Aktualności
Dasz się zaprosić na pumpkin latte?
02.09.2021

Dasz się zaprosić na pumpkin latte?

Anna Chaber debiutuje powieścią o bohaterach takich jak my – ambitnych, dynamicznych i nieustannie szukających własnych ścieżek.

Modna kawiarnia w centrum miasta zawsze tętni życiem, ale wśród tłumu klientów przystojny barista dostrzega właśnie ją. Dziewczynę, która skrywa sekret.

Paula to perfekcjonistka – całym sercem angażuje się w swoją pracę i liczy na to, że jej starania zostaną docenione, a kariera w korporacji rozkręci się na dobre. Zamiast awansu dostaje jednak kolejne zadanie specjalne. Tym razem ma zająć się organizacją wyjątkowego, jesiennego eventu, który będzie sprawdzianem jej kompetencji. Nieco rozżalona, lecz zmotywowana przyjmuje wyzwanie, zagłuszając obawy, jakie budzi w niej wspomnienie z przeszłości.

Greg od dłuższego czasu pracuje w Seaside Cafe, choć tak naprawdę ma już dosyć miejsca, które udaje, że dla wielkich korporacji liczy się coś więcej niż zysk. Marzenie o otwarciu własnej kawiarni w mieście, które nigdy nie śpi, wydaje mu się jednak nieosiągalne. Mimo obaw mężczyzna wie, że to najwyższy czas, aby ruszyć do przodu. Wystarczy przecież wykonać pierwszy krok.

Przedstawiamy wam przedpremierowy fragment, ale ostrzegamy – wciąga!

– Jedno espresso i jedno white mocha latte — powiedział mężczyzna i zabłysnął wyjętą z portfela platynową kartą kredytową. Blichtr i szpan. Greg nie lubił takich ludzi, którzy niby dyskretnie, a tak naprawdę wyraźnie, dawali do zrozumienia, jak bardzo są bogaci.

Skinął głową i zaczął przygotowywanie napojów. Po raz pierwszy próbował dosłyszeć, o czym rozmawia para po drugiej stronie kontuaru.

— …zimno i cały czas padało, ale tak, miałem udany tydzień, dziękuję, że pytasz.

— A widziałeś syrenkę? — spytała Paula, próbując podtrzymać konwersację.

— Miałem trochę pilniejsze rzeczy na głowie — odparł, ucinając dalsze pytania.

Greg próbował zrozumieć, jaka łączy ich relacja. Chyba nie romantyczna? Facet zachowywał się jak ostatni bufon, odpowiadał jej półsłówkami i był bardziej zainteresowany swoimi paznokciami niż nią. W końcu Greg zaserwował zamówienie — espresso w eleganckiej filiżance, latte w potężnym kubku z logo firmy. Paula posłała mu miły uśmiech, zaciskając chude palce na ceramicznym uszku. Odeszli do stolika przy oknie. Greg obserwował ich przez chwilę, mając nie najlepsze przeczucie.

— Myślisz, że to będzie jedno z tych rozstań w stylu espresso? — mruknął do niego Robert.

Greg skinął głową. „Rozstanie w stylu espresso” w ich kawiarnianym slangu opisywało sytuację, gdy jedna ze stron brała najmniejszy dostępny w menu napój i po wypiciu go przechodziła do rzeczy. Widywali takie sceny regularnie i czasem obstawiali, co się wydarzy. Będą łzy i błagania? Czy konsternacja i złość? Niekiedy kobiety (bo to one najczęściej były porzucane w tym espresso stylu) unosiły się i wylewały resztę swojej kawy na tego, który złamał im serce. Greg w takich sytuacjach modlił się, by nikt w przyszłości nie pozwał firmy za zbyt gorącą kawę. Cóż, mógł próbować bronić tych mężczyzn i stwierdzić, że to wciąż bardziej honorowo niż zrywać przez telefon lub maila. Ale nigdy nie było zbyt miło stawać się biernym obserwatorem czyjegoś nieszczęścia.

Paula siedziała plecami do niego, jej bluzka ze stójką sięgała do linii krótkich blond włosów. Przez krzesło przewiesiła żakiet i kolorową apaszkę. Posturą ciała mówiła więcej niż tysiącem słów. Była wyprostowana, nachylona w stronę swojego partnera. Radosna, podekscytowana. Jej stopa mimochodem wystukiwała rytm na podłodze. Gregowi naprawdę zrobiło się jej szkoda.

Przez chwilę wymieniali się krótkimi zdaniami. W końcu mężczyzna sięgnął po espresso, wypił je jednym łykiem i stanowczo odstawił filiżankę na spodek. Greg i Robert nie mogli śledzić dalszej wymiany zdań, bo do kawiarni weszła grupa klientów, która zażyczyła sobie cokolwiek zimnego. Gdy po kilku minutach uporali się z zamówieniem, Paula siedziała już przy stoliku sama. Zgarbiła się, skurczyła. Wciąż obrócona plecami do nich, więc nie widzieli wyrazu jej zdruzgotanej twarzy.

— Biedna laska — skwitował Robert. — Myślisz, że powinniśmy pójść ją pocieszyć?

— Może dajmy jej trochę czasu. — Greg spojrzał na zegar.

Był kwadrans po osiemnastej. Gdyby miała siedzieć tu w oszołomieniu do zamknięcia, wtedy podejdzie, by z nią porozmawiać.

fragment powieści „Zaproś mnie na pumpkin latte”

 

To jak? Dasz się zaprosić na pumpkin latte?

Bestsellery