomysł, ale jestem bardziej niż pewna, że rozwinie się diabelnie interesująco. Etap 2, strona sto trzynasta: nie wiem, co się dzieje, ale na siłę odrywam się od książki. Nawet mruganie wydaje się być tu stratą czasu. Etap 3, koniec: Przydałoby się robienie notatek. To tak na gorąco. A na chłodno - to z pewnością najbardziej zagmatwana historia, jaką w tym roku przeczytałam. To zagmatwanie funkcjonuje tutaj na wielu poziomach - samej fabuły, jak również zabiegu w postaci wprowadzenia kilku bohaterów - narratorów opisujących sytuację. I to może zmylić. Kilkukrotnie zastanawiałam się, co się w tej książce dzieje. Czy Olivia to Olivia, Lauren to Lauren… a może Lauren to Olivia, a Olivia to Lauren? Potem przychodziły kolejne strony i totalnie poplątało mi się w głowie - może Ted nie istnieje, a Olivia i Lauren to jedynie czyjeś wytwory? Do ostatnich linijek walczyłam o uzyskanie odpowiedzi. I odpowiedź, którą otrzymałam, w pełni mnie satysfakcjonuje. Niesamowicie ciekawa jest warstwa powiedziałabym...psychologiczna tej powieści. Za wiele nie zdradzę, bo tutaj jedno słowo za dużo może zepsuć radość czytania, ale widać, że Autorka naprawdę przyłożyła się do zresearchowania tematu. Przez ostatnie osiemdziesiąt stron naprawdę prawie nie mrugałam, chcąc jak najszybciej poznać zakończenie. Po złożeniu w głowie wszystkich puzzli powstała naprawdę zgrabna układanka, która na pewno zostanie w głowie na długo. Mocniutko polecam fanom naprawdę popapranych historii!
4

Aleksandra Górna

03.11.2021

To chyba jedyna moja recenzja, która będzie podzielona na kilka części w innym stylu niż zazwyczaj. Bo piszę te słowa,
będąc na pięćdziesiątej stronie książki. Obiecuję postarać się ograniczyć spoilery do minimum. Ale ta książka jest po prostu inna i już teraz, bez względu na to, co wydarzy się za sto czy dwieście stron, uważam, że zasługuje na to, by o niej mówić. Dawno nie czułam tak wielkiego niepokoju, czekając na książkę, a następnie po nią sięgając. “Ostatni dom na zapomnianej ulicy” jednak robił dwa miesiące temu taką furorę, że ta książka musiała znaleźć się na mojej półce. A skusiłam się już najmocniej po odsłuchaniu części recenzji @okon_w_sieci. Etap 1 - po pięćdziesięciu stronach: Narracja pierwszosobowa jest fajna - lubię w 95% przypadków. Mało jest dobrych książek, które wprowadzają narracją pierwszoosobową z perspektywy kilkorga bohaterów. Tutaj jeden z narratorów jest naprawdę oryginalną postacią. Sprawa zaginięcia sprzed kilkunastu lat to nie jest wybitnie oryginalny pomysł, ale jestem bardziej niż pewna, że rozwinie się diabelnie interesująco. Etap 2, strona sto trzynasta: nie wiem, co się dzieje, ale na siłę odrywam się od książki. Nawet mruganie wydaje się być tu stratą czasu. Etap 3, koniec: Przydałoby się robienie notatek. To tak na gorąco. A na chłodno - to z pewnością najbardziej zagmatwana historia, jaką w tym roku przeczytałam. To zagmatwanie funkcjonuje tutaj na wielu poziomach - samej fabuły, jak również zabiegu w postaci wprowadzenia kilku bohaterów - narratorów opisujących sytuację. I to może zmylić. Kilkukrotnie zastanawiałam się, co się w tej książce dzieje. Czy Olivia to Olivia, Lauren to Lauren… a może Lauren to Olivia, a Olivia to Lauren? Potem przychodziły kolejne strony i totalnie poplątało mi się w głowie - może Ted nie istnieje, a Olivia i Lauren to jedynie czyjeś wytwory? Do ostatnich linijek walczyłam o uzyskanie odpowiedzi. I odpowiedź, którą otrzymałam, w pełni mnie satysfakcjonuje. Niesamowicie ciekawa jest warstwa powiedziałabym...psychologiczna tej powieści. Za wiele nie zdradzę, bo tutaj jedno słowo za dużo może zepsuć radość czytania, ale widać, że Autorka naprawdę przyłożyła się do zresearchowania tematu. Przez ostatnie osiemdziesiąt stron naprawdę prawie nie mrugałam, chcąc jak najszybciej poznać zakończenie. Po złożeniu w głowie wszystkich puzzli powstała naprawdę zgrabna układanka, która na pewno zostanie w głowie na długo. Mocniutko polecam fanom naprawdę popapranych historii!
4

Aleksandra Górna

03.11.2021

To chyba jedyna moja recenzja, która będzie podzielona na kilka części w innym stylu niż zazwyczaj. Bo piszę te słowa,
będąc na pięćdziesiątej stronie książki. Obiecuję postarać się ograniczyć spoilery do minimum. Ale ta książka jest po prostu inna i już teraz, bez względu na to, co wydarzy się za sto czy dwieście stron, uważam, że zasługuje na to, by o niej mówić. Dawno nie czułam tak wielkiego niepokoju, czekając na książkę, a następnie po nią sięgając. “Ostatni dom na zapomnianej ulicy” jednak robił dwa miesiące temu taką furorę, że ta książka musiała znaleźć się na mojej półce. A skusiłam się już najmocniej po odsłuchaniu części recenzji @okon_w_sieci. Etap 1 - po pięćdziesięciu stronach: Narracja pierwszosobowa jest fajna - lubię w 95% przypadków. Mało jest dobrych książek, które wprowadzają narracją pierwszoosobową z perspektywy kilkorga bohaterów. Tutaj jeden z narratorów jest naprawdę oryginalną postacią. Sprawa zaginięcia sprzed kilkunastu lat to nie jest wybitnie oryginalny pomysł, ale jestem bardziej niż pewna, że rozwinie się diabelnie interesująco. Etap 2, strona sto trzynasta: nie wiem, co się dzieje, ale na siłę odrywam się od książki. Nawet mruganie wydaje się być tu stratą czasu. Etap 3, koniec: Przydałoby się robienie notatek. To tak na gorąco. A na chłodno - to z pewnością najbardziej zagmatwana historia, jaką w tym roku przeczytałam. To zagmatwanie funkcjonuje tutaj na wielu poziomach - samej fabuły, jak również zabiegu w postaci wprowadzenia kilku bohaterów - narratorów opisujących sytuację. I to może zmylić. Kilkukrotnie zastanawiałam się, co się w tej książce dzieje. Czy Olivia to Olivia, Lauren to Lauren… a może Lauren to Olivia, a Olivia to Lauren? Potem przychodziły kolejne strony i totalnie poplątało mi się w głowie - może Ted nie istnieje, a Olivia i Lauren to jedynie czyjeś wytwory? Do ostatnich linijek walczyłam o uzyskanie odpowiedzi. I odpowiedź, którą otrzymałam, w pełni mnie satysfakcjonuje. Niesamowicie ciekawa jest warstwa powiedziałabym...psychologiczna tej powieści. Za wiele nie zdradzę, bo tutaj jedno słowo za dużo może zepsuć radość czytania, ale widać, że Autorka naprawdę przyłożyła się do zresearchowania tematu. Przez ostatnie osiemdziesiąt stron naprawdę prawie nie mrugałam, chcąc jak najszybciej poznać zakończenie. Po złożeniu w głowie wszystkich puzzli powstała naprawdę zgrabna układanka, która na pewno zostanie w głowie na długo. Mocniutko polecam fanom naprawdę popapranych historii!
4

Aleksandra Górna

03.11.2021

To chyba jedyna moja recenzja, która będzie podzielona na kilka części w innym stylu niż zazwyczaj. Bo piszę te słowa,
będąc na pięćdziesiątej stronie książki. Obiecuję postarać się ograniczyć spoilery do minimum. Ale ta książka jest po prostu inna i już teraz, bez względu na to, co wydarzy się za sto czy dwieście stron, uważam, że zasługuje na to, by o niej mówić. Dawno nie czułam tak wielkiego niepokoju, czekając na książkę, a następnie po nią sięgając. “Ostatni dom na zapomnianej ulicy” jednak robił dwa miesiące temu taką furorę, że ta książka musiała znaleźć się na mojej półce. A skusiłam się już najmocniej po odsłuchaniu części recenzji @okon_w_sieci. Etap 1 - po pięćdziesięciu stronach: Narracja pierwszosobowa jest fajna - lubię w 95% przypadków. Mało jest dobrych książek, które wprowadzają narracją pierwszoosobową z perspektywy kilkorga bohaterów. Tutaj jeden z narratorów jest naprawdę oryginalną postacią. Sprawa zaginięcia sprzed kilkunastu lat to nie jest wybitnie oryginalny pomysł, ale jestem bardziej niż pewna, że rozwinie się diabelnie interesująco. Etap 2, strona sto trzynasta: nie wiem, co się dzieje, ale na siłę odrywam się od książki. Nawet mruganie wydaje się być tu stratą czasu. Etap 3, koniec: Przydałoby się robienie notatek. To tak na gorąco. A na chłodno - to z pewnością najbardziej zagmatwana historia, jaką w tym roku przeczytałam. To zagmatwanie funkcjonuje tutaj na wielu poziomach - samej fabuły, jak również zabiegu w postaci wprowadzenia kilku bohaterów - narratorów opisujących sytuację. I to może zmylić. Kilkukrotnie zastanawiałam się, co się w tej książce dzieje. Czy Olivia to Olivia, Lauren to Lauren… a może Lauren to Olivia, a Olivia to Lauren? Potem przychodziły kolejne strony i totalnie poplątało mi się w głowie - może Ted nie istnieje, a Olivia i Lauren to jedynie czyjeś wytwory? Do ostatnich linijek walczyłam o uzyskanie odpowiedzi. I odpowiedź, którą otrzymałam, w pełni mnie satysfakcjonuje. Niesamowicie ciekawa jest warstwa powiedziałabym...psychologiczna tej powieści. Za wiele nie zdradzę, bo tutaj jedno słowo za dużo może zepsuć radość czytania, ale widać, że Autorka naprawdę przyłożyła się do zresearchowania tematu. Przez ostatnie osiemdziesiąt stron naprawdę prawie nie mrugałam, chcąc jak najszybciej poznać zakończenie. Po złożeniu w głowie wszystkich puzzli powstała naprawdę zgrabna układanka, która na pewno zostanie w głowie na długo. Mocniutko polecam fanom naprawdę popapranych historii!
4

Aleksandra Górna

03.11.2021

To chyba jedyna moja recenzja, która będzie podzielona na kilka części w innym stylu niż zazwyczaj. Bo piszę te słowa,
będąc na pięćdziesiątej stronie książki. Obiecuję postarać się ograniczyć spoilery do minimum. Ale ta książka jest po prostu inna i już teraz, bez względu na to, co wydarzy się za sto czy dwieście stron, uważam, że zasługuje na to, by o niej mówić. Dawno nie czułam tak wielkiego niepokoju, czekając na książkę, a następnie po nią sięgając. “Ostatni dom na zapomnianej ulicy” jednak robił dwa miesiące temu taką furorę, że ta książka musiała znaleźć się na mojej półce. A skusiłam się już najmocniej po odsłuchaniu części recenzji @okon_w_sieci. Etap 1 - po pięćdziesięciu stronach: Narracja pierwszosobowa jest fajna - lubię w 95% przypadków. Mało jest dobrych książek, które wprowadzają narracją pierwszoosobową z perspektywy kilkorga bohaterów. Tutaj jeden z narratorów jest naprawdę oryginalną postacią. Sprawa zaginięcia sprzed kilkunastu lat to nie jest wybitnie oryginalny pomysł, ale jestem bardziej niż pewna, że rozwinie się diabelnie interesująco. Etap 2, strona sto trzynasta: nie wiem, co się dzieje, ale na siłę odrywam się od książki. Nawet mruganie wydaje się być tu stratą czasu. Etap 3, koniec: Przydałoby się robienie notatek. To tak na gorąco. A na chłodno - to z pewnością najbardziej zagmatwana historia, jaką w tym roku przeczytałam. To zagmatwanie funkcjonuje tutaj na wielu poziomach - samej fabuły, jak również zabiegu w postaci wprowadzenia kilku bohaterów - narratorów opisujących sytuację. I to może zmylić. Kilkukrotnie zastanawiałam się, co się w tej książce dzieje. Czy Olivia to Olivia, Lauren to Lauren… a może Lauren to Olivia, a Olivia to Lauren? Potem przychodziły kolejne strony i totalnie poplątało mi się w głowie - może Ted nie istnieje, a Olivia i Lauren to jedynie czyjeś wytwory? Do ostatnich linijek walczyłam o uzyskanie odpowiedzi. I odpowiedź, którą otrzymałam, w pełni mnie satysfakcjonuje. Niesamowicie ciekawa jest warstwa powiedziałabym...psychologiczna tej powieści. Za wiele nie zdradzę, bo tutaj jedno słowo za dużo może zepsuć radość czytania, ale widać, że Autorka naprawdę przyłożyła się do zresearchowania tematu. Przez ostatnie osiemdziesiąt stron naprawdę prawie nie mrugałam, chcąc jak najszybciej poznać zakończenie. Po złożeniu w głowie wszystkich puzzli powstała naprawdę zgrabna układanka, która na pewno zostanie w głowie na długo. Mocniutko polecam fanom naprawdę popapranych historii!
4

Aleksandra Górna

03.11.2021

To chyba jedyna moja recenzja, która będzie podzielona na kilka części w innym stylu niż zazwyczaj. Bo piszę te słowa,
będąc na pięćdziesiątej stronie książki. Obiecuję postarać się ograniczyć spoilery do minimum. Ale ta książka jest po prostu inna i już teraz, bez względu na to, co wydarzy się za sto czy dwieście stron, uważam, że zasługuje na to, by o niej mówić. Dawno nie czułam tak wielkiego niepokoju, czekając na książkę, a następnie po nią sięgając. “Ostatni dom na zapomnianej ulicy” jednak robił dwa miesiące temu taką furorę, że ta książka musiała znaleźć się na mojej półce. A skusiłam się już najmocniej po odsłuchaniu części recenzji @okon_w_sieci. Etap 1 - po pięćdziesięciu stronach: Narracja pierwszosobowa jest fajna - lubię w 95% przypadków. Mało jest dobrych książek, które wprowadzają narracją pierwszoosobową z perspektywy kilkorga bohaterów. Tutaj jeden z narratorów jest naprawdę oryginalną postacią. Sprawa zaginięcia sprzed kilkunastu lat to nie jest wybitnie oryginalny pomysł, ale jestem bardziej niż pewna, że rozwinie się diabelnie interesująco. Etap 2, strona sto trzynasta: nie wiem, co się dzieje, ale na siłę odrywam się od książki. Nawet mruganie wydaje się być tu stratą czasu. Etap 3, koniec: Przydałoby się robienie notatek. To tak na gorąco. A na chłodno - to z pewnością najbardziej zagmatwana historia, jaką w tym roku przeczytałam. To zagmatwanie funkcjonuje tutaj na wielu poziomach - samej fabuły, jak również zabiegu w postaci wprowadzenia kilku bohaterów - narratorów opisujących sytuację. I to może zmylić. Kilkukrotnie zastanawiałam się, co się w tej książce dzieje. Czy Olivia to Olivia, Lauren to Lauren… a może Lauren to Olivia, a Olivia to Lauren? Potem przychodziły kolejne strony i totalnie poplątało mi się w głowie - może Ted nie istnieje, a Olivia i Lauren to jedynie czyjeś wytwory? Do ostatnich linijek walczyłam o uzyskanie odpowiedzi. I odpowiedź, którą otrzymałam, w pełni mnie satysfakcjonuje. Niesamowicie ciekawa jest warstwa powiedziałabym...psychologiczna tej powieści. Za wiele nie zdradzę, bo tutaj jedno słowo za dużo może zepsuć radość czytania, ale widać, że Autorka naprawdę przyłożyła się do zresearchowania tematu. Przez ostatnie osiemdziesiąt stron naprawdę prawie nie mrugałam, chcąc jak najszybciej poznać zakończenie. Po złożeniu w głowie wszystkich puzzli powstała naprawdę zgrabna układanka, która na pewno zostanie w głowie na długo. Mocniutko polecam fanom naprawdę popapranych historii!
4

Aleksandra Górna

03.11.2021

To chyba jedyna moja recenzja, która będzie podzielona na kilka części w innym stylu niż zazwyczaj. Bo piszę te słowa,
będąc na pięćdziesiątej stronie książki. Obiecuję postarać się ograniczyć spoilery do minimum. Ale ta książka jest po prostu inna i już teraz, bez względu na to, co wydarzy się za sto czy dwieście stron, uważam, że zasługuje na to, by o niej mówić. Dawno nie czułam tak wielkiego niepokoju, czekając na książkę, a następnie po nią sięgając. “Ostatni dom na zapomnianej ulicy” jednak robił dwa miesiące temu taką furorę, że ta książka musiała znaleźć się na mojej półce. A skusiłam się już najmocniej po odsłuchaniu części recenzji @okon_w_sieci. Etap 1 - po pięćdziesięciu stronach: Narracja pierwszosobowa jest fajna - lubię w 95% przypadków. Mało jest dobrych książek, które wprowadzają narracją pierwszoosobową z perspektywy kilkorga bohaterów. Tutaj jeden z narratorów jest naprawdę oryginalną postacią. Sprawa zaginięcia sprzed kilkunastu lat to nie jest wybitnie oryginalny pomysł, ale jestem bardziej niż pewna, że rozwinie się diabelnie interesująco. Etap 2, strona sto trzynasta: nie wiem, co się dzieje, ale na siłę odrywam się od książki. Nawet mruganie wydaje się być tu stratą czasu. Etap 3, koniec: Przydałoby się robienie notatek. To tak na gorąco. A na chłodno - to z pewnością najbardziej zagmatwana historia, jaką w tym roku przeczytałam. To zagmatwanie funkcjonuje tutaj na wielu poziomach - samej fabuły, jak również zabiegu w postaci wprowadzenia kilku bohaterów - narratorów opisujących sytuację. I to może zmylić. Kilkukrotnie zastanawiałam się, co się w tej książce dzieje. Czy Olivia to Olivia, Lauren to Lauren… a może Lauren to Olivia, a Olivia to Lauren? Potem przychodziły kolejne strony i totalnie poplątało mi się w głowie - może Ted nie istnieje, a Olivia i Lauren to jedynie czyjeś wytwory? Do ostatnich linijek walczyłam o uzyskanie odpowiedzi. I odpowiedź, którą otrzymałam, w pełni mnie satysfakcjonuje. Niesamowicie ciekawa jest warstwa powiedziałabym...psychologiczna tej powieści. Za wiele nie zdradzę, bo tutaj jedno słowo za dużo może zepsuć radość czytania, ale widać, że Autorka naprawdę przyłożyła się do zresearchowania tematu. Przez ostatnie osiemdziesiąt stron naprawdę prawie nie mrugałam, chcąc jak najszybciej poznać zakończenie. Po złożeniu w głowie wszystkich puzzli powstała naprawdę zgrabna układanka, która na pewno zostanie w głowie na długo. Mocniutko polecam fanom naprawdę popapranych historii!
4

Aleksandra Górna

03.11.2021

To chyba jedyna moja recenzja, która będzie podzielona na kilka części w innym stylu niż zazwyczaj. Bo piszę te słowa,
będąc na pięćdziesiątej stronie książki. Obiecuję postarać się ograniczyć spoilery do minimum. Ale ta książka jest po prostu inna i już teraz, bez względu na to, co wydarzy się za sto czy dwieście stron, uważam, że zasługuje na to, by o niej mówić. Dawno nie czułam tak wielkiego niepokoju, czekając na książkę, a następnie po nią sięgając. “Ostatni dom na zapomnianej ulicy” jednak robił dwa miesiące temu taką furorę, że ta książka musiała znaleźć się na mojej półce. A skusiłam się już najmocniej po odsłuchaniu części recenzji @okon_w_sieci. Etap 1 - po pięćdziesięciu stronach: Narracja pierwszosobowa jest fajna - lubię w 95% przypadków. Mało jest dobrych książek, które wprowadzają narracją pierwszoosobową z perspektywy kilkorga bohaterów. Tutaj jeden z narratorów jest naprawdę oryginalną postacią. Sprawa zaginięcia sprzed kilkunastu lat to nie jest wybitnie oryginalny pomysł, ale jestem bardziej niż pewna, że rozwinie się diabelnie interesująco. Etap 2, strona sto trzynasta: nie wiem, co się dzieje, ale na siłę odrywam się od książki. Nawet mruganie wydaje się być tu stratą czasu. Etap 3, koniec: Przydałoby się robienie notatek. To tak na gorąco. A na chłodno - to z pewnością najbardziej zagmatwana historia, jaką w tym roku przeczytałam. To zagmatwanie funkcjonuje tutaj na wielu poziomach - samej fabuły, jak również zabiegu w postaci wprowadzenia kilku bohaterów - narratorów opisujących sytuację. I to może zmylić. Kilkukrotnie zastanawiałam się, co się w tej książce dzieje. Czy Olivia to Olivia, Lauren to Lauren… a może Lauren to Olivia, a Olivia to Lauren? Potem przychodziły kolejne strony i totalnie poplątało mi się w głowie - może Ted nie istnieje, a Olivia i Lauren to jedynie czyjeś wytwory? Do ostatnich linijek walczyłam o uzyskanie odpowiedzi. I odpowiedź, którą otrzymałam, w pełni mnie satysfakcjonuje. Niesamowicie ciekawa jest warstwa powiedziałabym...psychologiczna tej powieści. Za wiele nie zdradzę, bo tutaj jedno słowo za dużo może zepsuć radość czytania, ale widać, że Autorka naprawdę przyłożyła się do zresearchowania tematu. Przez ostatnie osiemdziesiąt stron naprawdę prawie nie mrugałam, chcąc jak najszybciej poznać zakończenie. Po złożeniu w głowie wszystkich puzzli powstała naprawdę zgrabna układanka, która na pewno zostanie w głowie na długo. Mocniutko polecam fanom naprawdę popapranych historii!
4

Aleksandra Górna

03.11.2021

To chyba jedyna moja recenzja, która będzie podzielona na kilka części w innym stylu niż zazwyczaj. Bo piszę te słowa,
będąc na pięćdziesiątej stronie książki. Obiecuję postarać się ograniczyć spoilery do minimum. Ale ta książka jest po prostu inna i już teraz, bez względu na to, co wydarzy się za sto czy dwieście stron, uważam, że zasługuje na to, by o niej mówić. Dawno nie czułam tak wielkiego niepokoju, czekając na książkę, a następnie po nią sięgając. “Ostatni dom na zapomnianej ulicy” jednak robił dwa miesiące temu taką furorę, że ta książka musiała znaleźć się na mojej półce. A skusiłam się już najmocniej po odsłuchaniu części recenzji @okon_w_sieci. Etap 1 - po pięćdziesięciu stronach: Narracja pierwszosobowa jest fajna - lubię w 95% przypadków. Mało jest dobrych książek, które wprowadzają narracją pierwszoosobową z perspektywy kilkorga bohaterów. Tutaj jeden z narratorów jest naprawdę oryginalną postacią. Sprawa zaginięcia sprzed kilkunastu lat to nie jest wybitnie oryginalny pomysł, ale jestem bardziej niż pewna, że rozwinie się diabelnie interesująco. Etap 2, strona sto trzynasta: nie wiem, co się dzieje, ale na siłę odrywam się od książki. Nawet mruganie wydaje się być tu stratą czasu. Etap 3, koniec: Przydałoby się robienie notatek. To tak na gorąco. A na chłodno - to z pewnością najbardziej zagmatwana historia, jaką w tym roku przeczytałam. To zagmatwanie funkcjonuje tutaj na wielu poziomach - samej fabuły, jak również zabiegu w postaci wprowadzenia kilku bohaterów - narratorów opisujących sytuację. I to może zmylić. Kilkukrotnie zastanawiałam się, co się w tej książce dzieje. Czy Olivia to Olivia, Lauren to Lauren… a może Lauren to Olivia, a Olivia to Lauren? Potem przychodziły kolejne strony i totalnie poplątało mi się w głowie - może Ted nie istnieje, a Olivia i Lauren to jedynie czyjeś wytwory? Do ostatnich linijek walczyłam o uzyskanie odpowiedzi. I odpowiedź, którą otrzymałam, w pełni mnie satysfakcjonuje. Niesamowicie ciekawa jest warstwa powiedziałabym...psychologiczna tej powieści. Za wiele nie zdradzę, bo tutaj jedno słowo za dużo może zepsuć radość czytania, ale widać, że Autorka naprawdę przyłożyła się do zresearchowania tematu. Przez ostatnie osiemdziesiąt stron naprawdę prawie nie mrugałam, chcąc jak najszybciej poznać zakończenie. Po złożeniu w głowie wszystkich puzzli powstała naprawdę zgrabna układanka, która na pewno zostanie w głowie na długo. Mocniutko polecam fanom naprawdę popapranych historii!
4

Zaczytana Angie

17.08.2021

Są takie książki, obok których nie sposób przejść obojętnie. Powody są różne, czasem to zwyczajne przeczucie, osławiona intuicja, innym razem
rekomendacje, okładka, opis...  Na mnie w przypadku "Ostatniego domu na zapomnianej ulicy" zadziałały wszystkie te czynniki. Chciałam ją przeczytać i to jak najszybciej, jednak gdy już zaczęłam, odłożyłam ją na kilka dni na półkę. Pierwsze strony wywołały we mnie całą gamę emocji wręcz sprzecznych ze sobą. Wiedziałam już, że nigdy nie miałam czegoś takiego w rękach, ale nie byłam przekonana, że mi się to spodoba. Było dziwnie, nieszablonowo, szokująco. Atmosfera gęstniała z każdym słowem w niepokojący sposób, dokładnie tak jak w dobrym thrillerze powinno być.  Przetrawiłam sobie te początkowe rozdziały i zdecydowałam się na podejście drugie do tej powieści. Myślicie teraz pewnie, że jakoś przemęczyłam się do ostatniej kropki. I tu Was zaskoczę - nie mogłam się oderwać od tej historii. Przerwa zadziałała na jej korzyść, może po prostu wiedziałam już, czego w zarysie mogę się spodziewać, więc inaczej podeszłam do lektury.  Książka zbudowana jest z krótkich rozdziałów z perspektywy głównie trojga bohaterów. Zawsze podkreślam, że to uwielbiam, zwłaszcza kiedy autor potrafi naprawdę nadać każdej części zupełnie inny rys i Catriona Ward w stu procentach temu wyzwaniu sprostała. Tym razem jednak szczególnie dobrze czytało mi się historię z punktu widzenia Teda. Pokręconą, trudno w odbiorze, zupełnie nieoczywistą, ale wyrazistą, szczególnie w porównaniu do nijakich i dla mnie nawet trochę zbędnych wstawek z Dee w roli głównej. Dowiadujemy się z nich wielu istotnych informacji, ale chyba wolałabym poznać je choćby jako suche fakty w narracji trzecioosobowej. W wątku Dee był olbrzymi potencjał, został przez autorkę jednak potraktowany mocno po macoszemu. Gdyby go rozwinęła, być może spotkałaby się z zarzutami, że w książce dzieje się za dużo, ale tego się już nie dowiemy. Pierwsze fragmenty były bardzo obiecujące, ale z każdym kolejnym było coraz gorzej.  Napisałam o trzech głównych perspektywach, więc muszę wspomnieć jeszcze o jednej. Tej, przez którą przerwałam lekturę. Zwyczajnie przerosło mnie czytanie historii opowiadanej przez kota. Tak, Olivia to kotka i chyba nie chcę tego szerzej komentować. Z czasem po prostu się do tego przyzwyczaiłam.  "Ostatni dom na zapomnianej ulicy" to powieść wymykająca się doskonale znanym nam schematom budowania thrillerów. Niebanalny pomysł, misternie skonstruowana intryga, świetny warsztat autorki. Próba nakreślenia choćby zarysu fabuły równałaby się otarciu się o spojler. To chyba najlepiej świadczy o tym, jak wyjątkowa to książka. Każdy powinnien ją przeczytać, choć nie każdemu przypadnie do gustu. Warto się jednak przekonać jak złożona może być ludzka psychika i jak mroczne bywają jej zakamarki.  Moje 7/10. 
4

Zaczytana Angie

17.08.2021

Są takie książki, obok których nie sposób przejść obojętnie. Powody są różne, czasem to zwyczajne przeczucie, osławiona intuicja, innym razem
rekomendacje, okładka, opis...  Na mnie w przypadku "Ostatniego domu na zapomnianej ulicy" zadziałały wszystkie te czynniki. Chciałam ją przeczytać i to jak najszybciej, jednak gdy już zaczęłam, odłożyłam ją na kilka dni na półkę. Pierwsze strony wywołały we mnie całą gamę emocji wręcz sprzecznych ze sobą. Wiedziałam już, że nigdy nie miałam czegoś takiego w rękach, ale nie byłam przekonana, że mi się to spodoba. Było dziwnie, nieszablonowo, szokująco. Atmosfera gęstniała z każdym słowem w niepokojący sposób, dokładnie tak jak w dobrym thrillerze powinno być.  Przetrawiłam sobie te początkowe rozdziały i zdecydowałam się na podejście drugie do tej powieści. Myślicie teraz pewnie, że jakoś przemęczyłam się do ostatniej kropki. I tu Was zaskoczę - nie mogłam się oderwać od tej historii. Przerwa zadziałała na jej korzyść, może po prostu wiedziałam już, czego w zarysie mogę się spodziewać, więc inaczej podeszłam do lektury.  Książka zbudowana jest z krótkich rozdziałów z perspektywy głównie trojga bohaterów. Zawsze podkreślam, że to uwielbiam, zwłaszcza kiedy autor potrafi naprawdę nadać każdej części zupełnie inny rys i Catriona Ward w stu procentach temu wyzwaniu sprostała. Tym razem jednak szczególnie dobrze czytało mi się historię z punktu widzenia Teda. Pokręconą, trudno w odbiorze, zupełnie nieoczywistą, ale wyrazistą, szczególnie w porównaniu do nijakich i dla mnie nawet trochę zbędnych wstawek z Dee w roli głównej. Dowiadujemy się z nich wielu istotnych informacji, ale chyba wolałabym poznać je choćby jako suche fakty w narracji trzecioosobowej. W wątku Dee był olbrzymi potencjał, został przez autorkę jednak potraktowany mocno po macoszemu. Gdyby go rozwinęła, być może spotkałaby się z zarzutami, że w książce dzieje się za dużo, ale tego się już nie dowiemy. Pierwsze fragmenty były bardzo obiecujące, ale z każdym kolejnym było coraz gorzej.  Napisałam o trzech głównych perspektywach, więc muszę wspomnieć jeszcze o jednej. Tej, przez którą przerwałam lekturę. Zwyczajnie przerosło mnie czytanie historii opowiadanej przez kota. Tak, Olivia to kotka i chyba nie chcę tego szerzej komentować. Z czasem po prostu się do tego przyzwyczaiłam.  "Ostatni dom na zapomnianej ulicy" to powieść wymykająca się doskonale znanym nam schematom budowania thrillerów. Niebanalny pomysł, misternie skonstruowana intryga, świetny warsztat autorki. Próba nakreślenia choćby zarysu fabuły równałaby się otarciu się o spojler. To chyba najlepiej świadczy o tym, jak wyjątkowa to książka. Każdy powinnien ją przeczytać, choć nie każdemu przypadnie do gustu. Warto się jednak przekonać jak złożona może być ludzka psychika i jak mroczne bywają jej zakamarki.  Moje 7/10. 
4

Zaczytana Angie

17.08.2021

Są takie książki, obok których nie sposób przejść obojętnie. Powody są różne, czasem to zwyczajne przeczucie, osławiona intuicja, innym razem
rekomendacje, okładka, opis...  Na mnie w przypadku "Ostatniego domu na zapomnianej ulicy" zadziałały wszystkie te czynniki. Chciałam ją przeczytać i to jak najszybciej, jednak gdy już zaczęłam, odłożyłam ją na kilka dni na półkę. Pierwsze strony wywołały we mnie całą gamę emocji wręcz sprzecznych ze sobą. Wiedziałam już, że nigdy nie miałam czegoś takiego w rękach, ale nie byłam przekonana, że mi się to spodoba. Było dziwnie, nieszablonowo, szokująco. Atmosfera gęstniała z każdym słowem w niepokojący sposób, dokładnie tak jak w dobrym thrillerze powinno być.  Przetrawiłam sobie te początkowe rozdziały i zdecydowałam się na podejście drugie do tej powieści. Myślicie teraz pewnie, że jakoś przemęczyłam się do ostatniej kropki. I tu Was zaskoczę - nie mogłam się oderwać od tej historii. Przerwa zadziałała na jej korzyść, może po prostu wiedziałam już, czego w zarysie mogę się spodziewać, więc inaczej podeszłam do lektury.  Książka zbudowana jest z krótkich rozdziałów z perspektywy głównie trojga bohaterów. Zawsze podkreślam, że to uwielbiam, zwłaszcza kiedy autor potrafi naprawdę nadać każdej części zupełnie inny rys i Catriona Ward w stu procentach temu wyzwaniu sprostała. Tym razem jednak szczególnie dobrze czytało mi się historię z punktu widzenia Teda. Pokręconą, trudno w odbiorze, zupełnie nieoczywistą, ale wyrazistą, szczególnie w porównaniu do nijakich i dla mnie nawet trochę zbędnych wstawek z Dee w roli głównej. Dowiadujemy się z nich wielu istotnych informacji, ale chyba wolałabym poznać je choćby jako suche fakty w narracji trzecioosobowej. W wątku Dee był olbrzymi potencjał, został przez autorkę jednak potraktowany mocno po macoszemu. Gdyby go rozwinęła, być może spotkałaby się z zarzutami, że w książce dzieje się za dużo, ale tego się już nie dowiemy. Pierwsze fragmenty były bardzo obiecujące, ale z każdym kolejnym było coraz gorzej.  Napisałam o trzech głównych perspektywach, więc muszę wspomnieć jeszcze o jednej. Tej, przez którą przerwałam lekturę. Zwyczajnie przerosło mnie czytanie historii opowiadanej przez kota. Tak, Olivia to kotka i chyba nie chcę tego szerzej komentować. Z czasem po prostu się do tego przyzwyczaiłam.  "Ostatni dom na zapomnianej ulicy" to powieść wymykająca się doskonale znanym nam schematom budowania thrillerów. Niebanalny pomysł, misternie skonstruowana intryga, świetny warsztat autorki. Próba nakreślenia choćby zarysu fabuły równałaby się otarciu się o spojler. To chyba najlepiej świadczy o tym, jak wyjątkowa to książka. Każdy powinnien ją przeczytać, choć nie każdemu przypadnie do gustu. Warto się jednak przekonać jak złożona może być ludzka psychika i jak mroczne bywają jej zakamarki.  Moje 7/10. 
4

Zaczytana Angie

17.08.2021

Są takie książki, obok których nie sposób przejść obojętnie. Powody są różne, czasem to zwyczajne przeczucie, osławiona intuicja, innym razem
rekomendacje, okładka, opis...  Na mnie w przypadku "Ostatniego domu na zapomnianej ulicy" zadziałały wszystkie te czynniki. Chciałam ją przeczytać i to jak najszybciej, jednak gdy już zaczęłam, odłożyłam ją na kilka dni na półkę. Pierwsze strony wywołały we mnie całą gamę emocji wręcz sprzecznych ze sobą. Wiedziałam już, że nigdy nie miałam czegoś takiego w rękach, ale nie byłam przekonana, że mi się to spodoba. Było dziwnie, nieszablonowo, szokująco. Atmosfera gęstniała z każdym słowem w niepokojący sposób, dokładnie tak jak w dobrym thrillerze powinno być.  Przetrawiłam sobie te początkowe rozdziały i zdecydowałam się na podejście drugie do tej powieści. Myślicie teraz pewnie, że jakoś przemęczyłam się do ostatniej kropki. I tu Was zaskoczę - nie mogłam się oderwać od tej historii. Przerwa zadziałała na jej korzyść, może po prostu wiedziałam już, czego w zarysie mogę się spodziewać, więc inaczej podeszłam do lektury.  Książka zbudowana jest z krótkich rozdziałów z perspektywy głównie trojga bohaterów. Zawsze podkreślam, że to uwielbiam, zwłaszcza kiedy autor potrafi naprawdę nadać każdej części zupełnie inny rys i Catriona Ward w stu procentach temu wyzwaniu sprostała. Tym razem jednak szczególnie dobrze czytało mi się historię z punktu widzenia Teda. Pokręconą, trudno w odbiorze, zupełnie nieoczywistą, ale wyrazistą, szczególnie w porównaniu do nijakich i dla mnie nawet trochę zbędnych wstawek z Dee w roli głównej. Dowiadujemy się z nich wielu istotnych informacji, ale chyba wolałabym poznać je choćby jako suche fakty w narracji trzecioosobowej. W wątku Dee był olbrzymi potencjał, został przez autorkę jednak potraktowany mocno po macoszemu. Gdyby go rozwinęła, być może spotkałaby się z zarzutami, że w książce dzieje się za dużo, ale tego się już nie dowiemy. Pierwsze fragmenty były bardzo obiecujące, ale z każdym kolejnym było coraz gorzej.  Napisałam o trzech głównych perspektywach, więc muszę wspomnieć jeszcze o jednej. Tej, przez którą przerwałam lekturę. Zwyczajnie przerosło mnie czytanie historii opowiadanej przez kota. Tak, Olivia to kotka i chyba nie chcę tego szerzej komentować. Z czasem po prostu się do tego przyzwyczaiłam.  "Ostatni dom na zapomnianej ulicy" to powieść wymykająca się doskonale znanym nam schematom budowania thrillerów. Niebanalny pomysł, misternie skonstruowana intryga, świetny warsztat autorki. Próba nakreślenia choćby zarysu fabuły równałaby się otarciu się o spojler. To chyba najlepiej świadczy o tym, jak wyjątkowa to książka. Każdy powinnien ją przeczytać, choć nie każdemu przypadnie do gustu. Warto się jednak przekonać jak złożona może być ludzka psychika i jak mroczne bywają jej zakamarki.  Moje 7/10. 
4

Zaczytana Angie

17.08.2021

Są takie książki, obok których nie sposób przejść obojętnie. Powody są różne, czasem to zwyczajne przeczucie, osławiona intuicja, innym razem
rekomendacje, okładka, opis...  Na mnie w przypadku "Ostatniego domu na zapomnianej ulicy" zadziałały wszystkie te czynniki. Chciałam ją przeczytać i to jak najszybciej, jednak gdy już zaczęłam, odłożyłam ją na kilka dni na półkę. Pierwsze strony wywołały we mnie całą gamę emocji wręcz sprzecznych ze sobą. Wiedziałam już, że nigdy nie miałam czegoś takiego w rękach, ale nie byłam przekonana, że mi się to spodoba. Było dziwnie, nieszablonowo, szokująco. Atmosfera gęstniała z każdym słowem w niepokojący sposób, dokładnie tak jak w dobrym thrillerze powinno być.  Przetrawiłam sobie te początkowe rozdziały i zdecydowałam się na podejście drugie do tej powieści. Myślicie teraz pewnie, że jakoś przemęczyłam się do ostatniej kropki. I tu Was zaskoczę - nie mogłam się oderwać od tej historii. Przerwa zadziałała na jej korzyść, może po prostu wiedziałam już, czego w zarysie mogę się spodziewać, więc inaczej podeszłam do lektury.  Książka zbudowana jest z krótkich rozdziałów z perspektywy głównie trojga bohaterów. Zawsze podkreślam, że to uwielbiam, zwłaszcza kiedy autor potrafi naprawdę nadać każdej części zupełnie inny rys i Catriona Ward w stu procentach temu wyzwaniu sprostała. Tym razem jednak szczególnie dobrze czytało mi się historię z punktu widzenia Teda. Pokręconą, trudno w odbiorze, zupełnie nieoczywistą, ale wyrazistą, szczególnie w porównaniu do nijakich i dla mnie nawet trochę zbędnych wstawek z Dee w roli głównej. Dowiadujemy się z nich wielu istotnych informacji, ale chyba wolałabym poznać je choćby jako suche fakty w narracji trzecioosobowej. W wątku Dee był olbrzymi potencjał, został przez autorkę jednak potraktowany mocno po macoszemu. Gdyby go rozwinęła, być może spotkałaby się z zarzutami, że w książce dzieje się za dużo, ale tego się już nie dowiemy. Pierwsze fragmenty były bardzo obiecujące, ale z każdym kolejnym było coraz gorzej.  Napisałam o trzech głównych perspektywach, więc muszę wspomnieć jeszcze o jednej. Tej, przez którą przerwałam lekturę. Zwyczajnie przerosło mnie czytanie historii opowiadanej przez kota. Tak, Olivia to kotka i chyba nie chcę tego szerzej komentować. Z czasem po prostu się do tego przyzwyczaiłam.  "Ostatni dom na zapomnianej ulicy" to powieść wymykająca się doskonale znanym nam schematom budowania thrillerów. Niebanalny pomysł, misternie skonstruowana intryga, świetny warsztat autorki. Próba nakreślenia choćby zarysu fabuły równałaby się otarciu się o spojler. To chyba najlepiej świadczy o tym, jak wyjątkowa to książka. Każdy powinnien ją przeczytać, choć nie każdemu przypadnie do gustu. Warto się jednak przekonać jak złożona może być ludzka psychika i jak mroczne bywają jej zakamarki.  Moje 7/10. 
4

Zaczytana Angie

17.08.2021

Są takie książki, obok których nie sposób przejść obojętnie. Powody są różne, czasem to zwyczajne przeczucie, osławiona intuicja, innym razem
rekomendacje, okładka, opis...  Na mnie w przypadku "Ostatniego domu na zapomnianej ulicy" zadziałały wszystkie te czynniki. Chciałam ją przeczytać i to jak najszybciej, jednak gdy już zaczęłam, odłożyłam ją na kilka dni na półkę. Pierwsze strony wywołały we mnie całą gamę emocji wręcz sprzecznych ze sobą. Wiedziałam już, że nigdy nie miałam czegoś takiego w rękach, ale nie byłam przekonana, że mi się to spodoba. Było dziwnie, nieszablonowo, szokująco. Atmosfera gęstniała z każdym słowem w niepokojący sposób, dokładnie tak jak w dobrym thrillerze powinno być.  Przetrawiłam sobie te początkowe rozdziały i zdecydowałam się na podejście drugie do tej powieści. Myślicie teraz pewnie, że jakoś przemęczyłam się do ostatniej kropki. I tu Was zaskoczę - nie mogłam się oderwać od tej historii. Przerwa zadziałała na jej korzyść, może po prostu wiedziałam już, czego w zarysie mogę się spodziewać, więc inaczej podeszłam do lektury.  Książka zbudowana jest z krótkich rozdziałów z perspektywy głównie trojga bohaterów. Zawsze podkreślam, że to uwielbiam, zwłaszcza kiedy autor potrafi naprawdę nadać każdej części zupełnie inny rys i Catriona Ward w stu procentach temu wyzwaniu sprostała. Tym razem jednak szczególnie dobrze czytało mi się historię z punktu widzenia Teda. Pokręconą, trudno w odbiorze, zupełnie nieoczywistą, ale wyrazistą, szczególnie w porównaniu do nijakich i dla mnie nawet trochę zbędnych wstawek z Dee w roli głównej. Dowiadujemy się z nich wielu istotnych informacji, ale chyba wolałabym poznać je choćby jako suche fakty w narracji trzecioosobowej. W wątku Dee był olbrzymi potencjał, został przez autorkę jednak potraktowany mocno po macoszemu. Gdyby go rozwinęła, być może spotkałaby się z zarzutami, że w książce dzieje się za dużo, ale tego się już nie dowiemy. Pierwsze fragmenty były bardzo obiecujące, ale z każdym kolejnym było coraz gorzej.  Napisałam o trzech głównych perspektywach, więc muszę wspomnieć jeszcze o jednej. Tej, przez którą przerwałam lekturę. Zwyczajnie przerosło mnie czytanie historii opowiadanej przez kota. Tak, Olivia to kotka i chyba nie chcę tego szerzej komentować. Z czasem po prostu się do tego przyzwyczaiłam.  "Ostatni dom na zapomnianej ulicy" to powieść wymykająca się doskonale znanym nam schematom budowania thrillerów. Niebanalny pomysł, misternie skonstruowana intryga, świetny warsztat autorki. Próba nakreślenia choćby zarysu fabuły równałaby się otarciu się o spojler. To chyba najlepiej świadczy o tym, jak wyjątkowa to książka. Każdy powinnien ją przeczytać, choć nie każdemu przypadnie do gustu. Warto się jednak przekonać jak złożona może być ludzka psychika i jak mroczne bywają jej zakamarki.  Moje 7/10. 
4

Zaczytana Angie

17.08.2021

Są takie książki, obok których nie sposób przejść obojętnie. Powody są różne, czasem to zwyczajne przeczucie, osławiona intuicja, innym razem
rekomendacje, okładka, opis...  Na mnie w przypadku "Ostatniego domu na zapomnianej ulicy" zadziałały wszystkie te czynniki. Chciałam ją przeczytać i to jak najszybciej, jednak gdy już zaczęłam, odłożyłam ją na kilka dni na półkę. Pierwsze strony wywołały we mnie całą gamę emocji wręcz sprzecznych ze sobą. Wiedziałam już, że nigdy nie miałam czegoś takiego w rękach, ale nie byłam przekonana, że mi się to spodoba. Było dziwnie, nieszablonowo, szokująco. Atmosfera gęstniała z każdym słowem w niepokojący sposób, dokładnie tak jak w dobrym thrillerze powinno być.  Przetrawiłam sobie te początkowe rozdziały i zdecydowałam się na podejście drugie do tej powieści. Myślicie teraz pewnie, że jakoś przemęczyłam się do ostatniej kropki. I tu Was zaskoczę - nie mogłam się oderwać od tej historii. Przerwa zadziałała na jej korzyść, może po prostu wiedziałam już, czego w zarysie mogę się spodziewać, więc inaczej podeszłam do lektury.  Książka zbudowana jest z krótkich rozdziałów z perspektywy głównie trojga bohaterów. Zawsze podkreślam, że to uwielbiam, zwłaszcza kiedy autor potrafi naprawdę nadać każdej części zupełnie inny rys i Catriona Ward w stu procentach temu wyzwaniu sprostała. Tym razem jednak szczególnie dobrze czytało mi się historię z punktu widzenia Teda. Pokręconą, trudno w odbiorze, zupełnie nieoczywistą, ale wyrazistą, szczególnie w porównaniu do nijakich i dla mnie nawet trochę zbędnych wstawek z Dee w roli głównej. Dowiadujemy się z nich wielu istotnych informacji, ale chyba wolałabym poznać je choćby jako suche fakty w narracji trzecioosobowej. W wątku Dee był olbrzymi potencjał, został przez autorkę jednak potraktowany mocno po macoszemu. Gdyby go rozwinęła, być może spotkałaby się z zarzutami, że w książce dzieje się za dużo, ale tego się już nie dowiemy. Pierwsze fragmenty były bardzo obiecujące, ale z każdym kolejnym było coraz gorzej.  Napisałam o trzech głównych perspektywach, więc muszę wspomnieć jeszcze o jednej. Tej, przez którą przerwałam lekturę. Zwyczajnie przerosło mnie czytanie historii opowiadanej przez kota. Tak, Olivia to kotka i chyba nie chcę tego szerzej komentować. Z czasem po prostu się do tego przyzwyczaiłam.  "Ostatni dom na zapomnianej ulicy" to powieść wymykająca się doskonale znanym nam schematom budowania thrillerów. Niebanalny pomysł, misternie skonstruowana intryga, świetny warsztat autorki. Próba nakreślenia choćby zarysu fabuły równałaby się otarciu się o spojler. To chyba najlepiej świadczy o tym, jak wyjątkowa to książka. Każdy powinnien ją przeczytać, choć nie każdemu przypadnie do gustu. Warto się jednak przekonać jak złożona może być ludzka psychika i jak mroczne bywają jej zakamarki.  Moje 7/10. 
4

Zaczytana Angie

17.08.2021

Są takie książki, obok których nie sposób przejść obojętnie. Powody są różne, czasem to zwyczajne przeczucie, osławiona intuicja, innym razem
rekomendacje, okładka, opis...  Na mnie w przypadku "Ostatniego domu na zapomnianej ulicy" zadziałały wszystkie te czynniki. Chciałam ją przeczytać i to jak najszybciej, jednak gdy już zaczęłam, odłożyłam ją na kilka dni na półkę. Pierwsze strony wywołały we mnie całą gamę emocji wręcz sprzecznych ze sobą. Wiedziałam już, że nigdy nie miałam czegoś takiego w rękach, ale nie byłam przekonana, że mi się to spodoba. Było dziwnie, nieszablonowo, szokująco. Atmosfera gęstniała z każdym słowem w niepokojący sposób, dokładnie tak jak w dobrym thrillerze powinno być.  Przetrawiłam sobie te początkowe rozdziały i zdecydowałam się na podejście drugie do tej powieści. Myślicie teraz pewnie, że jakoś przemęczyłam się do ostatniej kropki. I tu Was zaskoczę - nie mogłam się oderwać od tej historii. Przerwa zadziałała na jej korzyść, może po prostu wiedziałam już, czego w zarysie mogę się spodziewać, więc inaczej podeszłam do lektury.  Książka zbudowana jest z krótkich rozdziałów z perspektywy głównie trojga bohaterów. Zawsze podkreślam, że to uwielbiam, zwłaszcza kiedy autor potrafi naprawdę nadać każdej części zupełnie inny rys i Catriona Ward w stu procentach temu wyzwaniu sprostała. Tym razem jednak szczególnie dobrze czytało mi się historię z punktu widzenia Teda. Pokręconą, trudno w odbiorze, zupełnie nieoczywistą, ale wyrazistą, szczególnie w porównaniu do nijakich i dla mnie nawet trochę zbędnych wstawek z Dee w roli głównej. Dowiadujemy się z nich wielu istotnych informacji, ale chyba wolałabym poznać je choćby jako suche fakty w narracji trzecioosobowej. W wątku Dee był olbrzymi potencjał, został przez autorkę jednak potraktowany mocno po macoszemu. Gdyby go rozwinęła, być może spotkałaby się z zarzutami, że w książce dzieje się za dużo, ale tego się już nie dowiemy. Pierwsze fragmenty były bardzo obiecujące, ale z każdym kolejnym było coraz gorzej.  Napisałam o trzech głównych perspektywach, więc muszę wspomnieć jeszcze o jednej. Tej, przez którą przerwałam lekturę. Zwyczajnie przerosło mnie czytanie historii opowiadanej przez kota. Tak, Olivia to kotka i chyba nie chcę tego szerzej komentować. Z czasem po prostu się do tego przyzwyczaiłam.  "Ostatni dom na zapomnianej ulicy" to powieść wymykająca się doskonale znanym nam schematom budowania thrillerów. Niebanalny pomysł, misternie skonstruowana intryga, świetny warsztat autorki. Próba nakreślenia choćby zarysu fabuły równałaby się otarciu się o spojler. To chyba najlepiej świadczy o tym, jak wyjątkowa to książka. Każdy powinnien ją przeczytać, choć nie każdemu przypadnie do gustu. Warto się jednak przekonać jak złożona może być ludzka psychika i jak mroczne bywają jej zakamarki.  Moje 7/10. 
4

Zaczytana Angie

17.08.2021

Są takie książki, obok których nie sposób przejść obojętnie. Powody są różne, czasem to zwyczajne przeczucie, osławiona intuicja, innym razem
rekomendacje, okładka, opis...  Na mnie w przypadku "Ostatniego domu na zapomnianej ulicy" zadziałały wszystkie te czynniki. Chciałam ją przeczytać i to jak najszybciej, jednak gdy już zaczęłam, odłożyłam ją na kilka dni na półkę. Pierwsze strony wywołały we mnie całą gamę emocji wręcz sprzecznych ze sobą. Wiedziałam już, że nigdy nie miałam czegoś takiego w rękach, ale nie byłam przekonana, że mi się to spodoba. Było dziwnie, nieszablonowo, szokująco. Atmosfera gęstniała z każdym słowem w niepokojący sposób, dokładnie tak jak w dobrym thrillerze powinno być.  Przetrawiłam sobie te początkowe rozdziały i zdecydowałam się na podejście drugie do tej powieści. Myślicie teraz pewnie, że jakoś przemęczyłam się do ostatniej kropki. I tu Was zaskoczę - nie mogłam się oderwać od tej historii. Przerwa zadziałała na jej korzyść, może po prostu wiedziałam już, czego w zarysie mogę się spodziewać, więc inaczej podeszłam do lektury.  Książka zbudowana jest z krótkich rozdziałów z perspektywy głównie trojga bohaterów. Zawsze podkreślam, że to uwielbiam, zwłaszcza kiedy autor potrafi naprawdę nadać każdej części zupełnie inny rys i Catriona Ward w stu procentach temu wyzwaniu sprostała. Tym razem jednak szczególnie dobrze czytało mi się historię z punktu widzenia Teda. Pokręconą, trudno w odbiorze, zupełnie nieoczywistą, ale wyrazistą, szczególnie w porównaniu do nijakich i dla mnie nawet trochę zbędnych wstawek z Dee w roli głównej. Dowiadujemy się z nich wielu istotnych informacji, ale chyba wolałabym poznać je choćby jako suche fakty w narracji trzecioosobowej. W wątku Dee był olbrzymi potencjał, został przez autorkę jednak potraktowany mocno po macoszemu. Gdyby go rozwinęła, być może spotkałaby się z zarzutami, że w książce dzieje się za dużo, ale tego się już nie dowiemy. Pierwsze fragmenty były bardzo obiecujące, ale z każdym kolejnym było coraz gorzej.  Napisałam o trzech głównych perspektywach, więc muszę wspomnieć jeszcze o jednej. Tej, przez którą przerwałam lekturę. Zwyczajnie przerosło mnie czytanie historii opowiadanej przez kota. Tak, Olivia to kotka i chyba nie chcę tego szerzej komentować. Z czasem po prostu się do tego przyzwyczaiłam.  "Ostatni dom na zapomnianej ulicy" to powieść wymykająca się doskonale znanym nam schematom budowania thrillerów. Niebanalny pomysł, misternie skonstruowana intryga, świetny warsztat autorki. Próba nakreślenia choćby zarysu fabuły równałaby się otarciu się o spojler. To chyba najlepiej świadczy o tym, jak wyjątkowa to książka. Każdy powinnien ją przeczytać, choć nie każdemu przypadnie do gustu. Warto się jednak przekonać jak złożona może być ludzka psychika i jak mroczne bywają jej zakamarki.  Moje 7/10. 
5

Marta Karnacewicz

13.08.2021

"Bogowie są bliżej, niżby się mogło wydawać. Żyją wśród drzew, pod warstwą skóry tak cienkiej, że dałoby się ją rozdrapać
paznokciem." Ta książka to jedna z najbardziej oryginalnych i wciągających historii, jakie czytałam. Jest dziwna, nieoczywista, przez większość czasu nie mamy pojęcia o co w niej chodzi lub myślimy, że wiemy, ale potem i tak okazuje się, że jesteśmy w błędzie. Podczas lektury przypomniał mi się serial "Miasteczko Twin Peaks", gdzie osobliwy klimat pełen ekscentrycznych bohaterów mieszał się z fabułą, która wywracała mózg na lewą stronę, i która była wręcz hipnotycznie fascynująca. I tutaj jest podobnie, dodając do tego niezwykły, miejscami ocierający się o literaturę piękną, styl autorki. Z całą pewnością jedna z najciekawszych i najbardziej oryginalnych powieści tego roku.
5

Marta Karnacewicz

13.08.2021

"Bogowie są bliżej, niżby się mogło wydawać. Żyją wśród drzew, pod warstwą skóry tak cienkiej, że dałoby się ją rozdrapać
paznokciem." Ta książka to jedna z najbardziej oryginalnych i wciągających historii, jakie czytałam. Jest dziwna, nieoczywista, przez większość czasu nie mamy pojęcia o co w niej chodzi lub myślimy, że wiemy, ale potem i tak okazuje się, że jesteśmy w błędzie. Podczas lektury przypomniał mi się serial "Miasteczko Twin Peaks", gdzie osobliwy klimat pełen ekscentrycznych bohaterów mieszał się z fabułą, która wywracała mózg na lewą stronę, i która była wręcz hipnotycznie fascynująca. I tutaj jest podobnie, dodając do tego niezwykły, miejscami ocierający się o literaturę piękną, styl autorki. Z całą pewnością jedna z najciekawszych i najbardziej oryginalnych powieści tego roku.
5

Marta Karnacewicz

13.08.2021

"Bogowie są bliżej, niżby się mogło wydawać. Żyją wśród drzew, pod warstwą skóry tak cienkiej, że dałoby się ją rozdrapać
paznokciem." Ta książka to jedna z najbardziej oryginalnych i wciągających historii, jakie czytałam. Jest dziwna, nieoczywista, przez większość czasu nie mamy pojęcia o co w niej chodzi lub myślimy, że wiemy, ale potem i tak okazuje się, że jesteśmy w błędzie. Podczas lektury przypomniał mi się serial "Miasteczko Twin Peaks", gdzie osobliwy klimat pełen ekscentrycznych bohaterów mieszał się z fabułą, która wywracała mózg na lewą stronę, i która była wręcz hipnotycznie fascynująca. I tutaj jest podobnie, dodając do tego niezwykły, miejscami ocierający się o literaturę piękną, styl autorki. Z całą pewnością jedna z najciekawszych i najbardziej oryginalnych powieści tego roku.
5

Marta Karnacewicz

13.08.2021

"Bogowie są bliżej, niżby się mogło wydawać. Żyją wśród drzew, pod warstwą skóry tak cienkiej, że dałoby się ją rozdrapać
paznokciem." Ta książka to jedna z najbardziej oryginalnych i wciągających historii, jakie czytałam. Jest dziwna, nieoczywista, przez większość czasu nie mamy pojęcia o co w niej chodzi lub myślimy, że wiemy, ale potem i tak okazuje się, że jesteśmy w błędzie. Podczas lektury przypomniał mi się serial "Miasteczko Twin Peaks", gdzie osobliwy klimat pełen ekscentrycznych bohaterów mieszał się z fabułą, która wywracała mózg na lewą stronę, i która była wręcz hipnotycznie fascynująca. I tutaj jest podobnie, dodając do tego niezwykły, miejscami ocierający się o literaturę piękną, styl autorki. Z całą pewnością jedna z najciekawszych i najbardziej oryginalnych powieści tego roku.
5

Marta Karnacewicz

13.08.2021

"Bogowie są bliżej, niżby się mogło wydawać. Żyją wśród drzew, pod warstwą skóry tak cienkiej, że dałoby się ją rozdrapać
paznokciem." Ta książka to jedna z najbardziej oryginalnych i wciągających historii, jakie czytałam. Jest dziwna, nieoczywista, przez większość czasu nie mamy pojęcia o co w niej chodzi lub myślimy, że wiemy, ale potem i tak okazuje się, że jesteśmy w błędzie. Podczas lektury przypomniał mi się serial "Miasteczko Twin Peaks", gdzie osobliwy klimat pełen ekscentrycznych bohaterów mieszał się z fabułą, która wywracała mózg na lewą stronę, i która była wręcz hipnotycznie fascynująca. I tutaj jest podobnie, dodając do tego niezwykły, miejscami ocierający się o literaturę piękną, styl autorki. Z całą pewnością jedna z najciekawszych i najbardziej oryginalnych powieści tego roku.
5

Marta Karnacewicz

13.08.2021

"Bogowie są bliżej, niżby się mogło wydawać. Żyją wśród drzew, pod warstwą skóry tak cienkiej, że dałoby się ją rozdrapać
paznokciem." Ta książka to jedna z najbardziej oryginalnych i wciągających historii, jakie czytałam. Jest dziwna, nieoczywista, przez większość czasu nie mamy pojęcia o co w niej chodzi lub myślimy, że wiemy, ale potem i tak okazuje się, że jesteśmy w błędzie. Podczas lektury przypomniał mi się serial "Miasteczko Twin Peaks", gdzie osobliwy klimat pełen ekscentrycznych bohaterów mieszał się z fabułą, która wywracała mózg na lewą stronę, i która była wręcz hipnotycznie fascynująca. I tutaj jest podobnie, dodając do tego niezwykły, miejscami ocierający się o literaturę piękną, styl autorki. Z całą pewnością jedna z najciekawszych i najbardziej oryginalnych powieści tego roku.
5

Marta Karnacewicz

13.08.2021

"Bogowie są bliżej, niżby się mogło wydawać. Żyją wśród drzew, pod warstwą skóry tak cienkiej, że dałoby się ją rozdrapać
paznokciem." Ta książka to jedna z najbardziej oryginalnych i wciągających historii, jakie czytałam. Jest dziwna, nieoczywista, przez większość czasu nie mamy pojęcia o co w niej chodzi lub myślimy, że wiemy, ale potem i tak okazuje się, że jesteśmy w błędzie. Podczas lektury przypomniał mi się serial "Miasteczko Twin Peaks", gdzie osobliwy klimat pełen ekscentrycznych bohaterów mieszał się z fabułą, która wywracała mózg na lewą stronę, i która była wręcz hipnotycznie fascynująca. I tutaj jest podobnie, dodając do tego niezwykły, miejscami ocierający się o literaturę piękną, styl autorki. Z całą pewnością jedna z najciekawszych i najbardziej oryginalnych powieści tego roku.
5

Marta Karnacewicz

13.08.2021

"Bogowie są bliżej, niżby się mogło wydawać. Żyją wśród drzew, pod warstwą skóry tak cienkiej, że dałoby się ją rozdrapać
paznokciem." Ta książka to jedna z najbardziej oryginalnych i wciągających historii, jakie czytałam. Jest dziwna, nieoczywista, przez większość czasu nie mamy pojęcia o co w niej chodzi lub myślimy, że wiemy, ale potem i tak okazuje się, że jesteśmy w błędzie. Podczas lektury przypomniał mi się serial "Miasteczko Twin Peaks", gdzie osobliwy klimat pełen ekscentrycznych bohaterów mieszał się z fabułą, która wywracała mózg na lewą stronę, i która była wręcz hipnotycznie fascynująca. I tutaj jest podobnie, dodając do tego niezwykły, miejscami ocierający się o literaturę piękną, styl autorki. Z całą pewnością jedna z najciekawszych i najbardziej oryginalnych powieści tego roku.
5

Marta Karnacewicz

13.08.2021

"Bogowie są bliżej, niżby się mogło wydawać. Żyją wśród drzew, pod warstwą skóry tak cienkiej, że dałoby się ją rozdrapać
paznokciem." Ta książka to jedna z najbardziej oryginalnych i wciągających historii, jakie czytałam. Jest dziwna, nieoczywista, przez większość czasu nie mamy pojęcia o co w niej chodzi lub myślimy, że wiemy, ale potem i tak okazuje się, że jesteśmy w błędzie. Podczas lektury przypomniał mi się serial "Miasteczko Twin Peaks", gdzie osobliwy klimat pełen ekscentrycznych bohaterów mieszał się z fabułą, która wywracała mózg na lewą stronę, i która była wręcz hipnotycznie fascynująca. I tutaj jest podobnie, dodając do tego niezwykły, miejscami ocierający się o literaturę piękną, styl autorki. Z całą pewnością jedna z najciekawszych i najbardziej oryginalnych powieści tego roku.
1

Kryteriumoceny

13.08.2021

Powieść tak stwarza pozory,że autorka wszystko ma pod kontrolą lecz niestety jest zupełnie odwrotnie. Nie mówimy tu o samym języku,
który nie przystoi doświadczonemu pisarzowi. W oczy rzuca się chaotyczność akcji, w pewnym momencie można odnieść wrażenie,że autorka nie myślała na zaś wymyślając coraz to nowsze postacie, po prostu w pewnym momencie miesza ich jak ciasto. Sama zagadka jest znana od lat, tak samo jak i zakończenie, a właśnie dla niego przemierza się książkę z trudem, tylko dla tego,że wydawca przekonuje nas czytelników,że nasze podejrzenia są błędne. Niestety nie są, od samego początku wiadomo o co chodzi w całej fabule. Rekomendacja od pana Kinga pokazuje jedynie jakiej niskiej klasy jest "król grozy". Tą powieść jest tak samo słaba jak i wszelkie powieści Stephena Kinga.
1

Kryteriumoceny

13.08.2021

Powieść tak stwarza pozory,że autorka wszystko ma pod kontrolą lecz niestety jest zupełnie odwrotnie. Nie mówimy tu o samym języku,
który nie przystoi doświadczonemu pisarzowi. W oczy rzuca się chaotyczność akcji, w pewnym momencie można odnieść wrażenie,że autorka nie myślała na zaś wymyślając coraz to nowsze postacie, po prostu w pewnym momencie miesza ich jak ciasto. Sama zagadka jest znana od lat, tak samo jak i zakończenie, a właśnie dla niego przemierza się książkę z trudem, tylko dla tego,że wydawca przekonuje nas czytelników,że nasze podejrzenia są błędne. Niestety nie są, od samego początku wiadomo o co chodzi w całej fabule. Rekomendacja od pana Kinga pokazuje jedynie jakiej niskiej klasy jest "król grozy". Tą powieść jest tak samo słaba jak i wszelkie powieści Stephena Kinga.
1

Kryteriumoceny

13.08.2021

Powieść tak stwarza pozory,że autorka wszystko ma pod kontrolą lecz niestety jest zupełnie odwrotnie. Nie mówimy tu o samym języku,
który nie przystoi doświadczonemu pisarzowi. W oczy rzuca się chaotyczność akcji, w pewnym momencie można odnieść wrażenie,że autorka nie myślała na zaś wymyślając coraz to nowsze postacie, po prostu w pewnym momencie miesza ich jak ciasto. Sama zagadka jest znana od lat, tak samo jak i zakończenie, a właśnie dla niego przemierza się książkę z trudem, tylko dla tego,że wydawca przekonuje nas czytelników,że nasze podejrzenia są błędne. Niestety nie są, od samego początku wiadomo o co chodzi w całej fabule. Rekomendacja od pana Kinga pokazuje jedynie jakiej niskiej klasy jest "król grozy". Tą powieść jest tak samo słaba jak i wszelkie powieści Stephena Kinga.
1

Kryteriumoceny

13.08.2021

Powieść tak stwarza pozory,że autorka wszystko ma pod kontrolą lecz niestety jest zupełnie odwrotnie. Nie mówimy tu o samym języku,
który nie przystoi doświadczonemu pisarzowi. W oczy rzuca się chaotyczność akcji, w pewnym momencie można odnieść wrażenie,że autorka nie myślała na zaś wymyślając coraz to nowsze postacie, po prostu w pewnym momencie miesza ich jak ciasto. Sama zagadka jest znana od lat, tak samo jak i zakończenie, a właśnie dla niego przemierza się książkę z trudem, tylko dla tego,że wydawca przekonuje nas czytelników,że nasze podejrzenia są błędne. Niestety nie są, od samego początku wiadomo o co chodzi w całej fabule. Rekomendacja od pana Kinga pokazuje jedynie jakiej niskiej klasy jest "król grozy". Tą powieść jest tak samo słaba jak i wszelkie powieści Stephena Kinga.
1

Kryteriumoceny

13.08.2021

Powieść tak stwarza pozory,że autorka wszystko ma pod kontrolą lecz niestety jest zupełnie odwrotnie. Nie mówimy tu o samym języku,
który nie przystoi doświadczonemu pisarzowi. W oczy rzuca się chaotyczność akcji, w pewnym momencie można odnieść wrażenie,że autorka nie myślała na zaś wymyślając coraz to nowsze postacie, po prostu w pewnym momencie miesza ich jak ciasto. Sama zagadka jest znana od lat, tak samo jak i zakończenie, a właśnie dla niego przemierza się książkę z trudem, tylko dla tego,że wydawca przekonuje nas czytelników,że nasze podejrzenia są błędne. Niestety nie są, od samego początku wiadomo o co chodzi w całej fabule. Rekomendacja od pana Kinga pokazuje jedynie jakiej niskiej klasy jest "król grozy". Tą powieść jest tak samo słaba jak i wszelkie powieści Stephena Kinga.
1

Kryteriumoceny

13.08.2021

Powieść tak stwarza pozory,że autorka wszystko ma pod kontrolą lecz niestety jest zupełnie odwrotnie. Nie mówimy tu o samym języku,
który nie przystoi doświadczonemu pisarzowi. W oczy rzuca się chaotyczność akcji, w pewnym momencie można odnieść wrażenie,że autorka nie myślała na zaś wymyślając coraz to nowsze postacie, po prostu w pewnym momencie miesza ich jak ciasto. Sama zagadka jest znana od lat, tak samo jak i zakończenie, a właśnie dla niego przemierza się książkę z trudem, tylko dla tego,że wydawca przekonuje nas czytelników,że nasze podejrzenia są błędne. Niestety nie są, od samego początku wiadomo o co chodzi w całej fabule. Rekomendacja od pana Kinga pokazuje jedynie jakiej niskiej klasy jest "król grozy". Tą powieść jest tak samo słaba jak i wszelkie powieści Stephena Kinga.
1

Kryteriumoceny

13.08.2021

Powieść tak stwarza pozory,że autorka wszystko ma pod kontrolą lecz niestety jest zupełnie odwrotnie. Nie mówimy tu o samym języku,
który nie przystoi doświadczonemu pisarzowi. W oczy rzuca się chaotyczność akcji, w pewnym momencie można odnieść wrażenie,że autorka nie myślała na zaś wymyślając coraz to nowsze postacie, po prostu w pewnym momencie miesza ich jak ciasto. Sama zagadka jest znana od lat, tak samo jak i zakończenie, a właśnie dla niego przemierza się książkę z trudem, tylko dla tego,że wydawca przekonuje nas czytelników,że nasze podejrzenia są błędne. Niestety nie są, od samego początku wiadomo o co chodzi w całej fabule. Rekomendacja od pana Kinga pokazuje jedynie jakiej niskiej klasy jest "król grozy". Tą powieść jest tak samo słaba jak i wszelkie powieści Stephena Kinga.
1

Kryteriumoceny

13.08.2021

Powieść tak stwarza pozory,że autorka wszystko ma pod kontrolą lecz niestety jest zupełnie odwrotnie. Nie mówimy tu o samym języku,
który nie przystoi doświadczonemu pisarzowi. W oczy rzuca się chaotyczność akcji, w pewnym momencie można odnieść wrażenie,że autorka nie myślała na zaś wymyślając coraz to nowsze postacie, po prostu w pewnym momencie miesza ich jak ciasto. Sama zagadka jest znana od lat, tak samo jak i zakończenie, a właśnie dla niego przemierza się książkę z trudem, tylko dla tego,że wydawca przekonuje nas czytelników,że nasze podejrzenia są błędne. Niestety nie są, od samego początku wiadomo o co chodzi w całej fabule. Rekomendacja od pana Kinga pokazuje jedynie jakiej niskiej klasy jest "król grozy". Tą powieść jest tak samo słaba jak i wszelkie powieści Stephena Kinga.
1

Kryteriumoceny

13.08.2021

Powieść tak stwarza pozory,że autorka wszystko ma pod kontrolą lecz niestety jest zupełnie odwrotnie. Nie mówimy tu o samym języku,
który nie przystoi doświadczonemu pisarzowi. W oczy rzuca się chaotyczność akcji, w pewnym momencie można odnieść wrażenie,że autorka nie myślała na zaś wymyślając coraz to nowsze postacie, po prostu w pewnym momencie miesza ich jak ciasto. Sama zagadka jest znana od lat, tak samo jak i zakończenie, a właśnie dla niego przemierza się książkę z trudem, tylko dla tego,że wydawca przekonuje nas czytelników,że nasze podejrzenia są błędne. Niestety nie są, od samego początku wiadomo o co chodzi w całej fabule. Rekomendacja od pana Kinga pokazuje jedynie jakiej niskiej klasy jest "król grozy". Tą powieść jest tak samo słaba jak i wszelkie powieści Stephena Kinga.
1

Kryteriumoceny

13.08.2021

Powieść tak stwarza pozory,że autorka wszystko ma pod kontrolą lecz niestety jest zupełnie odwrotnie. Nie mówimy tu o samym języku,
który nie przystoi doświadczonemu pisarzowi. W oczy rzuca się chaotyczność akcji, w pewnym momencie można odnieść wrażenie,że autorka nie myślała na zaś wymyślając coraz to nowsze postacie, po prostu w pewnym momencie miesza ich jak ciasto. Sama zagadka jest znana od lat, tak samo jak i zakończenie, a właśnie dla niego przemierza się książkę z trudem, tylko dla tego,że wydawca przekonuje nas czytelników,że nasze podejrzenia są błędne. Niestety nie są, od samego początku wiadomo o co chodzi w całej fabule. Rekomendacja od pana Kinga pokazuje jedynie jakiej niskiej klasy jest "król grozy". Tą powieść jest tak samo słaba jak i wszelkie powieści Stephena Kinga.
1

Kryteriumoceny

13.08.2021

Powieść tak stwarza pozory,że autorka wszystko ma pod kontrolą lecz niestety jest zupełnie odwrotnie. Nie mówimy tu o samym języku,
który nie przystoi doświadczonemu pisarzowi. W oczy rzuca się chaotyczność akcji, w pewnym momencie można odnieść wrażenie,że autorka nie myślała na zaś wymyślając coraz to nowsze postacie, po prostu w pewnym momencie miesza ich jak ciasto. Sama zagadka jest znana od lat, tak samo jak i zakończenie, a właśnie dla niego przemierza się książkę z trudem, tylko dla tego,że wydawca przekonuje nas czytelników,że nasze podejrzenia są błędne. Niestety nie są, od samego początku wiadomo o co chodzi w całej fabule. Rekomendacja od pana Kinga pokazuje jedynie jakiej niskiej klasy jest "król grozy". Tą powieść jest tak samo słaba jak i wszelkie powieści Stephena Kinga.
1

Kryteriumoceny

13.08.2021

Powieść tak stwarza pozory,że autorka wszystko ma pod kontrolą lecz niestety jest zupełnie odwrotnie. Nie mówimy tu o samym języku,
który nie przystoi doświadczonemu pisarzowi. W oczy rzuca się chaotyczność akcji, w pewnym momencie można odnieść wrażenie,że autorka nie myślała na zaś wymyślając coraz to nowsze postacie, po prostu w pewnym momencie miesza ich jak ciasto. Sama zagadka jest znana od lat, tak samo jak i zakończenie, a właśnie dla niego przemierza się książkę z trudem, tylko dla tego,że wydawca przekonuje nas czytelników,że nasze podejrzenia są błędne. Niestety nie są, od samego początku wiadomo o co chodzi w całej fabule. Rekomendacja od pana Kinga pokazuje jedynie jakiej niskiej klasy jest "król grozy". Tą powieść jest tak samo słaba jak i wszelkie powieści Stephena Kinga
5

Kryminał na talerzu

05.08.2021

„Ostatni dom na zapomnianej ulicy” to pierwsza książka Catriony Ward, która ukazała się w Polsce. Gatunkowo to thriller, porównywany przez
Stephena Kinga do „Zaginionej dziewczyny”. I jest w tym sporo racji! Jest to historia mężczyzny, kotki i dziewczyny szukającej swojej zaginionej przed laty młodszej siostry. Mężczyzna prawdopodobnie jest upośledzony, kotka to fanatyczka wiary, a dziewczyna ogarnięta jest wyniszczającą obsesją. Historię poznajemy z punktu widzenia każdej z tych postaci, jednak mimo że każda zdradza nam sporo, to w kluczowych kwestiach nie zdradza nic. Tajemnica (nie jedna!) wisi więc cały czas w powietrzu, powoduje, że czytelnik z najwyższą uwagą wyczekuje choć skrawka informacji, który pomoże potwierdzić lub zaprzeczyć hipotezie tworzącej się w głowie czytelnika. Temat, który książka porusza jest mroczny, ale przedstawiony ostatecznie naprawdę szeroko i dokładnie. Nic więcej powiedzieć nie mogę, obiecuję jednak, że to historia, którą ciężko odłożyć przed poznaniem zakończenia! Mroczna, tajemnicza i pokręcona! Polecam!
5

Kryminał na talerzu

05.08.2021

„Ostatni dom na zapomnianej ulicy” to pierwsza książka Catriony Ward, która ukazała się w Polsce. Gatunkowo to thriller, porównywany przez
Stephena Kinga do „Zaginionej dziewczyny”. I jest w tym sporo racji! Jest to historia mężczyzny, kotki i dziewczyny szukającej swojej zaginionej przed laty młodszej siostry. Mężczyzna prawdopodobnie jest upośledzony, kotka to fanatyczka wiary, a dziewczyna ogarnięta jest wyniszczającą obsesją. Historię poznajemy z punktu widzenia każdej z tych postaci, jednak mimo że każda zdradza nam sporo, to w kluczowych kwestiach nie zdradza nic. Tajemnica (nie jedna!) wisi więc cały czas w powietrzu, powoduje, że czytelnik z najwyższą uwagą wyczekuje choć skrawka informacji, który pomoże potwierdzić lub zaprzeczyć hipotezie tworzącej się w głowie czytelnika. Temat, który książka porusza jest mroczny, ale przedstawiony ostatecznie naprawdę szeroko i dokładnie. Nic więcej powiedzieć nie mogę, obiecuję jednak, że to historia, którą ciężko odłożyć przed poznaniem zakończenia! Mroczna, tajemnicza i pokręcona! Polecam!
5

Kryminał na talerzu

05.08.2021

„Ostatni dom na zapomnianej ulicy” to pierwsza książka Catriony Ward, która ukazała się w Polsce. Gatunkowo to thriller, porównywany przez
Stephena Kinga do „Zaginionej dziewczyny”. I jest w tym sporo racji! Jest to historia mężczyzny, kotki i dziewczyny szukającej swojej zaginionej przed laty młodszej siostry. Mężczyzna prawdopodobnie jest upośledzony, kotka to fanatyczka wiary, a dziewczyna ogarnięta jest wyniszczającą obsesją. Historię poznajemy z punktu widzenia każdej z tych postaci, jednak mimo że każda zdradza nam sporo, to w kluczowych kwestiach nie zdradza nic. Tajemnica (nie jedna!) wisi więc cały czas w powietrzu, powoduje, że czytelnik z najwyższą uwagą wyczekuje choć skrawka informacji, który pomoże potwierdzić lub zaprzeczyć hipotezie tworzącej się w głowie czytelnika. Temat, który książka porusza jest mroczny, ale przedstawiony ostatecznie naprawdę szeroko i dokładnie. Nic więcej powiedzieć nie mogę, obiecuję jednak, że to historia, którą ciężko odłożyć przed poznaniem zakończenia! Mroczna, tajemnicza i pokręcona! Polecam!
5

Kryminał na talerzu

05.08.2021

„Ostatni dom na zapomnianej ulicy” to pierwsza książka Catriony Ward, która ukazała się w Polsce. Gatunkowo to thriller, porównywany przez
Stephena Kinga do „Zaginionej dziewczyny”. I jest w tym sporo racji! Jest to historia mężczyzny, kotki i dziewczyny szukającej swojej zaginionej przed laty młodszej siostry. Mężczyzna prawdopodobnie jest upośledzony, kotka to fanatyczka wiary, a dziewczyna ogarnięta jest wyniszczającą obsesją. Historię poznajemy z punktu widzenia każdej z tych postaci, jednak mimo że każda zdradza nam sporo, to w kluczowych kwestiach nie zdradza nic. Tajemnica (nie jedna!) wisi więc cały czas w powietrzu, powoduje, że czytelnik z najwyższą uwagą wyczekuje choć skrawka informacji, który pomoże potwierdzić lub zaprzeczyć hipotezie tworzącej się w głowie czytelnika. Temat, który książka porusza jest mroczny, ale przedstawiony ostatecznie naprawdę szeroko i dokładnie. Nic więcej powiedzieć nie mogę, obiecuję jednak, że to historia, którą ciężko odłożyć przed poznaniem zakończenia! Mroczna, tajemnicza i pokręcona! Polecam!
5

Kryminał na talerzu

05.08.2021

„Ostatni dom na zapomnianej ulicy” to pierwsza książka Catriony Ward, która ukazała się w Polsce. Gatunkowo to thriller, porównywany przez
Stephena Kinga do „Zaginionej dziewczyny”. I jest w tym sporo racji! Jest to historia mężczyzny, kotki i dziewczyny szukającej swojej zaginionej przed laty młodszej siostry. Mężczyzna prawdopodobnie jest upośledzony, kotka to fanatyczka wiary, a dziewczyna ogarnięta jest wyniszczającą obsesją. Historię poznajemy z punktu widzenia każdej z tych postaci, jednak mimo że każda zdradza nam sporo, to w kluczowych kwestiach nie zdradza nic. Tajemnica (nie jedna!) wisi więc cały czas w powietrzu, powoduje, że czytelnik z najwyższą uwagą wyczekuje choć skrawka informacji, który pomoże potwierdzić lub zaprzeczyć hipotezie tworzącej się w głowie czytelnika. Temat, który książka porusza jest mroczny, ale przedstawiony ostatecznie naprawdę szeroko i dokładnie. Nic więcej powiedzieć nie mogę, obiecuję jednak, że to historia, którą ciężko odłożyć przed poznaniem zakończenia! Mroczna, tajemnicza i pokręcona! Polecam!
5

Kryminał na talerzu

05.08.2021

„Ostatni dom na zapomnianej ulicy” to pierwsza książka Catriony Ward, która ukazała się w Polsce. Gatunkowo to thriller, porównywany przez
Stephena Kinga do „Zaginionej dziewczyny”. I jest w tym sporo racji! Jest to historia mężczyzny, kotki i dziewczyny szukającej swojej zaginionej przed laty młodszej siostry. Mężczyzna prawdopodobnie jest upośledzony, kotka to fanatyczka wiary, a dziewczyna ogarnięta jest wyniszczającą obsesją. Historię poznajemy z punktu widzenia każdej z tych postaci, jednak mimo że każda zdradza nam sporo, to w kluczowych kwestiach nie zdradza nic. Tajemnica (nie jedna!) wisi więc cały czas w powietrzu, powoduje, że czytelnik z najwyższą uwagą wyczekuje choć skrawka informacji, który pomoże potwierdzić lub zaprzeczyć hipotezie tworzącej się w głowie czytelnika. Temat, który książka porusza jest mroczny, ale przedstawiony ostatecznie naprawdę szeroko i dokładnie. Nic więcej powiedzieć nie mogę, obiecuję jednak, że to historia, którą ciężko odłożyć przed poznaniem zakończenia! Mroczna, tajemnicza i pokręcona! Polecam!
5

Kryminał na talerzu

05.08.2021

„Ostatni dom na zapomnianej ulicy” to pierwsza książka Catriony Ward, która ukazała się w Polsce. Gatunkowo to thriller, porównywany przez
Stephena Kinga do „Zaginionej dziewczyny”. I jest w tym sporo racji! Jest to historia mężczyzny, kotki i dziewczyny szukającej swojej zaginionej przed laty młodszej siostry. Mężczyzna prawdopodobnie jest upośledzony, kotka to fanatyczka wiary, a dziewczyna ogarnięta jest wyniszczającą obsesją. Historię poznajemy z punktu widzenia każdej z tych postaci, jednak mimo że każda zdradza nam sporo, to w kluczowych kwestiach nie zdradza nic. Tajemnica (nie jedna!) wisi więc cały czas w powietrzu, powoduje, że czytelnik z najwyższą uwagą wyczekuje choć skrawka informacji, który pomoże potwierdzić lub zaprzeczyć hipotezie tworzącej się w głowie czytelnika. Temat, który książka porusza jest mroczny, ale przedstawiony ostatecznie naprawdę szeroko i dokładnie. Nic więcej powiedzieć nie mogę, obiecuję jednak, że to historia, którą ciężko odłożyć przed poznaniem zakończenia! Mroczna, tajemnicza i pokręcona! Polecam!
5

Kryminał na talerzu

05.08.2021

„Ostatni dom na zapomnianej ulicy” to pierwsza książka Catriony Ward, która ukazała się w Polsce. Gatunkowo to thriller, porównywany przez
Stephena Kinga do „Zaginionej dziewczyny”. I jest w tym sporo racji! Jest to historia mężczyzny, kotki i dziewczyny szukającej swojej zaginionej przed laty młodszej siostry. Mężczyzna prawdopodobnie jest upośledzony, kotka to fanatyczka wiary, a dziewczyna ogarnięta jest wyniszczającą obsesją. Historię poznajemy z punktu widzenia każdej z tych postaci, jednak mimo że każda zdradza nam sporo, to w kluczowych kwestiach nie zdradza nic. Tajemnica (nie jedna!) wisi więc cały czas w powietrzu, powoduje, że czytelnik z najwyższą uwagą wyczekuje choć skrawka informacji, który pomoże potwierdzić lub zaprzeczyć hipotezie tworzącej się w głowie czytelnika. Temat, który książka porusza jest mroczny, ale przedstawiony ostatecznie naprawdę szeroko i dokładnie. Nic więcej powiedzieć nie mogę, obiecuję jednak, że to historia, którą ciężko odłożyć przed poznaniem zakończenia! Mroczna, tajemnicza i pokręcona! Polecam!
5

Kryminał na talerzu

05.08.2021

„Ostatni dom na zapomnianej ulicy” to pierwsza książka Catriony Ward, która ukazała się w Polsce. Gatunkowo to thriller, porównywany przez
Stephena Kinga do „Zaginionej dziewczyny”. I jest w tym sporo racji! Jest to historia mężczyzny, kotki i dziewczyny szukającej swojej zaginionej przed laty młodszej siostry. Mężczyzna prawdopodobnie jest upośledzony, kotka to fanatyczka wiary, a dziewczyna ogarnięta jest wyniszczającą obsesją. Historię poznajemy z punktu widzenia każdej z tych postaci, jednak mimo że każda zdradza nam sporo, to w kluczowych kwestiach nie zdradza nic. Tajemnica (nie jedna!) wisi więc cały czas w powietrzu, powoduje, że czytelnik z najwyższą uwagą wyczekuje choć skrawka informacji, który pomoże potwierdzić lub zaprzeczyć hipotezie tworzącej się w głowie czytelnika. Temat, który książka porusza jest mroczny, ale przedstawiony ostatecznie naprawdę szeroko i dokładnie. Nic więcej powiedzieć nie mogę, obiecuję jednak, że to historia, którą ciężko odłożyć przed poznaniem zakończenia! Mroczna, tajemnicza i pokręcona! Polecam!
5

Agata

21.07.2021

"Ostatni dom na zapomnianej ulicy" już od początku wzbudzał we mnie niepokój i dezorientację. Narracja przywodzi na myśl powieści Stephena
Kinga. Jest prowadzona z perspektywy kilku bohaterów – zarówno w pierwszej, jak i w trzeciej osobie. Jedną z bohaterek opowiadającą tę historię jest… kotka Olivia, która w chwilach zwątpienia posiłkuje się Pismem Świętym. Catriona Ward ma ogromną wiedzę, którą przekazuje czytelnikowi “w praktyce”. Przerodziła ją w coś, co jest doświadczeniem wniknięcia w głąb czyjegoś umysłu. Książka to dla czytelnika cała paleta silnych i skrajnych emocji. To nie tylko dezorientacja i niepokój. To także obrzydzenie, współczucie, wzruszenie i strach. Niejednokrotnie czytelnik tej powieści będzie wściekły, zaskoczony, a większość lektury spędzi na wstrzymanym oddechu. Ciężko będzie w sobie stłumić reakcje na niektóre sytuacje. Catrina Ward serwuje także kilka humorystycznych akcentów. "Ostatni dom na zapomnianej ulicy" to nie książka, którą po przeczytaniu po prostu odkłada się na półkę. Emocje, zamiast stopniowo opadać, są coraz większe. Powieść pozostawia po sobie wiele przemyśleń – o rodzicielstwie, kondycji psychicznej dzieci, szacunku do zwierząt, ludzkim egoizmie. To jedna z najlepszych książek, jakie czytałam w ostatnich latach i liczę, że długo o niej będzie głośno.
5

Agata

21.07.2021

"Ostatni dom na zapomnianej ulicy" już od początku wzbudzał we mnie niepokój i dezorientację. Narracja przywodzi na myśl powieści Stephena
Kinga. Jest prowadzona z perspektywy kilku bohaterów – zarówno w pierwszej, jak i w trzeciej osobie. Jedną z bohaterek opowiadającą tę historię jest… kotka Olivia, która w chwilach zwątpienia posiłkuje się Pismem Świętym. Catriona Ward ma ogromną wiedzę, którą przekazuje czytelnikowi “w praktyce”. Przerodziła ją w coś, co jest doświadczeniem wniknięcia w głąb czyjegoś umysłu. Książka to dla czytelnika cała paleta silnych i skrajnych emocji. To nie tylko dezorientacja i niepokój. To także obrzydzenie, współczucie, wzruszenie i strach. Niejednokrotnie czytelnik tej powieści będzie wściekły, zaskoczony, a większość lektury spędzi na wstrzymanym oddechu. Ciężko będzie w sobie stłumić reakcje na niektóre sytuacje. Catrina Ward serwuje także kilka humorystycznych akcentów. "Ostatni dom na zapomnianej ulicy" to nie książka, którą po przeczytaniu po prostu odkłada się na półkę. Emocje, zamiast stopniowo opadać, są coraz większe. Powieść pozostawia po sobie wiele przemyśleń – o rodzicielstwie, kondycji psychicznej dzieci, szacunku do zwierząt, ludzkim egoizmie. To jedna z najlepszych książek, jakie czytałam w ostatnich latach i liczę, że długo o niej będzie głośno.
5

Agata

21.07.2021

"Ostatni dom na zapomnianej ulicy" już od początku wzbudzał we mnie niepokój i dezorientację. Narracja przywodzi na myśl powieści Stephena
Kinga. Jest prowadzona z perspektywy kilku bohaterów – zarówno w pierwszej, jak i w trzeciej osobie. Jedną z bohaterek opowiadającą tę historię jest… kotka Olivia, która w chwilach zwątpienia posiłkuje się Pismem Świętym. Catriona Ward ma ogromną wiedzę, którą przekazuje czytelnikowi “w praktyce”. Przerodziła ją w coś, co jest doświadczeniem wniknięcia w głąb czyjegoś umysłu. Książka to dla czytelnika cała paleta silnych i skrajnych emocji. To nie tylko dezorientacja i niepokój. To także obrzydzenie, współczucie, wzruszenie i strach. Niejednokrotnie czytelnik tej powieści będzie wściekły, zaskoczony, a większość lektury spędzi na wstrzymanym oddechu. Ciężko będzie w sobie stłumić reakcje na niektóre sytuacje. Catrina Ward serwuje także kilka humorystycznych akcentów. "Ostatni dom na zapomnianej ulicy" to nie książka, którą po przeczytaniu po prostu odkłada się na półkę. Emocje, zamiast stopniowo opadać, są coraz większe. Powieść pozostawia po sobie wiele przemyśleń – o rodzicielstwie, kondycji psychicznej dzieci, szacunku do zwierząt, ludzkim egoizmie. To jedna z najlepszych książek, jakie czytałam w ostatnich latach i liczę, że długo o niej będzie głośno.
5

Agata

21.07.2021

"Ostatni dom na zapomnianej ulicy" już od początku wzbudzał we mnie niepokój i dezorientację. Narracja przywodzi na myśl powieści Stephena
Kinga. Jest prowadzona z perspektywy kilku bohaterów – zarówno w pierwszej, jak i w trzeciej osobie. Jedną z bohaterek opowiadającą tę historię jest… kotka Olivia, która w chwilach zwątpienia posiłkuje się Pismem Świętym. Catriona Ward ma ogromną wiedzę, którą przekazuje czytelnikowi “w praktyce”. Przerodziła ją w coś, co jest doświadczeniem wniknięcia w głąb czyjegoś umysłu. Książka to dla czytelnika cała paleta silnych i skrajnych emocji. To nie tylko dezorientacja i niepokój. To także obrzydzenie, współczucie, wzruszenie i strach. Niejednokrotnie czytelnik tej powieści będzie wściekły, zaskoczony, a większość lektury spędzi na wstrzymanym oddechu. Ciężko będzie w sobie stłumić reakcje na niektóre sytuacje. Catrina Ward serwuje także kilka humorystycznych akcentów. "Ostatni dom na zapomnianej ulicy" to nie książka, którą po przeczytaniu po prostu odkłada się na półkę. Emocje, zamiast stopniowo opadać, są coraz większe. Powieść pozostawia po sobie wiele przemyśleń – o rodzicielstwie, kondycji psychicznej dzieci, szacunku do zwierząt, ludzkim egoizmie. To jedna z najlepszych książek, jakie czytałam w ostatnich latach i liczę, że długo o niej będzie głośno.
5

Agata

21.07.2021

"Ostatni dom na zapomnianej ulicy" już od początku wzbudzał we mnie niepokój i dezorientację. Narracja przywodzi na myśl powieści Stephena
Kinga. Jest prowadzona z perspektywy kilku bohaterów – zarówno w pierwszej, jak i w trzeciej osobie. Jedną z bohaterek opowiadającą tę historię jest… kotka Olivia, która w chwilach zwątpienia posiłkuje się Pismem Świętym. Catriona Ward ma ogromną wiedzę, którą przekazuje czytelnikowi “w praktyce”. Przerodziła ją w coś, co jest doświadczeniem wniknięcia w głąb czyjegoś umysłu. Książka to dla czytelnika cała paleta silnych i skrajnych emocji. To nie tylko dezorientacja i niepokój. To także obrzydzenie, współczucie, wzruszenie i strach. Niejednokrotnie czytelnik tej powieści będzie wściekły, zaskoczony, a większość lektury spędzi na wstrzymanym oddechu. Ciężko będzie w sobie stłumić reakcje na niektóre sytuacje. Catrina Ward serwuje także kilka humorystycznych akcentów. "Ostatni dom na zapomnianej ulicy" to nie książka, którą po przeczytaniu po prostu odkłada się na półkę. Emocje, zamiast stopniowo opadać, są coraz większe. Powieść pozostawia po sobie wiele przemyśleń – o rodzicielstwie, kondycji psychicznej dzieci, szacunku do zwierząt, ludzkim egoizmie. To jedna z najlepszych książek, jakie czytałam w ostatnich latach i liczę, że długo o niej będzie głośno.
5

Agata

21.07.2021

"Ostatni dom na zapomnianej ulicy" już od początku wzbudzał we mnie niepokój i dezorientację. Narracja przywodzi na myśl powieści Stephena
Kinga. Jest prowadzona z perspektywy kilku bohaterów – zarówno w pierwszej, jak i w trzeciej osobie. Jedną z bohaterek opowiadającą tę historię jest… kotka Olivia, która w chwilach zwątpienia posiłkuje się Pismem Świętym. Catriona Ward ma ogromną wiedzę, którą przekazuje czytelnikowi “w praktyce”. Przerodziła ją w coś, co jest doświadczeniem wniknięcia w głąb czyjegoś umysłu. Książka to dla czytelnika cała paleta silnych i skrajnych emocji. To nie tylko dezorientacja i niepokój. To także obrzydzenie, współczucie, wzruszenie i strach. Niejednokrotnie czytelnik tej powieści będzie wściekły, zaskoczony, a większość lektury spędzi na wstrzymanym oddechu. Ciężko będzie w sobie stłumić reakcje na niektóre sytuacje. Catrina Ward serwuje także kilka humorystycznych akcentów. "Ostatni dom na zapomnianej ulicy" to nie książka, którą po przeczytaniu po prostu odkłada się na półkę. Emocje, zamiast stopniowo opadać, są coraz większe. Powieść pozostawia po sobie wiele przemyśleń – o rodzicielstwie, kondycji psychicznej dzieci, szacunku do zwierząt, ludzkim egoizmie. To jedna z najlepszych książek, jakie czytałam w ostatnich latach i liczę, że długo o niej będzie głośno.
5

Agata

21.07.2021

"Ostatni dom na zapomnianej ulicy" już od początku wzbudzał we mnie niepokój i dezorientację. Narracja przywodzi na myśl powieści Stephena
Kinga. Jest prowadzona z perspektywy kilku bohaterów – zarówno w pierwszej, jak i w trzeciej osobie. Jedną z bohaterek opowiadającą tę historię jest… kotka Olivia, która w chwilach zwątpienia posiłkuje się Pismem Świętym. Catriona Ward ma ogromną wiedzę, którą przekazuje czytelnikowi “w praktyce”. Przerodziła ją w coś, co jest doświadczeniem wniknięcia w głąb czyjegoś umysłu. Książka to dla czytelnika cała paleta silnych i skrajnych emocji. To nie tylko dezorientacja i niepokój. To także obrzydzenie, współczucie, wzruszenie i strach. Niejednokrotnie czytelnik tej powieści będzie wściekły, zaskoczony, a większość lektury spędzi na wstrzymanym oddechu. Ciężko będzie w sobie stłumić reakcje na niektóre sytuacje. Catrina Ward serwuje także kilka humorystycznych akcentów. "Ostatni dom na zapomnianej ulicy" to nie książka, którą po przeczytaniu po prostu odkłada się na półkę. Emocje, zamiast stopniowo opadać, są coraz większe. Powieść pozostawia po sobie wiele przemyśleń – o rodzicielstwie, kondycji psychicznej dzieci, szacunku do zwierząt, ludzkim egoizmie. To jedna z najlepszych książek, jakie czytałam w ostatnich latach i liczę, że długo o niej będzie głośno.
5

Agata

21.07.2021

"Ostatni dom na zapomnianej ulicy" już od początku wzbudzał we mnie niepokój i dezorientację. Narracja przywodzi na myśl powieści Stephena
Kinga. Jest prowadzona z perspektywy kilku bohaterów – zarówno w pierwszej, jak i w trzeciej osobie. Jedną z bohaterek opowiadającą tę historię jest… kotka Olivia, która w chwilach zwątpienia posiłkuje się Pismem Świętym. Catriona Ward ma ogromną wiedzę, którą przekazuje czytelnikowi “w praktyce”. Przerodziła ją w coś, co jest doświadczeniem wniknięcia w głąb czyjegoś umysłu. Książka to dla czytelnika cała paleta silnych i skrajnych emocji. To nie tylko dezorientacja i niepokój. To także obrzydzenie, współczucie, wzruszenie i strach. Niejednokrotnie czytelnik tej powieści będzie wściekły, zaskoczony, a większość lektury spędzi na wstrzymanym oddechu. Ciężko będzie w sobie stłumić reakcje na niektóre sytuacje. Catrina Ward serwuje także kilka humorystycznych akcentów. "Ostatni dom na zapomnianej ulicy" to nie książka, którą po przeczytaniu po prostu odkłada się na półkę. Emocje, zamiast stopniowo opadać, są coraz większe. Powieść pozostawia po sobie wiele przemyśleń – o rodzicielstwie, kondycji psychicznej dzieci, szacunku do zwierząt, ludzkim egoizmie. To jedna z najlepszych książek, jakie czytałam w ostatnich latach i liczę, że długo o niej będzie głośno.
5

Agata

21.07.2021

"Ostatni dom na zapomnianej ulicy" już od początku wzbudzał we mnie niepokój i dezorientację. Narracja przywodzi na myśl powieści Stephena
Kinga. Jest prowadzona z perspektywy kilku bohaterów – zarówno w pierwszej, jak i w trzeciej osobie. Jedną z bohaterek opowiadającą tę historię jest… kotka Olivia, która w chwilach zwątpienia posiłkuje się Pismem Świętym. Catriona Ward ma ogromną wiedzę, którą przekazuje czytelnikowi “w praktyce”. Przerodziła ją w coś, co jest doświadczeniem wniknięcia w głąb czyjegoś umysłu. Książka to dla czytelnika cała paleta silnych i skrajnych emocji. To nie tylko dezorientacja i niepokój. To także obrzydzenie, współczucie, wzruszenie i strach. Niejednokrotnie czytelnik tej powieści będzie wściekły, zaskoczony, a większość lektury spędzi na wstrzymanym oddechu. Ciężko będzie w sobie stłumić reakcje na niektóre sytuacje. Catrina Ward serwuje także kilka humorystycznych akcentów. "Ostatni dom na zapomnianej ulicy" to nie książka, którą po przeczytaniu po prostu odkłada się na półkę. Emocje, zamiast stopniowo opadać, są coraz większe. Powieść pozostawia po sobie wiele przemyśleń – o rodzicielstwie, kondycji psychicznej dzieci, szacunku do zwierząt, ludzkim egoizmie. To jedna z najlepszych książek, jakie czytałam w ostatnich latach i liczę, że długo o niej będzie głośno.
5

Agata

21.07.2021

"Ostatni dom na zapomnianej ulicy" już od początku wzbudzał we mnie niepokój i dezorientację. Narracja przywodzi na myśl powieści Stephena
Kinga. Jest prowadzona z perspektywy kilku bohaterów – zarówno w pierwszej, jak i w trzeciej osobie. Jedną z bohaterek opowiadającą tę historię jest… kotka Olivia, która w chwilach zwątpienia posiłkuje się Pismem Świętym. Catriona Ward ma ogromną wiedzę, którą przekazuje czytelnikowi “w praktyce”. Przerodziła ją w coś, co jest doświadczeniem wniknięcia w głąb czyjegoś umysłu. Książka to dla czytelnika cała paleta silnych i skrajnych emocji. To nie tylko dezorientacja i niepokój. To także obrzydzenie, współczucie, wzruszenie i strach. Niejednokrotnie czytelnik tej powieści będzie wściekły, zaskoczony, a większość lektury spędzi na wstrzymanym oddechu. Ciężko będzie w sobie stłumić reakcje na niektóre sytuacje. Catrina Ward serwuje także kilka humorystycznych akcentów. "Ostatni dom na zapomnianej ulicy" to nie książka, którą po przeczytaniu po prostu odkłada się na półkę. Emocje, zamiast stopniowo opadać, są coraz większe. Powieść pozostawia po sobie wiele przemyśleń – o rodzicielstwie, kondycji psychicznej dzieci, szacunku do zwierząt, ludzkim egoizmie. To jedna z najlepszych książek, jakie czytałam w ostatnich latach i liczę, że długo o niej będzie głośno.
5

Agata

21.07.2021

"Ostatni dom na zapomnianej ulicy" już od początku wzbudzał we mnie niepokój i dezorientację. Narracja przywodzi na myśl powieści Stephena
Kinga. Jest prowadzona z perspektywy kilku bohaterów – zarówno w pierwszej, jak i w trzeciej osobie. Jedną z bohaterek opowiadającą tę historię jest… kotka Olivia, która w chwilach zwątpienia posiłkuje się Pismem Świętym. Catriona Ward ma ogromną wiedzę, którą przekazuje czytelnikowi “w praktyce”. Przerodziła ją w coś, co jest doświadczeniem wniknięcia w głąb czyjegoś umysłu. Książka to dla czytelnika cała paleta silnych i skrajnych emocji. To nie tylko dezorientacja i niepokój. To także obrzydzenie, współczucie, wzruszenie i strach. Niejednokrotnie czytelnik tej powieści będzie wściekły, zaskoczony, a większość lektury spędzi na wstrzymanym oddechu. Ciężko będzie w sobie stłumić reakcje na niektóre sytuacje. Catrina Ward serwuje także kilka humorystycznych akcentów. "Ostatni dom na zapomnianej ulicy" to nie książka, którą po przeczytaniu po prostu odkłada się na półkę. Emocje, zamiast stopniowo opadać, są coraz większe. Powieść pozostawia po sobie wiele przemyśleń – o rodzicielstwie, kondycji psychicznej dzieci, szacunku do zwierząt, ludzkim egoizmie. To jedna z najlepszych książek, jakie czytałam w ostatnich latach i liczę, że długo o niej będzie głośno.

Podsumowanie

1
x12
2
x0
3
x0
4
x33
5
x35
3,99

Booktrailery

Zobacz
W gąszczu kłamstw

28,74 zł 47,90 zł

Zobacz
Jedyne prawdziwe miłości

29,94 zł 49,90 zł

Zobacz
Klub

37,43 zł 49,90 zł

Bestsellery

29,94 zł 49,90 zł

29,94 zł 49,90 zł

28,74 zł 47,90 zł

32,94 zł 54,90 zł

29,94 zł 49,90 zł