Aktualności
Przeczytaj fragment „Wrzasku”Izabeli Janiszewskiej przed premierą!
13.04.2020

Przeczytaj fragment „Wrzasku”Izabeli Janiszewskiej przed premierą!

Już 15 kwietnia premiera „Wrzasku” Izabeli Janiszewskiej. Sięgnij po przedpremierowy fragment i zasmakuj się w powieści.

 

 

WCZEŚNIEJ

Na parkingu za pubem przy Polu Mokotowskim stała dziewczyna. Miała na sobie krótką, plisowaną spódniczkę  w szkocką kratę, buty na grubym koturnie, skórzaną ramoneskę,  a pod nią bluzę z kapturem, który z powodu siąpiącego  deszczu naciągnęła na głowę. Zerkała w stronę Alei  i bełkotliwym głosem mówiła coś do siebie, ledwie stojąc  na nogach. Facet palący przy śmietniku szturchnął łokciem  kumpla w kaszkiecie, powiedział mu coś na ucho, a później obaj wybuchli śmiechem. Dziewczyna odwróciła się w ich stronę i pokazała im środkowy palec.

– Szukasz przyjaciela, maleńka? – uśmiechnął się do niej ten z papierosem. – Mogę zostać twoim przyjacielem, jeśli chcesz. Jego kumpel posłał jej buziaka.

– Wal się – rzuciła tylko i raz jeszcze zerknęła w telefon. Dwaj mężczyźni wstali z murka i zaczęli iść w jej stronę.

– No chodź, pogadamy tylko – proponował ten niższy, w kaszkiecie.

– Spadajcie – odgryzła się i chciała odejść, ale potknęła się o własne nogi i wylądowała na betonie.

Jej telefon gruchnął o twarde podłoże, a łańcuszek torebki  zerwał się, gdy próbowała zamortyzować upadek. Na  czworakach starała się to wszystko pozbierać, gdy jeden z mężczyzn chwycił ją za pośladek.

– Hej! – Zerwała się na nogi, jakby w ułamku sekundy otrzeźwiała.

Mężczyźni zarechotali. Zrobiła krok do tyłu i wpadła na jednego z nich. Zauważyła, że ma dziwne oczy, duże źrenice były schowane jakby za mgłą.

– Czemu tak nieładnie się do nas odnosisz? – Wyższy mężczyzna położył ręce na jej biodrach. – Mamy dobre zamiary.

Obejrzała się w stronę lokalu; wiedziała, że w środku są sami pijani ludzie i jeśli nikt nie wyjdzie teraz na parking od strony zaplecza, ta sytuacja może nie mieć happy endu. Napięła wszystkie mięśnie i spojrzała mężczyźnie w oczy.

– Grzeczna dziewczynka. – Ten, który stał z tyłu, zadarł  jej spódnicę.

Zacisnęła zęby i rzuciła okiem na migający niebieski  punkt na wyświetlaczu telefonu leżącego na ziemi. Dokładnie  w tej samej chwili wszyscy usłyszeli pisk opon i zobaczyli  wjeżdżającego na parking opla. Mężczyźni jak rażeni prądem  odskoczyli od dziewczyny. Samochód zatrzymał się na  wprost nich, sprawiając, że cała trójka znalazła się w świetle  reflektorów.

– Co tu się, do chuja, wyprawia? – Z auta wyskoczył facet. Był wysoki, dobrze zbudowany i prezentował się jak starszy brat dwóch pozostałych.

Stał w otwartych drzwiach opla, a jego spojrzenie przesuwało się po mężczyznach.

– Wyluzuj, stary. – Ten w kaszkiecie uniósł ręce w pojednawczym geście. – Chcieliśmy się tylko trochę zabawić.

– Możesz dołączyć, jeśli masz ochotę – rzucił drugi, osłaniając oczy przed światłem.

Dziewczyna zamarła. Milcząco pokręciła głową, patrząc na kierowcę samochodu.

– Tak? – Wyciągnął coś z wewnętrznej kieszeni kurtki i machnął tym przed ich oczami. – Teraz też? Zaproszenie  nadal aktualne? Czy może wolelibyście wrócić do środka?

Łysy facet zdjął kaszkiet i potarł spoconą głowę, a jego kolega odchrząknął.

– Może rzeczywiście wypijemy jeszcze po jednym piwie. – Wyższy złapał kumpla za ramię i pociągnął go w stronę pubu. – No chodź!

Tamten z otwartymi ustami oglądał się jeszcze za dziewczyną i kierowcą, ale w końcu odpuścił i obaj mężczyźni zniknęli za drzwiami lokalu. Po chwili na parkingu zostali już tylko dziewczyna i barczysty kierowca opla.

– To pani zamawiała ubera?

Dziewczyna pokiwała głową, otworzyła usta, ale zamiast odpowiedzieć, zaczęła czkać.

– Ups, przepraszam. – Zachwiała się na nogach. – Trochę za dużo piwa.

Mówiła powoli i starała się to robić tak, by jej słowa brzmiały wyraźnie.

– Nie szkoda pani zdrowia?

Wzruszyła ramionami.

– Nie robię tego często. – Opuściła głowę i wpatrywała się w czubki swoich butów.

– Wie pani, że to się mogło źle skończyć? – Kiwnął głową w stronę pubu.

– Ale na szczęście pojawił się pan. – Rozbawiona dźgnęła go palcem w klatkę piersiową. – Nie wiedziałam, że policja
jeździ uberem! Nieźle ich pan nastraszył tą odznaką.

– Policja robi różne rzeczy. – Jego ton był ostry. – Zapraszam. – Otworzył jej tylne drzwi samochodu. – Gdyby
miała pani wymiotować, proszę powiedzieć, zatrzymam się.

Zmierzył ją wzrokiem, zatrzymując się na rozdartych kabaretkach.

– Nie będę – zapewniła, gramoląc się na tylną kanapę.

– Wszyscy tak mówią. – Popatrzył na wyświetlacz swojego telefonu. – Może się pani zdrzemnąć. Z tego, co widzę, czeka nas długi kurs.

– Na samą Białołękę – powiedziała trochę za głośno i nie do końca wyraźnie.

Cicha muzyka puszczana przez kierowcę i jednostajny szum podczas jazdy sprawiły, że zaczął ją morzyć sen. Uśmiechnęła się do mężczyzny we wstecznym lusterku, a później oparła głowę o zagłówek i zasnęła, cicho pochrapując.

Obudził ją dźwięk blokowania centralnego zamka. Charakterystyczne kliknięcie przegnało lekki sen i postawiło wszystkie zmysły w stan gotowości. Wzdrygnęła się i zacisnęła rękę mocniej na torebce. Przez okno widziała, jak samochód zjeżdża z głównej drogi i wjeżdża w gęsty las. Przecierając oczy, sennym głosem zapytała:

– Gdzie jesteśmy?

– Prawie w domu. – Kierowca patrzył przed siebie z dziwnym grymasem na twarzy.

Dziewczyna przymknęła powieki, ale jej ręce pracowały. Wyjęła z torebki strzykawkę z napisem: „Adrenalina”. Natychmiast wbiła ją sobie w udo i zrobiła zastrzyk, mocno zaciskając zęby. Po chwili sięgnęła po coś jeszcze – cienką, stalową linkę. Chwyciła ją obiema rękami i gdy auto weszło w zakręt, otworzyła oczy i skoczyła do przodu, zarzucając kierowcy pętlę na szyję.

Ten, zaskoczony, energicznie kręcił kierownicą, usiłując przewrócić dziewczynę, ale ona zaciskała pętlę coraz mocniej. Linka wrzynała mu się w szyję, powodując nieprawdopodobny ból. Mężczyzna chwycił kierownicę lewą ręką, a prawą sięgnął do tyłu, by złapać pasażerkę. Dziewczyna uchyliła się przed wielką dłonią, raz za razem młócącą powietrze. Zapierała się nogami o fotel kierowcy i ciągnęła z całej siły. Mężczyzna wierzgał i szarpał, naciskając bezwiednie pedał gazu, a przez to samochód rozpędzał się i ślizgał na błotnistej leśnej drodze.

Gdy dziewczyna w końcu rozluźniła ucisk, obrócił się, by spojrzeć na nią rozjuszonym wzrokiem. Nie rozumiał, dlaczego jego pasażerka w popłochu zapina pasy, i gdy zdał sobie sprawę, że on o swoich zapomniał, auto z potężną mocą rąbnęło w drzewo. Ciało kierowcy poleciało do przodu. Jego głowa uderzyła w szybę i rozbiła ją, a z rany na czole zaczęła płynąć struga krwi. Mężczyzna przestał się ruszać i leżał na kierownicy z zamkniętymi oczami. Dziewczyna w tym czasie uwolniła się z pasów, rozmasowała bolący obojczyk i wyszła z samochodu. Podeszła do drzwi od strony kierowcy. Z kieszeni wyjęła telefon komórkowy.

– Masz lokalizację? – rzuciła do słuchawki po tym, jak wybrany numer się zgłosił.

– Jasne.

– Działaj tak, jak ustaliliśmy. Żadnego szarżowania.

– Się robi, dziewczyno.

– Znikam z radaru. – Już miała schować telefon, gdy przyłożyła go do policzka raz jeszcze. – Nie złamią tego szyfru, prawda?

– Mów mi Houdini! – zaśmiał się chłopak po drugiej stronie.

Rozłączyła się i spojrzała na kierowcę. Kiedy szarpnęła za klamkę, drzwi nie chciały się otworzyć, musiała je kopnąć i dopiero wtedy ustąpiły. Chwyciła faceta za kurtkę na karku i podniosła go do góry, by móc sięgnąć po jego telefon, który upadł pod fotel. Nie zauważyła, że gdy się schylała, facet drgnął, a chwilę później otworzył oczy. Dotarło to do niej, gdy jego kolano uderzyło ją w szczękę, a silne palce ściągnęły z jej głowy kaptur, odsłaniając krótko ogoloną głowę.

– Ty głupia, łysa dziwko! – Wyciągnął ją z auta i zacisnął dłonie na jej szyi.

Telefon mężczyzny wypadł jej z rąk i wpadł w błoto. Poczuła, że brakuje jej tchu, zmobilizowała wszystkie siły i ze zwierzęcym rykiem uderzyła go głową w twarz na tyle mocno, że zawył i zwolnił ucisk.

– Złamałaś mi, kurwa, nos! – Zaczął się macać po pokrwawionej twarzy.

Jego pasażerka nie czekała długo. Poprawiła uderzenie, a facet osunął się na fotel z odchyloną głową. Dziewczyna sięgnęła po jego telefon. Dłonią starła z ekranu błoto i przejrzała zawartość. Miał tam wszystko, czego potrzebowała. Zdjęcia dwóch zgwałconych ostatnio dziewczyn. Wszystkie korzystały z Ubera. Kierowcą był ten sam mężczyzna,
Ireneusz. Jedna z kobiet opisała sprawę na Facebooku, ale bała się z nią iść na policję, bo facet postraszył ją, że roześle zdjęcia do jej znajomych, rodziny i kolegów z pracy. Nie radził też iść na komendę, pokazał swoją odznakę i obiecał, że jego koledzy na pewno troskliwie zajmą się taką sprawą.

Trzeba być idiotą, by zbierać zdjęcia do szantażowania innych bez świadomości, że równie dobrze ktoś może szantażować nimi ciebie, pomyślała i przesłała je na umówiony adres, a później jeszcze do Andżeli – byłej dziewczyny
bossa narkotykowego, która uratowała tyłek przed więzieniem, włażąc do łóżka policjantowi odpowiedzialnemu za
zamknięcie jej faceta.

Tyle że Andżela tęskniła za adrenaliną i ostatnio coraz częściej widywała się z chłopakami z miasta. Niestety, od kiedy Ireneusz znalazł się na cenzurowanym u przełożonego i na jakiś czas wyciszył swoje wyskoki, ich życie nie dostarczało jej tylu bodźców, ilu potrzebowała. Ani tyle pieniędzy. Nie było już łupów z akcji, jak nazywał je gliniarz.

– Teraz ja się zabawię – powiedziała cicho dziewczyna.

Wyjęła z torebki małpkę spirytusu i wlała go w gardło kierowcy, a pustą butelkę rzuciła na siedzenie obok. Do jej uszu dotarł dźwięk nadjeżdżającego samochodu. Chwilę później w oddali zobaczyła ledwie majaczące światła pojazdu.

– Witaj w piekle – wyszeptała i pobiegła w przeciwną stronę.

Izabela Janiszewska, „Wrzask”, Czwarta Strona 2020, s. 7-13