Aktualności
„Kryminał był dla mnie naturalnym wyborem”. Przeczytaj wywiad z Jackiem Łukawskim!
09.08.2021

„Kryminał był dla mnie naturalnym wyborem”. Przeczytaj wywiad z Jackiem Łukawskim!

O potrzebie sprawdzania, co kryje się za horyzontem, o tym, czy lubi prokuratora Painera i nad czym pracuje obecnie. Jacek Łukawski, autor kryminalnej serii  Krąg Painera, w której do tej pory ukazały się książki „Odmęt” i „Podszept”.


Debiutował Pan cyklem powieści fantasy, pisał Pan również dla prasy motocyklowej, a niedawno pojawiła się Pana najnowsza książka Podszept, która jest kontynuacją serii kryminalnej. Skąd wzięło się zainteresowanie kryminałem?
Literatura jest dla mnie przygodą, tak z perspektywy czytelnika, jak i autora. Przygodę utożsamiam z podróżą, a więc ciągłą zmianą i potrzebą sprawdzania, co kryje się za horyzontem. Choć moja czytelnicza miłość do literatury zaczęła się od fantastyki, to szybko ugruntował ją Artur Conan Doyle. Dlatego pisarsko kryminał był dla mnie naturalnym wyborem w sytuacji, gdy sztafaż fantastyczny przestałem postrzegać już w kategoriach wyzwania. Pisarska przygoda trwa, a ja podążam za jej głosem, sprawdzając, dokąd prowadzić mogą kryminalne intrygi.

Historie zawarte w Pańskiej serii kryminalnej „Krąg Painera” dzieją się w realnym świecie. Jak to jest zmienić perspektywę? Jakie dostrzega Pan różnice w tworzeniu fantastycznych historii i tych,  wzorowanych na prawdziwym życiu?

Bez względu na konwencję, świat przedstawiony musi być konsekwentny i logiczny dla czytelnika. Fantastyka pozwala w dużo większym stopniu go kształtować, a tym samym ułatwiać lub uzasadniać pewne rozwiązania fabularne. Kryminał, o ile jego akcja osadzona jest w naszej rzeczywistości, jest nią wyznaczany. To naturalnie ma swoje plusy, bo odnosząc się do rzeczy i zjawisk ogólnie znanych, nie trzeba ich wyjaśniać ani szczegółowo opisywać. Minusem, a raczej formą ograniczenia są, równie dobrze znane, związki przyczynowo-skutkowe.

Przykładowo użycie broni przez policjanta w rzeczywistości jest obwarowane wieloma paragrafami i niesie z sobą konkretne konsekwencje, które autor musi brać pod uwagę. Nie ma mowy, aby dziś stworzyć literacko wiarygodną postać w stylu polskiego Brudnego Harry’ego, bo dobrze wiadomo, że w rzeczywistym świecie postępowania dyscyplinarne by go szybko wykastrowały. W fantastyce można takie obwarowania obejść i stworzyć świat, w którym śledczy mógłby paradować z odbezpieczoną bronią i na środku ulicy sprawdzać, czy przestępcy mają „szczęśliwy dzień”, nie ponosząc z tego tytułu żadnych konsekwencji.

Narzędzia gatunku fantastycznego dużo ułatwiają, ale mnie o wiele bardziej pociąga dziś subtelne wplatanie fikcji w dobrze znaną rzeczywistość. To większe wyzwanie, ale też większa satysfakcja.

 

Czy kryminał, nawet taki, który łudząco przypomina naszą codzienność, może być odskocznią od rzeczywistości?

Oczywiście. To siła płynąca z samej istoty opowieści, ze zdarzeń, które odbieramy jako ekscytujące, ale nie bierzemy w nich bezpośredniego udziału. Bez względu na to, jakie medium jest nośnikiem, to zawsze nasze uczestnictwo w kryminalnej historii jest bierne, a więc nie wiąże się z ryzykiem i z konsekwencjami. Dzięki temu jest dla nas nie tylko odskocznią, ale przede wszystkim przyjemnością. Tym większą, gdy opowieść jest intrygująca, a sposób prowadzenia fabuły pozwala nam zaglądać „za kulisy”, a więc wiedzieć i rozumieć więcej niż poszczególni bohaterowie. Możemy się wtedy nie tylko oderwać od rzeczywistości, ale poczuć jak literacki VIP.

 

Jakie są Pana przepisy na oderwanie się od rzeczywistości? Oczywiście oprócz pisania nowych powieści.

Bezkonkurencyjnym wentylem bezpieczeństwa jest dla mnie jazda na motocyklu. Tyle że nie jeżdżę tak zwyczajnie po ulicach czy autostradach, a raczej uciekam od asfaltu w lasy i pola. Dzięki temu odkrywam zakurzone drogi, zapomniane ścieżki i malownicze krajobrazy, przekraczam rzeczne brody i leśne wykroty. Naturalnie wychodzę z założenia, że z dala od cywilizacji jestem tylko gościem i nie mogę nic niszczyć, ingerować w przyrodę ani zostawiać po sobie śladów. Dlatego zawsze poruszam się spokojnym, rekreacyjnym tempem, ciesząc się otaczającą naturą i brakiem innych ludzi. To mi pozwala nie tylko oderwać się od rzeczywistości, ale przede wszystkim odstresować i naładować akumulatory.

 

Co stanowiło dla Pana inspirację do wykreowania postaci prokuratora Arkadiusza Painera?

Oczyma wyobraźni widzę właśnie prokuratora Painera, który spogląda w górę i pyta: „No właśnie, panie autor: kim jestem i skąd się wziąłem?”. I w tym miejscu mógłbym zrobić jakąś memiczną minę wyrażającą zakłopotanie i konsternację lub równie żartobliwie odpowiedzieć, że prokurator Arkadiusz Painer został zainspirowany żywotnymi potrzebami całego społeczeństwa, że to prokurator na miarę naszych możliwości i że swoim istnieniem otwiera oczy niedowiarkom.

Taka forma odpowiedzi byłaby o wiele wygodniejsza niż przyznanie, że Painer powstał pierwotnie jako postać trzecioplanowa i dla wygody miał być luźno inspirowany klasykami w stylu Columbo czy Holmesa. Miał stanowić tylko element naszego porządku prawnego, którego nie wypadało pomijać opisując śledztwo z perspektywy organów ścigania. Nie do końca jestem w stanie wyjaśnić, co się stało, że wyrósł na tak charakterystyczną postać.

Odmęt, czyli pierwszy tom kryminalnej serii, dotyczy tajemnic skrywanych w rzeczywistym świecie, kolejna część Podszept to historia morderstwa młodej influencerki, powiązana z ciemną stroną świata internetu. Czy to sugestia dla czytelników, aby zwracali uwagę na to, co robią w sieci?

Jako czytelnik cenię książki, które dają mi coś więcej niż tylko rozrywkę, które mają wartość dodaną. Dlatego jako autor staram się, by taką wartość miały też moje powieści. W „Odmęcie” próbuję zachęcić Czytelników do rozważań nad granicami dobra i zła i konsekwencji zmian jednego w drugie. W „Podszepcie” natomiast – do weryfikacji możliwości i zagrożeń płynących z poziomu, w jakim pozwalamy, by nasz świat online wpływał na offline. Oczywiście te pytania i ewentualne dywagacje są fakultatywne, pozostawione jedynie na marginesie właściwej fabuły.

 

Wiemy, że podczas pracy nad postacią Painera współpracował Pan z osobami, które na co dzień pracują w prokuraturze. Czy w przypadku Podszeptu korzystał Pan z wiedzy osób, które zajmują się influencer marketingiem?

Żartobliwie odpowiem, że ze względu na specyfikę zjawiska nie było takiej potrzeby. W obecnych czasach o wiele trudniej jest nie wiedzieć, jak działa influencer marketing i chyba tylko ktoś bez dostępu do internetu mógłby pozostać w błogiej nieświadomości. Po prostu ekshibicjonizm stanowiący DNA influencingu gwarantuje, że każdy element związany z taką działalnością wielokrotnie był i będzie przedstawiany odbiorcom przez samych influencerów w ramach walki o popularność, odsłony i lajki.

 

Przygody prokuratora Painera stały się popularne wśród czytelników. Czy doczekamy się kolejnej części serii kryminalnej?

 

W tej postaci drzemie duży potencjał, a do tego muszę szczerze przyznać, że bardzo ją lubię. To stanowi gwarancję, że będą kolejne części serii, choć nie w najbliższym okresie. Teraz pracuję nad powieścią z zupełnie innymi bohaterami i w nieco innym klimacie, ale gdy ją skończę, z przyjemnością wrócę do „Kręgu Painera”. Tym bardziej, że mam już kilka pomysłów godnych prokuratora i jego ekipy.

Nietrudno zauważyć, że świat, w jakim rozgrywa się seria „Krąg Painera”, jest inspirowany miejscami, które są Panu bliskie. Czy może Pan zdradzić nam, czy miejsca opisane w książkach istnieją naprawdę? Czy związane są z nimi jakieś Pańskie przygody?

Tak, niemal wszystkie miejsca opisywane na kartach moich powieści istnieją w rzeczywistości. Zależało mi na tym, aby można je było zlokalizować i odwiedzić, a być może podążyć śladami bohaterów. Myślę, że to zawsze daje powieściom pewnego smaczku. Ze względu na to, że urodziłem się w Kielcach, gdzie osadziłem akcję „Podszeptu”, a od kilku lat mieszkamy z żoną w pobliżu Chęcin, które przedstawiam w „Odmęcie”, to chyba każde z opisanych miejsc odwiedzałem wielokrotnie na przestrzeni lat i z każdym wiążą się jakieś wspomnienia. Tych najciekawszych nie wypada opowiadać publicznie.
Wspomniał Pan o pracy nad powieścią z zupełnie innymi bohaterami. Prosimy o uchylenie rąbka tajemnicy.

Mierzę się właśnie z psychologicznym thrillerem kryminalnym, którego akcja, podobnie jak poprzednich książek, osadzona jest w mojej okolicy. Pracuję również nad reportażem historycznym opowiadającym o brutalnych i nigdy nierozliczonych zbrodniach sprzed lat. To chyba wszystko, co mogę zdradzić na obecnym etapie.

 

Dziękuję za rozmowę!

Rozmawiała: Marta Szulc

Bestsellery