Wszyscy umarli

Autorka: Anna Rozenberg

Seria: David Redfern

Dane podstawowe

  • Data premiery: 2022-03-09
  • ISBN: 9788367176361
Cena:
7,90 zł 42,90 zł
Produkt dostępny
Cena:
30,51 zł 33,90 zł
Produkt dostępny

Opis książki Wszyscy umarli

Kiedy bliska osoba znika bez śladu, wszystko inne przestaje mieć znaczenie. Inspektor David Redfern gotów jest rzucić pracę w policji w Woking, żeby tylko mieć czas na poszukiwanie zaginionej przyjaciółki. Jednak życie ma wobec niego inne plany.

W spokojnym miasteczku Pirbright, położonym nieopodal Woking, dochodzi do morderstwa lokalnego hodowcy koni. Choć Kenneth O’Malley zdecydowanie wolał towarzystwo zwierząt niż ludzi, trudno szukać w tym motywu zbrodni. Mieszkańcy, początkowo wstrząśnięci zabójstwem, szybko skrywają się za murem obojętności i kłamstw. Inspektor będzie musiał odkryć, który z nich pewnej jesiennej nocy spotkał się z ofiarą na zabytkowym cmentarzu.

Na tym jednak problemy się nie kończą. Rzucając się w wir pracy, inspektor straci z oczu głównego przeciwnika – tajemniczego Palacza, który wciąż zagraża bliskim Redferna. Jaką cenę będzie musiał zapłacić za swoją nieostrożność?

„Wszyscy umarli” to zaproszenie do udziału w śledztwie zmierzającym w nieoczywistym kierunku. To kryminał pełen emocji i zwrotów akcji, którego finał zaskoczy zarówno czytelników, jak i samego Davida Redferna.

O autorce

Dane szczegółowe

Data premiery: 2022-03-09
ISBN: 9788367176361

Opinie o książce Wszyscy umarli, Anna Rozenberg

4

Paulina Żak

18.10.2022

Już na samym początku poznajemy głównwgo bohatera-Dawida Redferna-który ze względu na zmęczenie i demony z przeszłości postanawia porzucić pracę policjanta.
Niestety na koniec jego karieru zostaje mu zlecona sprawa gdzie musi odkryć tajemnice morderstwa w angielskiej prowizji. Bardzo podoba mi się klimat panujący w Pirbright. Małomiasteczkowy sekret gdzie plotki rozchodzą się w chwilę a mimo to nikt nic nie wie. Żałuje, że nie sięgnęłam najpierw po wcześniejsze części przez co nie wszystko było dla mnie jasne. Uważam, że autorka zrobiła kawał dobrej roboty bo Po 1 Stworzyła klasyczny kryminał i niełatwą do rozgryzienia zagadkę dzięki czemu zakończenie mnie zszokowało i kompletnie się go nie spodziewałam. Po 2 Pokazała w bardzo dobry sposób emocje głównego bohatera. Smutek oraz ból, który dotykał Dawida z powodu choroby sprawiał, że było mi go żal i miałam nadzieje, że w końcu będzie miał szanse odpocząć. Po 3 Styl pisarski jest tak prosty, że przez całą książkę dosłownie „płynęłam” co jest dla mnie ogromnym plusem.
5

karolina_szaton

10.05.2022

"𝐖𝐬𝐳𝐲𝐬𝐜𝐲 𝐮𝐦𝐚𝐫𝐥𝐢" to trzecia i z całą pewnością nie ostatnia część przygód inspektora Davida Redfern. Anna Rozenberg wodzi czytelnika za
nos równie wprawnie jak fabularny morderca. Autorka ma ponadprzeciętna umiejętność kreowania miejsc wydarzeń. Z gracją operuje słowem niczym wprawny malarz porusza pędzlem. Dzięki barwnym opisom czułam, jakbym sama podążała ramię w ramię z głównym bohaterem. Oczyma wyobraźni chłonelam to, co sam widział przed sobą. Zimowa aura dodaje powieści nostalgii i nutki, a raczej całej symfonii tajemniczości. W wiosce Pirbight dochodzi do niecodziennego morderstwa. W kompostowniku znajdującym się na terenie plebanii zostaje znaleziony martwy mężczyzna. Naznaczone licznymi obrażeniami ciało należy do lokalnego hodowcy koni. Śmierć Kennetha O'Malleya nie wzbudza jednak większych emocji wśród miejscowych. Według niektórych był brutalem i awanturnikiem, w opinii pozostałych zaś zamkniętym w sobie, ale dobrym człowiekiem. Odpowiedź na pytanie kim w rzeczywistości był Kenneth zna tylko jego zabójca... Małomiasteczkowe społeczeństwo, w którym anonimowość jest towarem deficytowym okryło się zmową milczenia. Wszyscy zgodnie nabrali wody w usta, a raczej schowali głowę w piasek. W wiosce czai się morderca, a podejrzani są wszyscy mieszkańcy. W dodatku tajemniczy Palacz szantażuje inspektora, a wskazówki prowadzące do rozwiązania zagadki rozmywają się zamiast klarować. "𝐖𝐬𝐳𝐲𝐬𝐜𝐲 𝐮𝐦𝐚𝐫𝐥𝐢" to powieść wyróżniającą się na tle swojego gatunku. Autorka mieszka w Wielkiej Brytanii, która jak twierdzi zainspirowała ją kryminalnie. Nic dziwnego, Anglia to istna kolebka kryminałów, pisanych przez kobiety.
5

Agata Obrępalska

15.04.2022

Kurtyna w górę się unosi i... widzimy angielskie miasteczko otulone snem, które zrzuciło jesienny płaszcz, a okryło się grubym zimowym
kożuchem. "Białe apaszki mgieł" nad dachami malują spektakl, ale już za chwilę obudzi je dzień i sprzątnie ten bałagan, "upychając za horyzontem ciężkie chmury i deszcz". Małomiasteczkowa mgła opada nagle, a my oglądamy miejsca wybrukowane ludzkimi tajemnicami, mglistymi domysłami i "ranami, które nie chcą się zagoić obrastając naroślami plotek i niedopowiedzeń". W cieniu półprawd widzimy też znajomą już nam sylwetkę Redferna. Tak, to ON- "zawieszony gdzieś między brakiem ochoty, a siły", z pytaniem na ustach dokąd zmierza ten świat i dokąd zmierza on sam. Walczący z "sekciarskim paktem milczenia" i "bańką obojętności". Pętla zaciska się wokół niego, musi zręcznie lawirować między bieżącym śledztwem, a duchami przeszłości, ale nie traci nic ze swojej oryginalności. I nadal wszystko przepuszcza w swoim stylu przez SARKAZM. Łańcuch zdarzeń prowadzi do nieoczekiwanego finału, gdzie czeka nas tym razem... "mokry film w kącikach oczu". Kurtyna opada. . "Nie potrafię nawet znaleźć początku tego kłębka. (...) To go potnij na mniejsze kawałki". I Autorka poporcjowała swoją historię, którą cechuje rozmach i wielowątkowość- na mniejsze kawałki. "Wszyscy umarli" to jeden z nich. To tylko wycinek tej rzeczywistości, której nie da się ocenić w oderwaniu od części poprzednich. Autorka prowadzi nas ulicami angielskiego miasteczka, otwierając przy tym "kapsułę czasu", wypuszczając z niej "zaklęte oddechy przeszłości". Stara posiadłość i "zmurszałe układy" wskażą nam w duchu Poirota ludzkie ułomności i skłonności. Nie będą to może "opętane trwogą minuty". Będzie za to klasyka w mistrzowskim wydaniu, precyzja, umiejętne żonglowanie szczegółami, które trzeba często wydobyć samemu z meandrów pamięci. . Kryminalny kunszt, pisarski rozmach, dbałość o detale, łatwość wplatania krótkich, ale plastycznych metafor w klasyczny styl, dyskretny humor, uwrażliwienie na problemy społeczne oraz JAKOŚĆ i STYL. Oto "Wszyscy umarli". Polecam.
5

Ewelina Facheris

28.03.2022

Zbrodnia w Pirbright to być może ostatnie śledztwo Redferna, który złożył rezygnację z pracy. Na starym cmentarzu zginął lokalny hodowca
koni. Poszukiwania mordercy nie ułatwia lokalna społeczność. Sieć kłamstw i tajemnic w tym małym mieście jest utkana bardzo gęsto. Rozplątanie jej nie będzie łatwe. Poza śledztwem Redfern nadal szuka Marty, która nie daje znaku życia. Tajemniczy Palacz wciąż gdzieś się czai, a David jeszcze nie rozgryzł o co chodzi w jego grze. "Wszyscy umarli" to już trzecia część serii z Davidem Redfernem. Tym razem autorka zabiera czytelnika do małego miasteczka Pirbright i przybliża historię jego oraz rodziny jednego znanego mieszkańca. Autorka wprawnie manewruje między prawdą a fikcją. Widać, że został tu włożony ogrom pracy w reaserch. Prawdziwa historia rodziny Stanley'ów przeplata się z literacką fikcją. Szczerze powiem, że nie słyszałam wcześniej o Henry'm Mortonie Stanley'u. Bardzo lubię takie małomiasteczkowe zbrodnie. Wydaje się, że nie da się tu nic ukryć, wszyscy wiedzą wszystko o sobie nawzajem. A jednak przebicie się przez mur milczenia i sekretów jest tu najtrudniejsze. Postać Redferna po prostu uwielbiam od pierwszej części. Jest to bohater z krwi i kości, bardzo prawdziwy, taki którego chciałoby się spotkać w życiu. W tej części David, przeżywa kryzys. Dziadek wyjechał do Polski, Linda jest na leczeniu, Marta zniknęła. Chyba brak mu zaufanej osoby, z którą mógłby porozmawiać, wesprzeć się na czyimś ramieniu. Zakończenie wbiło mnie w fotel. Od razu chciałabym poznać ciąg dalszy. Mam nadzieję, że nie będzie trzeba za długo czekać.
5

Jolanta Bugała-Urbańska

28.03.2022

Trudno uwierzyć, że Anna Rozenberg pojawiła się na rynku polskiego kryminału zaledwie przed rokiem. W marcu 2021 wydała pierwszy tom
cyklu z inspektorem Davidem Redfernem, mieszkającym w angielskim Woking jamajskim Szkotem. A potem już poszło. We wrześniu zachwyciła drugą częścią serii „Punkty zapalne”, a trzecią „Wszyscy umarli” ugruntowała swoją pozycję wśród najlepszych współczesnych autorów powieści kryminalnych. Myślę, że to nie tylko moje odczucie. A co zastajemy po powrocie do Woking? David Redfern zaskakuje nas decyzją o odejściu z policji. Chce skupić się na sprawach osobistych, które od dłuższego czasu nie dają mu spokoju. Sprawa śmierci Adriana Bonesa i tajemniczego zniknięcia Moniki Sokolińskiej pojawia się już w poprzednich częściach i dlatego tak ważne jest, by czytać je chronologicznie. Plany zwykle weryfikuje życie. Tak jest i tym razem, gdy Redfern zostaje wezwany do morderstwa popełnionego na cmentarzu w pobliskiej miejscowości. Małomiasteczkowy klimat jest tu wręcz namacalny. Lokalna społeczność niechętnie dopuszcza do swych tajemnic osoby z zewnątrz. Nieustępliwy Redfern mimo kłód rzucanych pod nogi wykaże się jednak znakomitą umiejętnością dedukcji. Podążając kolejnymi tropami bieżącego śledztwa umyka nam, podobnie jak Redfernowi cień, który czai się z boku czekając na dogodną okazję, by uderzyć. A gdy już to robi, zostawia czytelnika z wyrazem niedowierzania na twarzy. Jak mogło do tego dojść? Mam nadzieję, że dowiemy się tego w kolejnej części, która pojawi się w przyszłym roku.
5

Zaczytana Angie

10.03.2022

Uwielbiam śledzić pisarskie kariery od samego początku, sięgać po debiuty w zaufaniu, że ich autorzy zabiorą mnie w niesamowitą podróż.
Ta, w której towarzyszę Annie Rozenberg, jest tak wielowymiarowa, że wciąż trudno mi uwierzyć, że zaczęła się w zeszłym roku. Co zabawne, fabularnie tkwimy praktycznie w jednym miejscu, nie wypuszczając się zbyt daleko od bazy w Woking, mimo to odnoszę wrażenie, że podróż dookoła świata nie byłaby tak fascynująca jak to, co Autorka ma do zaoferowania na swoim skrawku wielkiego globu.  "Maski pośmiertne" były debiutem, jakiego można życzyć każdemu pisarzowi, dojrzałym, pouczającym, wymagającym. W "Punktach zapalnych" nie sposób odnaleźć znamion słynnej klątwy drugiej książki, choć to już zupełnie inny rodzaj opowieści, odejście od historii stanowiącej tak ważne tło podczas pierwszego spotkania z Redfernem na rzecz jeszcze bardziej skomplikowanej intrygi, a raczej intryg, oraz położenia nacisku na aktualne problemy społeczne. Czy mając za sobą dwie tak zróżnicowane powieści można przypuszczać, co zostanie zaserwowane w trzeciej? Nie sądzę. I chyba za to tak bardzo cenię Annę Rozenberg. Sięganie po jej dzieła to zawsze jest wyprawa w nieznane, ale z gwarancją bezpieczeństwa, którą stanowią wysublimowany styl i niezwykła umiejętność budowania gęstego od tajemnic klimatu.  "Wszyscy umarli" to kryminał, który łączy w sobie najmocniejsze elementy z "Masek pośmiertnych" i "Punktów zapalnych". Dostajemy jak najbardziej współczesne morderstwo w zamkniętej społeczności, ale śledztwo zahacza też o wątki historyczne, które zdają się wciąż oddziaływać na mieszkańców Pirbright. To bez wątpienia najbardziej dynamiczna powieść z wszystkich trzech, ale wciąż bazuje na pieczołowitym zbieraniu dowodów i żmudnym, konsekwentnym śledztwie.  Redfern nadal pozostaje "ludzkim" policjantem, który na swoje przebłyski geniuszu musi solidnie zapracować, choć konwencja, jaką Autorka założyła dla tego tomu, wymagała, by jednak David zabłysnął bardziej niż dotychczas.  Dlaczego? Nie da się ukryć, że "Wszyscy umarli" to ukłon w stronę niekwestionowanej mistrzyni kryminału, czyli Agathy Christie i jej najbardziej znanego bohatera, jakim jest Hercules Poirot, a szczególnie widać to w brawurowym zakończeniu. Ja jestem wielką fanką klasyki gatunku, przeczytałam wszystkie dzieła spod pióra słynnej Brytyjki, dlatego bez wahania mogę uznać, że tylko Anna Rozenberg była w stanie tak pięknie nawiązać do uwielbianego przez Christie finału, pozostając wciąż sobą i tworząc w swoim własnym niepowtarzalnym stylu.  "Wszyscy umarli" to doskonały kryminał, w którym Anna Rozenberg po raz kolejny rozłożyła społeczeństwo na czynniki pierwsze, pokazując jak głęboko zakorzenione mogą być ludzkie motywacje. Nie zabrakło również Bandita vel. Bambiego i dziadka Siwiaszczyka, którzy samą swoją obecnością w tle sprawiają, że czytelnikowi robi się cieplej na sercu.  Anna Rozenberg może już wygodnie rozsiąść się w pierwszym rzędzie na scenie polskiego kryminału, a przypominam, że zaledwie rok temu debiutowała. Cieszę się bardzo, że wciąż kroczy obraną przy "Maskach pośmiertnych" drogą, a każda kolejna powieść jest jeszcze bardziej dopieszczona.  Moje 10/10. 
5

zaczytana_olcia

07.03.2022

Mam wielki problem z tą książką - nie wiem, co pochwalić w pierwszej kolejności 😂😂😂 Piszę całkiem serio - nie wiem,
czy bardziej zachwyca mnie klimat tego angielskiego Woking, do którego trafiłam już po raz trzeci, czy kreacja głównego bohatera, a może to, jak Autorka sobie pogrywa ze mną podczas lektury, serwując na koniec fabularną bombę. Cieszę się, że po lekturze pierwszej książki napisałam w swojej opinii, że “Maski pośmiertne” były na tyle dobre, aby Annie Rozenberg zaufać. Bo gdybym jakiś czas temu nie sięgnęła po drugi tom, a ostatnimi dniami nie miałabym okazji przeczytać książki “Wszyscy umarli”, żałowałabym mocno. I wiecie co? To już trzeci raz, gdy Autorka ogrywa moje czytelnicze upodobania. Po raz kolejny otrzymałam sprawę kryminalną, która na dobrą sprawę nie powinna mnie zainteresować. W sytuacji, gdy nie ma ciała, dla mnie nie ma zagadki. Anna Rozenberg rozegrała to jednak w ten sposób, że ani na chwilę nie chciałam odłożyć książki. Davida Redferna uwielbiam. A w tej części to wręcz chyba się zakochałam w inspektorze. W tym bohaterze wszystko ze sobą współgra idealnie. Uczulam, aby jednak poznać jego losy od pierwszego tomu, bo wydarzenia z trzeciej części istotnie wiele mówią o tym, co bohater przeżył w poprzednich dwóch tomach. W powieści “Wszyscy umarli” Autorka wraca do klasyki kryminału. Sama konstrukcja sceny, w której Redfern odkrywa, kto stał za zabójstwem, istotnie przypomina powieści Agathy Christie. Jak się inspirować, to najlepszymi, więc zupełnie mnie to nie dziwi. Coraz więcej powieści w ostatnim czasie porusza ważne problemy społeczne. We “Wszyscy umarli” również można ich kilka wyodrębnić - walka o życie dziecka, bezduszna biurokracja, kradzież i walka o pieniądze - te problemy chyba nie znają pojęcia granic i obecne są tak w Wielkiej Brytanii, jak i w Polsce. I chociaż ledwo wybiła godzina premiery trzeciej części, po ostatnich stronach nie pozostaje nic innego, jak z niecierpliwością oczekiwać jakichkolwiek informacji o tomie czwartym.
5

Bliskie Spotkania

02.03.2022

- Od dawna pragnęłam zmierzyć się z konstrukcją powieści w duchu Agathy Christie - mówi pisarka Anna Rozenberg. - Chciałam
zrobić to dla siebie, a moi Czytelnicy postawili tu kropkę nad “i”. Doceniając klasyczną formę kryminału, jaką miały “Punkty zapalne”, zmotywowali mnie do sięgnięcia po kolejne marzenie - wspomina Autorka. - “Wszyscy umarli” to historia, w której puszczam oko do sympatyków Herculesa Poirot, jednocześnie kontynuując wyprawę z Davidem Redfernem w głąb jego osobistych przeżyć i bolesnych doświadczeń - przekonuje Rozenberg. “Wszyscy umarli” to historia, którą Anna Rozenberg pieczętuje i umacnia swoją literacką pozycję. Jej główny bohater przywdziewa dwa płaszcze. Perfekcyjnie skrojony trencz Herculesa Poirot i brudny, pomięty prochowiec, pogrążonego w samotności detektywa. “Zawsze gdy słyszę o czyimś dobru, mam przed oczami niewyobrażalne zło”. Kto czytał “Punkty zapalne” ten zapewne pamięta, co czuł, kiedy dotarł do ostatniej strony. Ja wrzeszczałem “To się nie godzi! No jak tak można… Tu nawet diazepam nie zadziała!”. Kiedy trzeci tom cyklu trafił do moich rąk, bardzo chciałem, aby te emocje wróciły. Dlatego ponownie przeczytałem sobie ostatnie rozdziały “Punktów…” i to było posunięcie godne stratega, stąd też dzielę się nim z Wami i polecam rozważyć. “Wszyscy umarli” są bezpośrednią kontynuacją wydarzeń opisanych we wcześniejszym tomie serii. Powieść ma dwie warstwy fabularne. Pierwszą stanowi śledztwo w sprawie zabójstwa Kennetha O’Malleya - trzymającego się na uboczu, lokalnego hodowcy koni z Pirbright. Ślady zbrodni prowadzą od cmentarza po zabudowania parafii St. Michel and All Angels, na czele której stoi zagadkowy pastor Merton Addison. Z uwagi na okoliczności i typ zabójstwa, prokuratorka Bente Hansen nie waha się ani chwili i przydziela śledztwo inspektorowi Davidowi Redfernowi. Ten musi odłożyć niedawno podjęte decyzje na dalszy plan, ponownie stając na czele zespołu dochodzeniowego, z dobrze znanymi śledczymi - Christopherem “Puszką” Tinneyem i sierżantką Summer Winter. Ta ostatnia, z upływem czasu, zyskuje w oczach inspektora, dając się poznać jako wyjątkowo bystra i rozważna funkcjonariuszka. Anna Rozenberg udowodniła już wcześniej, że potrafi jak nikt inny malować miejsca słowami i przenosić doń swoich czytelników niemalże fizycznie. Czyni to po raz kolejny. We “Wszystkich umarłych” wędrujemy szlakami małomiasteczkowej społeczności Pirbright, której każdy mieszkaniec jest częścią jakiejś mrocznej tajemnicy. Nikt nie jest wolny od powiązań, każdy jest uwikłany. Ludzie przypominają teatr kukiełkowy, w którym ktoś związał laleczki cienkim sznurkiem, pamiętając przy tym, by mocno zacisnąć węzły. “Nie podejrzewał, że to może mieć znaczenie, ale coraz częściej dochodził do wniosku, że w tkance miasteczka Pirbright jątrzyło się wiele ran, które nie chcąc się zagoić, obrastały naroślami plotek i niedopowiedzeń. Pośród nich była jednak prawda, która doprowadziła do zbrodni”. “Wszedł do gabinetu i usiadł w fotelu, rozmyślając o Pirbright. Z tej małomiasteczkowej mgły powoli wyłaniał się obraz starca, który kończąc swoje wybrukowane ludzkim nieszczęściem życie, szukał odkupienia. Na drodze do niego stanął ktoś, kto nie mógł wybaczyć czegoś Kennethowi, i to coś było zarzewiem zbrodni. Problem polegał na tym, że osoba, która pierwsza przyszła mu do głowy nie żyła, a druga zmagała się z chorobą dziecka i nie zaryzykowałaby więzienia. Ani żona, ani syn Kennetha nie mogli stać za tym morderstwem. Musiał zatem wrócić do Pirbright i dokładniej przyjrzeć się mieszkańcom miasteczka”. Jak zwykle Autorka przemyca między wierszami ważne i refleksyjne wątki poboczne. Tym razem fabularne didaskalia to m.in.: rasizm, segregacja rasowa i niewolnictwo, porównanie polskiej i angielskiej biurokracji urzędniczej, obawy o stan zdrowia starszej osoby, zaufanie i jego utrata, państwo, które obrabowało obywatela, zmowa milczenia mieszkańców małego miasteczka, brak akceptacji dla miłości dwójki kobiet, czy w końcu walka ojca o zdrowie chorego dziecka. Moją szczególną uwagę zwróciły też pełne empatii opisy emocji osoby, której zaginął ktoś najbliższy. “– Ja nic nie mam po nim – mówiła przez łzy. – Parę zdjęć, ale żadnych pamiątek. On był taki skryty. Pomyślałam, że chociaż będę miała taką namiastkę mojego Nathana. Może ktoś zanotował w tych dokumentach coś, czego nie wiem, co przyniosłoby sercu matki choć niewielką ulgę. Pokłóciłam się o to z moim starszym synem, ale on nie rozumie. Przestał się do mnie odzywać. Redfern doskonale wiedział, o czym mówi Bethany Wood. Tego samego poszukiwała jego matka, gdy zaginęła Dominique – ulgi w przedmiotach, które miały w sobie choćby wątły strzęp córki, a które okrutnie milcząc, zadawały jeszcze większy ból. Tego jednak nie zamierzał mówić kobiecie. Właściwie nic już nie chciał mówić, ale wciąż ciekawiła go jedna rzecz”. Opisane wyżej śledztwo i wszystkie związane z nim wątki Anna Rozenberg serwuje czytelnikowi w klimacie najlepszych powieści Agathy Christie. Czy inspektora Redferna łączy coś z legendarnym Herculesem Poirot? O tym przekonacie się sami. Ja tylko nadmienię, że konstrukcja tej części powieści, sposób ukrycia poszlak i spektakularne zakończenie dostarczą fanom Agathy Christie tak uwielbianych przez nich wrażeń. “Wszyscy umarli” to niejako dwie historie w jednej powieści. Prócz opisanej wyżej, Anna Rozenberg rozbudowuje sensacyjne tło wydarzeń, które poznaliśmy we wcześniejszych częściach serii. Pomimo trudnego śledztwa na karku i rozpędzonych oczekiwań przełożonych co do jego rychłego zakończenia, Redfern nie traci z pola widzenia spraw dla siebie najistotniejszych. Pogrążony w fizycznym i psychicznym bólu dopasowuje rozrzucone elementy układanki do siebie. Na białej tablicy, zawieszonej nad biurkiem, tworzy kolaż swoich bolesnych doświadczeń. I choć wyłaniający się obraz go przeraża, determinacja w dążeniu do prawdy zwycięża. Pytanie brzmi, jaką cenę przyjdzie zapłacić inspektorowi za jej poznanie. “Wspominał o agencie Adrianie Bonesie – to on najprawdopodobniej był punktem zapalnym wszystkich wydarzeń, które wstrząsnęły w ostatnim tygodniu Woking. Im dłużej Redfern grzebał w tej sprawie, tym głębiej był przekonany, że udział jego tragicznie zmarłego przyjaciela w strzelaninie nie był przypadkowy. Redfern miał wrażenie, że dostał się w tryby maszyny, której mechanizm nie do końca rozumiał. Dlatego musiał zdjąć mundur i zagłębić się w ciemną stronę podlondyńskiego miasteczka”. “Nie wiem, ale za każdym razem, jak biorę się do jego sprawy, dzieją się złe rzeczy. Jakby ktoś cały czas patrzył mi na ręce i walił po nich, gdy wykonam fałszywy ruch. Mam wrażenie, że nie cofnie się przed niczym”. W tej części powieści Rozenberg pokazuje, że złożoność sytuacji przerasta bohatera. Inspektor Redfern zaczyna dostrzegać coraz więcej luk, pytań, ale i nareszcie powiązań. Planuje zdjąć policyjny mundur, aby ten nie krępował jego poczynań. Nie widząc perspektywy przed sobą, postanawia cofnąć się i poszukać miejsc, aktorów i zdarzeń, które uruchomiły łańcuch tragicznych wydarzeń. “Wszyscy umarli” zdecydowanie nazwałbym podróżą w głąb samotności głównego bohatera. Bohdan Siwiaszczyk wyjechał, przez co David doświadcza, jak bardzo ważną osobą jest dla niego dziadek i jak często dostrzega jego brak w swojej codzienności. Wielokrotnie wspomina Martę, w poszukiwaniach której jest kompletnie bezradny. Odnajduje ją każdego dnia w swoim sercu i wspomnieniach, które wyryły się w nim, niczym w kamieniu. Linda Wall nadal przebywa na leczeniu zamkniętym, co nie przeszkadza jej czytać z przyjaciela jak z otwartej księgi, kiedy ten przychodzi po pomoc. Zdaje się znać go lepiej, niż ktokolwiek inny. “– Wiesz, mam wrażenie, że wszystko to stoi na bardzo wątłych filarach, które nieustannie drżą, a ja biegam od jednego do drugiego i każdy z nich staram się powstrzymać przed zawaleniem. – Przeciwnie. – Pokręciła głową. – Według mnie biegasz i potrącając każdy z nich, wprawiasz pozostałe w rezonans, a ten facet chce wszystko zatrzymać, bo wie, że jeśli któraś kolumna się zawali, runie coś bardzo ważnego”. “Chciał wylać z siebie swoje obawy o rozwiązanie sprawy Bonesa, o pochłaniającą go depresję, ale uznał, że przyjaźń polega też na tym, by w pewnych momentach oszczędzać bliskim osobom obciążenia”. Nawet sceny z uroczym czworonogiem Banditem są moim zdaniem naznaczone przez Autorkę nostalgią i smutkiem. “Redfern znów przeszedł parę metrów, a jego kroki niczym wystrzały rozrywały ciszę. Cały czas obserwował zmiany na twarzach słuchaczy, które ku jego zaskoczeniu nie były w pełni zsynchronizowane. Gdy na jednych malowały się kpiące uśmiechy, drugie skuwał szok, a gdy te drugie wydawały się znużone, przez pierwsze przebiegało zdziwienie. Postanowił podzielić się kolejnym odkryciem”. Czy powyższa scena coś Ci przypomina uważny czytelniku? Czy potrzebujesz więcej zachęt, aby oddać tej powieści swój czas?

Podsumowanie

1
x0
2
x0
3
x0
4
x1
5
x7
4,86

Booktrailery