Tuż przed premierą mamy dla Was fragment najgorętszej książki tego lata! Poczujcie muzyczny klimat niesamowitych lat 70. razem z „Daisy Jones & The Six”.
Daisy: Naturalnie, słyszałam wcześniej The Six, w końcu należeliśmy do tej samej wytwórni. Puszczali ich single w radiu. Nie zadałam sobie jednak trudu, żeby przesłuchać ich debiutancki album, ale kiedy Teddy puścił mi SevenEightNine,byłam pod wielkim wrażeniem. Podobała mi się ta płyta. Przesłuchałam Hold Your Breath z dziesięć razy z rzędu.
Billy miał świetny głos. Lekko zawodzący. Wrażliwy. Pomyślałam: To głos mężczyzny, który wiele widział. Był tak sugestywny, że miałam przed oczami kogoś po przejściach. Ja tak nie umiałam. Brzmiałam jak nowa para dżinsów, a Billy brzmiał jak para, którą ktoś nosił przez wiele lat.
Widziałam potencjał, mogliśmy się dobrze uzupełniać. Wobec tego ciągle słuchałam Honeycomb i czułam, że czegoś w niej brakuje. Przeczytałam słowa i… i naprawdę wkręciłam się w tę piosenkę.
Zrozumiałam, że mam szansę zaoferować im coś istotnego. Byłam podekscytowana perspektywą wejścia do studia, bo tym razem miałam wrażenie, że mogę się przydać.
Billy: Byliśmy w studiu w komplecie, gdy przyszła Daisy. Według mnie wszyscy oprócz mnie i Teddy’ego powinni pójść do domu.
Daisy: Zamierzałam włożyć któryś z ciuchów od Halstona. A potem się obudziłam, zgubiłam kluczyki, nie mogłam zna- leźć opakowania z pigułkami i poranek wyślizgnął mi się z rąk.
Karen: Kiedy przyszliśmy, miała na sobie męską koszulę na guziki, którą nosiła jak sukienkę. I tylko to. Pamiętam, że pomyślałam: Gdzie są jej spodnie?
Eddie: Daisy Jones była najśliczniejszą kobietą, jaką kiedykolwiek widziałem. Miała wielkie oczy. Wydatne usta. I była mojego wzrostu. Wyglądała jak gazela.
Warren: Daisy nie miała tyłka ani cycków. Na takie laski mówią, że to marzenie stolarza. Płaska jak deska, łatwa w obróbce. Cóż, nie wiem, czy była aż tak łatwa. Pewnie nie. Faceci szaleli na jej punkcie, a ona trzymała wszystkie karty i wiedziała o tym. Kiedy Pete ją zobaczył, niemal zaczął się ślinić.
Karen: Była taka ładna, że czułam się zażenowana, gapiąc się na nią. Ale potem pomyślałam: Do cholery, pewnie przez całe życie wszyscy się na nią gapią. Pewnie myśli, że gapienie się to to samo, co patrzenie.
Billy: Przedstawiłem się jej i powiedziałem: „Cieszę się, że przyszłaś. Dziękuję, że chcesz nam pomóc”.Zapytałem ją, czy chce najpierw trochę porozmawiać o piosence, poćwiczyć to, co ma zaśpiewać.
Daisy: Przez całą noc ćwiczyłam. Kilka dni wcześniej byłam w studiu z Teddym i wiele razy wysłuchałam tej piosenki. Miałam dobry pomysł na nią i chciałam go zrealizować.
Billy: Daisy powiedziała tylko: „Nie, dziękuję”. I kropka. Jak- bym nie miał jej nic do zaoferowania.
Rod: Poszła prosto do kabiny i zaczęła się rozgrzewać.
Karen: Powiedziałam: „Chłopaki, nie musimy wszyscy tu siedzieć i się na nią gapić”. Ale nikt nie ruszył się z miejsca.
Taylor Jenkins Reid, „Daisy Jones & The Six”, Czwarta Strona 2020, str. 108-110